To był prawdziwy "one man show", mimo że na scenie siedziało dziewięć osób. Marian Dziędziel ma 76 lat, ale energią, błyskotliwością, poczuciem humoru i dystansem do siebie mógłby obdarować niejednego młodego człowieka. Jest królem anegdot, a jego wymiana uroczych "uszczypliwości" z Robertem Więckiewiczem przejdzie z pewnością do historii spotkań festiwalowych. Podczas Kina na Granicy w Cieszynie odbyła się pierwsza w Polsce retrospektywa filmowa Mariana Dziędziela. "Czy ja jestem aktorem, to zobaczymy, co o tym powiedzą, jak już będę bardzo stary. Nie wolno głupa rżnąć i udawać, że się jest wielkim, jak się nie jest" - powiedział w rozmowie z Interią.
Marian Dziędziel to jeden z najwybitniejszych aktorów w Polsce, który stworzył znakomite kreacje w takich filmach, jak "Wesele", Dom zły", "Kret", "Wymyk" czy "Moje córki krowy". Darzony wielką sympatią przez widzów, a i jak się okazało również przez aktorów i twórców, artysta był w tym roku gościem specjalnym Przeglądu Filmowego Kino na Granicy, gdzie zaprezentowana została pierwsza w Polsce retrospektywa jego filmów. Aktor wziął udział w kilku spotkaniach z publicznością w Cieszynie.
Jedno z tych spotkań było wyjątkowe, bo na temat bohatera retrospektywy wypowiadali się aktorzy i twórcy, z którymi spotykał się na swej zawodowej drodze. Ale co to było za spotkanie! Odbyło się ono 4 maja w Teatrze im. Adama Mickiewicza w Cieszynie po projekcji filmu Dariusza Jabłońskiego "Wino truskawkowe", udział wzięli: bohater wieczoru Marian Dziędziel oraz aktorzy Robert Więckiewicz, Andrzej Chyra, Bartłomiej Topa, Jowita Budnik, Zbigniew Suszyński, reżyserka Kinga Dębska, producent Zbigniew Domagalski oraz prowadzący, dyrektor programowy Kina na Granicy Łukasz Maciejewski.
"Urodziłem się niedaleko, blisko Jastrzębia. Jestem stąd" - powiedział Marian Dziędziel do tłumie zgromadzonej publiczności.
Twórcy wspominali swoją współpracę z Marianem Dziędzielem i opowiadali, jak wspaniałym aktorem i człowiekiem jest artysta. "Jest jak Anthony Hopkins" - zgodnie mówili.
Najbardziej zabawne wymiany zdań były pomiędzy Marianem Dziędzielem i Robertem Więckiewiczem. "Czekam, co powie mój największy wielbiciel" - mówił Dziędziel. "Marian, sam tego chciałeś, mogłeś się nie zgadzać na to spotkanie" - przekomarzał się z uśmiechem Więckiewicz. Panowie spotkali się na planie kilkukrotnie, m.in. w takich filmach, jak "Vinci", "Trick", "Wymyk", "Dom zły" czy "Pod Mocnym Aniołem".
"Czasami w zaciszu domowym siedzę i oglądam archiwalny filmy, w których zagrałeś i wtedy mówię: Dziękuję Marian, to była kolejna, wielka lekcja pokory dla aktora, który ciągle szuka swojej drogi, ciągle się rozwija, ogląda i widzi. Jesteś jak wielka zielona latarnia, w której kierunku podążam" - wyznał Więckiewicz. "Jak on zacznie świecić na zielono, to uważajcie" - odparł ze znakomicie udawaną powagą Dziędziel.
Podczas spotkania aktor opowiadał również o swoich egzaminach wstępnych do szkoły teatralnej. Okazało się, że mówił wtedy gwarą śląską, a na egzaminie wyrecytował "Stepy akermańskie" Adama Mickiewicza, kończąc je słowami: "Jadymy, nikt nie woło" [w oryginale "Jedźmy, nikt nie woła" - red.]. Został przyjęty pod warunkiem, że w ciągu roku opanuje bezbłędnie język polski.
Poza tym ujawniono, że aktor przez lata przychodził na plan filmowy z plastikową reklamówką z Baltony, w której trzymał scenariusz i kanapki - anegdot, nie tylko na ten temat, było sporo.
Okazało się również, że artysta uwielbia śpiewać [przed dostaniem się do szkoły teatralnej aktor był w chórze - red.] i często robi to na planie. Są to zazwyczaj śląskie, rubaszne przyśpiewki, ale nie tylko. Robert Więckiewicz zdradził, że kiedyś podczas przerwy w zdjęciach, na planie filmu "Wymyk", Marian Dziędziel zaintonował pewną melodię, którą on podchwycił.
"Dotknięto tu wątek twojej szansonistyki. Muszę o tym powiedzieć. To mi się w tobie zawsze podobało, że nie stroniłeś od pikantnych żartów. Nie będziemy może tego przytaczać, nie obawiaj się Marian! [tu Marian Dziędziel powiedział: Ale czemu nie? Opowiadaj! - red.]. Ale... pamiętam, że w trakcie realizacji filmu 'Wymyk' siedzieliśmy obok siebie i zanuciłeś jedną nutę, a ja to podchwyciłem, bo studiując we Wrocławiu, znałem kabaret Elita, który przerobił piosenkę zespołu George Baker Selection 'Una Paloma Blanca'. Okazało się, że znamy ten sam kawałek, czyli 'Hula na sankach Danka'. Pamiętasz?" - opowiadał Więckiewicz i w tym momencie zaczęli razem śpiewać.
Panowie odśpiewali refren z polskim tekstem tej piosenki: "Hula na sankach Danka / Śmiga na łyżwach Zdziś / Śnieżna puszysta pianka / Miękka jak sztuczny miś / Beata i Krzyś śpiewają od dziś". Sala w Teatrze w Cieszynie oszalała!
Takich momentów można by wymieniać jeszcze wiele, ale żadne słowa nie oddadzą atmosfery tego spotkania, żartów i komplementów, które padały ze sceny.
"Czy ja jestem aktorem, to zobaczymy, co o tym powiedzą, jak już będę bardzo stary. Nie wolno głupa rżnąć i udawać, że się jest wielkim, jak się nie jest" - powiedział po spotkaniu Marian Dziędziel z rozmowie z Anną Kempys. Cała rozmowa już wkrótce!
"Są aktorskie nazwiska, na dźwięk których znacząco kiwamy głową - z szacunkiem i z wdzięcznością za wszystko, co im zawdzięczamy. Są i tacy aktorzy, w stosunku do których, poza wspomnianymi emocjami, reagujemy także uśmiechem. To właśnie przypadek Mariana Dziędziela. Uśmiech. (...) Niezależnie od typu i rodzaju ról, zawsze dawał nam uśmiech. Cieszymy się, że w tym roku jest z nami" - mówił o aktorze Łukasz Maciejewski.
W Cieszynie pokazano następujące filmy, w których zagrał Marian Dziędziel: "Party przy świecach" (reż. Antoni Krauze, 1980), "Mocna kawa nie jest taka zła" (reż. Aleksander Pietrzak, 2014), "Dom zły" (reż. Wojciech Smarzowski, 2009), "Kret" (reż. Rafael Lewandowski, 2010), "Wino truskawkowe" (reż. Dariusz Jabłoński, 2008).
26. Przegląd Filmowy Kino na Granicy odbywa się w dniach 1-5 maja 2024 roku w Cieszynie i Czeskim Cieszynie. Wszystkie szczegóły na stronie festiwalu. INTERIA jest patronem medialnym festiwalu.