"Jak tam Katia?": Matka-wojowniczka w walce o sprawiedliwość [recenzja]
Myśląc obecnie o Ukrainie, mamy w głowie obraz kraju zniszczonego przez wojnę i toczącego nierówną walkę z rosyjskim najeźdźcą. Konflikt zbrojny to jednak niejedyny problem, z którym zmagają się mieszkańcy tego kraju. Ukraina to państwo, w którym wciąż kwitnie korupcja, a słowa o równości wszystkich wobec prawa są tylko zwykłym frazesem. Właśnie ten problem postanowiła uwypuklić Christina Tynkevych w swoim pełnometrażowym debiucie. W filmie „Jak tam Katia?” przedstawia nam kobietę, która w bolesny sposób zderza się z ukraińskim systemem.
Anna to 35-latka, która samotnie wychowuje córkę, Katię. Aby zapewnić nastolatce jak najlepsze warunki do życia i kupić wymarzone mieszkanie, pracuje dniami i nocami. Kobieta jeździ karetką, jednocześnie opiekuje się córką i schorowaną matką. Swoje dobro i potrzeby stawia zawsze na ostatnim miejscu.
Mimo licznych problemów nie traci pogody ducha, doskonale dogaduje się z kolegami z pracy i jest bardzo lubiana. Stanowi wzór matki, córki, pracownicy i przyjaciółki. Los nieustannie jednak rzuca kłody pod jej nogi, a pewnego dnia dochodzi do wypadku, który zmienia jej życie na zawsze.
Córka Anny zostaje potrącona przez samochód. Tragedia ta rozpoczyna serię frustrujących, zarówno dla głównej bohaterki, jak i widzów, wydarzeń i pokazuje jak nierówna może być walka jednostki z całym skorumpowanym systemem. Zwłaszcza, kiedy winnym okazuje się bardzo wpływowa osoba.
Zobacz również: "More Than Ever": Pozwól mi umrzeć na własnych zasadach [recenzja]
Anna, poszukując pomocy, najpierw w walce o życie córki, a później o ukaranie sprawców wypadku, nieustannie odbija się od ściany. Zawodzą najbliżsi, zawodzi opieka medyczna, zawodzi wreszcie wymiar sprawiedliwości. Ukraińska reżyserka, przedstawiając walkę kobiety, uwypukla ogromne problemy, z jakimi wciąż zmaga się jej kraj. Skorumpowana służba zdrowia, która leczy odpowiednio dopiero po otrzymaniu od pacjenta bądź jego rodziny znacznej sumy pieniędzy. Szwankujący wymiar sprawiedliwości, w tym skandaliczna praca policji, która problematyczne sprawy zawsze zamiata pod dywan. Różnice klasowe w tym wielka przepaść finansowa między bogatymi a biednymi. Tak wygląda świat, w którym przyszło funkcjonować Annie.
Film Tynkevych, choć mocno skupia się na systemowych problemach, jest jednak przede wszystkim opowieścią o bezgranicznej miłości matki do córki. O uczuciu, które sprawia, że ma się siłę walczyć z całym światem. O bólu i niedającej się opisać rozpaczy po stracie dziecka. O próbie powetowania straty na własną rękę.