Pomoc potrzebna od zaraz
"Służące" ("The Help"), reż. Tate Taylor, USA 2011, dystrybutor Forum Film, premiera kinowa 4 listopada 2011 roku.
W filmie Tate'a Taylora jest specyficzny urok. Rodzi się on na przecięciu znakomitych kreacji aktorskich i klasycznie rozegranych sytuacji, między skromnością jednych bohaterek a śmiałością drugich oraz w przestrzeni, gdzie w obręb tradycji wkradają się rewolucyjne elementy. Ekranowa adaptacja powieści Kathryn Stockett pulsuje życiem - na początku nieśmiało, z czasem coraz intensywniej - jak świat w przededniu rewolucji.
Tate Taylor opowiada o nieco drażliwym okresie w historii Stanów Zjednoczonych. W latach sześćdziesiątych na południu nie było jeszcze mowy o realnej eliminacji segregacji rasowej. Czas ten w doskonały sposób sportretował Robert Mulligan w filmie "Zabić drozda" z 1962 roku. Tate Taylor idzie nieco inną niż jego poprzednik drogą - w "Służących" dramat zastępuje komedia. Nadaje ona filmowi niezwykłą lekkość.
Reżyser bardzo precyzyjnie operuje kontrastami i dba o szczegóły inscenizacyjne. W większości kadrów ukazujących codzienne życie bogatych mieszkańców południowych przedmieść widać też ciemnoskóre służące. Kobiety zawsze mają na sobie niebieskie uniformy, przeważnie stoją w oddali, spoglądają zza uchylonych drzwi. Przyglądają się paniom grającym w karty, jedzącym kolacje, czy plotkującym o sąsiadkach. Nie sposób nie zauważyć wśród nich Skeeter (Emma Stone) - młodej dziewczyny, która w początkowej sekwencji filmu załatwiała sobie pracę w redakcji lokalnej gazety i jako jedyna w okolicy nie czeka uparcie na pojawienie się kandydata odpowiedniego do objęcia roli męża.
Tylko wzrok Skeeter sięga nieco dalej niż spojrzenia jej koleżanek. Mogłabym zaryzykować tezę, że jako jedna z niewielu, zauważa ona obecność milczących służących. Sama została wychowana przez jedną z nich. Constantine (Cicely Tyson) jednak nagle zniknęła z jej życia. Dopytywanie się o jej historię, zainspirowało Skeeter do dostrzeżenia potencjału kryjącego się w opowieściach czarnoskórych kobiet. Wbrew rasistowskim koleżankom, które oddają w ręce służących swoje niemowlęta, ale zabraniają im korzystać z domowych toalet, Skeeter postanawia zburzyć mur milczenia. Chce napisać powieść, w której historia amerykańskiego południa zostanie opowiedziana z perspektywy służących.
Kobiety wiodą prym. Na pierwszy plan w filmie wysuwają się znakomite kreacje aktorskie. Świetne postaci tworzą m.in. Sissy Spacek czy Allison Janney. Ogień rewolucji rozpala słodka Emma Stone, znacznie ciekawszą postać od niej buduje jednak fenomenalna w roli Celii Foote, Jessika Chastain. Z jej subtelności, uwypuklonej przez Terrence'a Malicka w "Drzewie życia" (2011), nic w "Służących" nie zostało. Trzydziestoletnia amerykańska aktorka w filmie Tate'a Taylora wciela się w postać nie grzeszącej inteligencją, irytującej blondynki. Towarzyska pozycja Celii nie jest z tego względu lepsza, niż rola spełniana w społeczeństwie przez służące.
Reżyser ukazuje w ten sposób uniwersalne czynniki wywołujące nietolerancję i społeczną nierówność. W oryginalnym tytule filmu zakodowana jest interesująca w tym kontekście dwuznaczność - "The Help" może być przetłumaczone jako "służąca", ale i jako "pomoc". Esencjonalne znaczenie fabuły mieści się na pograniczu obu terminów. Skeeter pomaga kobietom wypowiedzieć się własnym głosem. Służąca Minnie (Octavia Spencer) uczy zaś Celię, jak stać się prawdziwą panią domu. Tate Taylor nie wygłasza przy okazji nużącego socjologicznego traktatu o początkach emancypacji i negowaniu rasizmu. Oddaje raczej w ręce widzów znakomicie skonstruowany film, który podobno ma spore szanse w wyścigu po Oscary.
8/10
Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!
Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!