Zielone światło w Krakowie
Projekcją nagrodzonego Złotą Palmą francuskiego filmu "Klasa"rozpoczął się wczoraj I Międzynarodowy Festiwal Kina Niezależnego OFF Camera. Zielony dywan, prowadzący do krakowskiego kina Kijów, ma dla organizatorów imprezy wymiar symboliczny - to zielone światło dla wszystkich, którzy chcą realizować filmy.
Środowa gala w kinie Kijów była skromna i rzeczowa. Żadnych fajerwerków i scenicznych popisów - krótki występ Czesława Mozila, przywitanie gości przez organizatorów OFF Camera - Szymona Miszczaka i Michała Oleszczyka, prezentacja jury ze Zbigniewem Preisnerem, Petrem Zelenką, Michaelem Almareydą i Hectorem Babenco, wreszcie - oficjalne otwarcie festiwalu przez prezydenta Krakowa Jacka Majchrowskiego (który mógł sobie jednak darować wtręt "Kazano mi powiedzieć..."). Gdyby tylko prowadzący uroczystość Andrzej Sołtysik nie zachowywał się jak w studio "Dzień Dobry TVN" - byłoby jeszcze lepiej.
Na OFF Camera najważniejsze ma być jednak kino. Wybór laureata Złotej Palmy na film inaugurujący festiwal jest znaczący. Nobilitacji tego wyboru nie umniejsza fakt, że za trzy tygodnie film Laurenta Canteta wchodzi na ekrany polskich kin - był to więc w istocie pokaz przedpremierowy. "Klasa" - utrzymana w paradokumentalnej stylistyce opowieść o grupie uczniów z paryskiej szkoły średniej i ich wychowawcy oraz nauczycielu francuskiego François - to kino bliskie twórczości innych laureatów Złotej Palmy - braci Dardenne.
Szczere, szlachetne i skromne - "Klasa" wyrasta z tradycji kina, przeciwstawiającego się rozwojowi kinowej technologii. Dokumentalna kamera, brak muzyki, niezawodowi aktorzy - wszystko to ma sprawić, byśmy naprawdę uwierzyli w opowiadaną historię. Film Canteta rozpoczyna się prezentacją nauczycieli na początku roku szkolnego - kończy obrazem pustej sali z bezładnie porozrzucanymi po niej krzesłami. Dramat, którego świadkami jesteśmy w ciągu dwóch godzin projekcji, dotyczy skomplikowanych relacji między uczniami i wychowawcą - wykracza jednak daleko poza pedagogiczną przypowiastkę.
Ciekawsza od wychowawczego wymiaru "Klasy" jest prezentacja francuskiego społeczeństwa, które jak w zwierciadle odbija się w wielokulturowej mieszance uczniów klasy Françoisa. Film ten - zwracano na to uwagę już podczas festiwalu w Cannes - w pigułce przedstawia problem współczesnej Francji - trudną koegzystencję zróżnicowanego kulturowo społeczeństwa. "Klasa" uwzniośla nauczycielskie powołanie - w filmie Canteta słowo pedagog wraca do swego greckiego źródłosłowu - oprócz procesu dydaktycznego, jest też procesem wychowawczym. Przede wszystkim zaś jest postawą niezbędną do pełnego zrozumienia społecznych konfliktów.
Najciekawsze było jednak dla mnie zobaczenie "Klasie" nauczycieli jako uczniów. W otwierającej film scenie, rozgrywającej się na inaugurację roku w pokoju nauczycielskim, wszyscy pedagodzy przedstawiają się - trochę tak, jak na lekcjach robią to nowi uczniowie. Te autoprezentacje są znaczące - upodobniają ich do swoich wychowanków. Oglądając "Klasę" przekonamy się, że proces wychowawczy dotyczy obydwu stron - tą współzależność symbolicznie przedstawia jedna z ostatnich scen filmu, pokazująca mecz piłkarski między uczniami i nauczycielami.
Słabością "Klasy" jest jej... fabularność - film Canteta traci, gdy zapominamy, że nie jest dokumentem. Na rozpoczęte i nieskończone wątki i narracyjną niekonsekwencję trzeba jednak przymknąć oko. "Klasa" wymaga bowiem, byśmy dali jej zielone światło.
Tomasz Bielenia, Kraków