Grabowski: Zagrałbym Leppera
Andrzej Grabowski jest jednym z bohaterów tegorocznego Międzynarodowego Festiwalu Gwiazd w Międzyzdrojach. Aktor wyznał, że chętnie zagrałby postać Andrzeja Leppera, pod warunkiem, że scenariusz wyszedłby spod ręki Juliusza Machulskiego.
XIV Międzynarodowy Festiwal Gwiazd w Międzyzdrojach rozpoczął się wczoraj wielką paradą na ulicach miasta. Paradę gwiazd otwierał Lou Bega (muzyk znany min. z przeboju "Mambo nr 5" ) jadący różowym kabrioletem cadillakiem, a zamykała żona Jana Machulskiego, Halina Machulska, z Bohdanem Stupką w mercedesie należącym niegdyś do polskiej aktorki Lody Halamy. W kolejnych zabytkowych kabrioletach przy dźwiękach orkiestry dętej jechali m.in.: Elżbieta Zającówna, Andrzej Grabowski, Agnieszka Fitkau-Perepeczko, Majka Jeżowska. Na specjalnych platformach symbolizujących kino, teatr i muzykę jechały kolejne gwiazdy m.in. słynny Kloss - Stanisław Mikulski.
Andrzej Grabowskiego zapytaliśmy w Międzyzdrojach o jego ekranowych bohaterów. Aktor przyznał w rozmowie z INTERIA.TV, że nie ucieka przed kontrowersyjnymi stwierdzeniami, ani przed mocnymi, antypatycznymi postaciami. W kinowym "Świadku koronnym" zagrał członka mafii, teraz natomiast przyznaje, że: -Ja się takich ról nie obawiam. [Bardziej] się obawiam zagrania złego, którego bym apoteozował.(...) Ładnych kilka lat temu dziennikarze zaczęli do mnie dzwonić, czy ja bym zagrał Andrzeja Leppera w scenariuszu napisanym przez członka Samoobrony. Więc powiedziałem, że bym nie zagrał, ale Andrzeja Leppera chętnie bym zagrał - np. jakby to Julek Machulski napisał - powiedział Grabowski.
Aktor zagrał postać Gebelsa w "PitBullu" Patryka Vegi. Grabowski powiedział, że ta rola przede wszystkim nauczyła go bardzo wiele o tym, jak w rzeczywistości wyglądają obowiązki stróżów prawa, a są one diametralnie różne od tego, co się powszechnie sądzi. Reżyser kilka lat przed nakręceniem serialu fabularnego z bliska przyglądał się sprawom prowadzonym przez warszawskich policjantów jeżdżąc z nimi na akcje, a z wybranego materiału powstał dokument "Prawdziwe psy" (2001).
- Te odcinki, które nagrywaliśmy, to nie były wymyślone historyjki, tylko to były prawdziwe historie, które się faktycznie zdarzały.(...)Jak pytałem się Vegi, po co on to robi, to mówił: "Bo ja chcę pokazać to, czego nie mogłem pokazać w filmie dokumentalnym, bo jakbym to pokazał w filmie dokumentalnym, to ci policjanci mogliby pójść do więzienia". Bo czasem na zło trzeba odpowiadać złem, bo inaczej się tego zła nie wypleni. Czasem trzeba stosować środki, których nie wolno stosować, które są niedopuszczalne, przez prawo zabronione itd." - mówi aktor.
Grabowski przykłada dużą wagę do tego, by ludzie z jego pracy wynosili pewną naukę moralną, by uczyli się dobrych przykładów.
Co natomiast sądzi o swojej kultowej, a przez niektórych znienawidzonej roli Ferdynanda Kiepskiego?
- Czasem są tylko jaja, a czasem odcinek mówi coś bardzo, bardzo dużego i bardzo, bardzo mądrze. Czyli ta głupota przemienia się w nadgłupotę, a ta nagłupota jest mądrością. (...) Czasem z głupoty możemy dowiedzieć się czegoś więcej, czegoś o wiele mądrzejszego niż z wykładów jajogłowych inteligentów".
Zobacz, co Andrzej Grabowski sądzi o swoich postaciach:
INTERIA.PL jest patronem festiwalu!