"Fantastyczny Pan Lis": Genialny Pan Anderson
Fantastyczny Pan Lis, reż. Wes Anderson, USA, Wielka Brytania 2009, dystrybutor Imperial - Cinepix, premiera kinowa 16 kwietnia 2010.
Wiele różnych rzeczy ma wpływ na to, w jakim kierunku rozwijamy się, będąc dziećmi. Czasem jest to sytuacja materialna rodziców, innym razem ilość wolnego czasu, który nam poświęcają, jeszcze w innych wypadkach filmy, książki czy komiksy, którymi nas obdarowują. Często to właśnie styczność w młodym wieku z szeroko pojętą kulturą, decyduje o naszym dalszym życiu. Jedną z pierwszych książek, jakie przeczytał mały Wes Anderson był "Fantastyczny Pan Lis" Roalda Dahla. Ponad trzydzieści lat później przeniósł ją na duży ekran.
"Uwielbiałem Pana Lisa - był przebiegły i niezwykle inteligentny. No i kochał kopać? Razem z braćmi mieliśmy obsesję na punkcie tuneli i znajdowania się pod ziemią. Dahl był cudownym pisarzem z fantastyczną osobowością, która biła z każdego napisanego przez niego zdania" - wspomina po latach reżyser.
Twórca "Rushmore", "Genialnego klanu" i "Pociągu do Darjeeling" nie miał co prawda okazji współpracować przez scenariuszu swojej animacji z legendarnym pisarzem (Dahl zmarł w 1990 roku), ale pisał go w jego posiadłości w angielskim Buckinghamshire.
Aby jednak z książki mógł powstać pełnometrażowy film, Anderson musiał wprowadzić pewne zmiany. Powieściowego materiału nie starczyłoby bowiem na 90 minut - stąd reżyser z Teksasu dodał kilka wątków i wprowadził nowe postacie.
Oczywiście głównym bohaterem wciąż jest tytułowy Pan Lis. Przed kilkunastoma laty był on znanym łowcą, plądrującym okoliczne farmy i mordującym kury. Sytuacja uległa zmianie, gdy dowiedział się, że jego żona jest w ciąży. Chcąc zapewnić jej i swojemu dziecku bezpieczną egzystencję, Lis diametralnie zmienił tryb swojego życia. Został dziennikarzem mało poczytnej kolumny w gazecie, a jednocześnie statecznym mężem i ojcem.
Sęk w tym, że okazuje się, iż nawet po latach natura wciąż ciągnie Lisa do lasu. Tym bardziej, że obecnie przeżywa on kryzys wieku średniego, który objawia się między innymi tym, że zamienia swoją nędzną norę na luksusowy pień drzewa.
"Traf" chce, że w pobliżu jego nowego domu znajdują się akurat trzy gospodarstwa, wypełnione po brzegi drobiem, wędlinami, a nawet... cydrem. Ich właściciele: Bean, Boggis i Bunce przez lata opływali w dostatek i teraz Lis chce uszczuplić nieco ich dobytek. Pomagają mu w tym opos Kylie, sprawiający wrażenie znarkotyzowanego i wysportowany bratanek Kristofferson, który właśnie przyjechał w odwiedziny.
Realizując swój obraz, amerykański twórca zdecydował się skorzystać nie z niezwykle popularnej animacji komputerowej, a z uznawanej za przestarzałą techniki poklatkowej. Ten rodzaj animacji był niezwykle popularny aż do lat dziewięćdziesiątych XX wieku, gdy zepchnęły go w cień nowoczesne techniki komputerowe. W ostatnim czasie jej świetność starali się przywrócić: Tim Burton w "Miasteczku Halloween" oraz "Gnijącej Pannie Młodej", Nick Park w filmach "Uciekające kurczaki" i "Wallace i Gromit: Klątwa królika", a także Henry Selick w "Koralinie i tajemniczych drzwiach". Także Anderson korzystał już z tej techniki podczas prac nad "Podwodnym życiem ze Steve'em Zissou", do którego wstawił kilka animowanych scen.
Biorąc pod uwagę wcześniejsze dokonania reżysera i jego strategię twórczą nie powinno dziwić, że nie poszedł na łatwiznę i nie zrobił kolejnej animacji, w której forma dominowałyby nad treścią. Jest to tym wyraźniejsze, gdy uzmysłowimy sobie, że tak naprawdę "Fantastyczny Pan Lis" opowiada o tych samych rzeczach, co pozostałe dzieła Wesa Andersona.
Po raz kolejny najistotniejsza jest więc nieprzeciętna, ale nie mogąca odnaleźć się w społeczeństwie jednostka, a także dysfunkcyjna rodzina, której członkowie oszukują się nawzajem. Amerykański twórca ponownie zwraca także uwagę na cechującą ludzi chęć przekraczania wszelkich ograniczeń i przełamywania tabu kulturowych, a także potrzebę porzucenia przypisanej przez społeczeństwo roli i oddania się "dzikiej" stronie swojej natury. Te elementy, wokół których skupiała się fabuła jego poprzednich filmów, udaje mu się wpisać w pozornie błahą animację o cwanym i podstępnym Lisie.
To, co jeszcze budzi zachwyt w filmie Andersona to wspaniali aktorzy, którzy podkładają głos pod głównych bohaterów. Niesamowity jest zwłaszcza George Clooney, którego wokalna kreacja jest prawdziwym majstersztykiem. Doskonale prezentują się także Meryl Streep (Pani Lis), Bill Murray (Borsuk), Jason Schwartzman (Ash), Willem Dafoe (Szczur), a także brat Wesa Andersona, Eric (Kristofferson) i lider zespołu Pulp, Jarvis Cocker (Petey).
Warto zaznaczyć, że "Fantastyczny Pan Lis" wchodzi do kin pomimo trwającej żałoby narodowej. Jego dystrybutorzy nie zdecydowali się, tak jak na przykład twórcy "Helu", "Furii" czy innego projektu z udziałem Clooneya, "Człowieka, który gapił się na kozy", na przesunięcie premiery. Czy była to dobra decyzja pod względem marketingowym pokaże czas, ale pewne jest, że odgórne zamknięcie kin z powodu niedzielnego pogrzebu z pewnością przyczyni się do początkowo marnych wpływów dzieła Andersona.
8/10