Wojciech Marczewski o "Pannach z Wilka": Wajda oddał stan duszy Iwaszkiewicza
Wojciech Marczewski do sekcji Mistrzowska piątka wybrał film "Panny z Wilka" Andrzeja Wajdy. "To jeden z tych filmów, który nieproszony wdziera się do mojej pamięci i buszuje w niej uparcie" – mówił Marczewski. Bardzo interesującą rozmowę po seansie filmu prowadziła filmoznawczyni Anita Skwara.
W cyklu Mistrzowska piątka w ramach 49. FPFF w Gdyni filmowcy opowiadają o polskich filmach szczególnie dla nich ważnych; tytułach, które ich ukształtowały i do dziś fascynują. Wojciech Marczewski, reżyser filmowy, laureat Złotych Lwów za film "Ucieczka z kina Wolność" (1990) oraz Srebrnych Lwów za filmy "Dreszcze" (1981) i "Zmory" (1979), a także Nagrody Specjalnej Jury za film "Czas zdrady" (1997), wybrał film "Panny z Wilka" Andrzeja Wajdy.
Pięknie sfilmowany, nastrojowy obraz z 1979 roku został zrealizowany na podstawie opowiadania Jarosława Iwaszkiewicza i był nominowany do Oscara w kategorii dla najlepszego filmu zagranicznego. To historia mężczyzny w średnim wieku, który odwiedza krainę swojej młodości. Jednak powrót do przeszłości jest niemożliwy, a straconych lat nie da się już odzyskać. Przyjazd Rubena, jego wspomnienia i chęć ożywienia przeszłości burzą spokój mieszkanek dworu i ujawniają ich powikłane losy, dramaty i życiowe klęski.
Po seansie z Wojciechem Marczewskim rozmawiała filmoznawczymi Anita Skwara. Marczewski zaczął od fascynacji postacią Andrzeja Wajdy. Przyznał, że nie zawsze byli ze sobą w dobrych stosunkach, ale ostatnie dwadzieścia lat życia reżysera minęło im w przyjaźni. Razem otworzyli m.in. Szkołę Wajdy. Na pytanie o wybór "Panien z Wilka" Marczewski odpowiedział, że to film, który do niego powracał przez lata.
"Andrzej Wajda uwielbiał Iwaszkiewicza, w pewnym sensie go podsłuchiwał, inspirował się nim, podziwiał go bardzo. I ja też tkwię prywatnie w kinie Andrzeja Wajdy i literaturze Jarosława Iwaszkiewicza od lat" - mówił Marczewski.
Reżyser "Ucieczki z kina Wolność" odważył się przyznać, co dziś zmieniłby w filmie Wajdy. Po pierwsze zrezygnowałby z postaci Iwaszkiewicza, wyciąłby pewne sceny, aby film był bardziej niedopowiedziany. Wcześniej by go też zakończył.
"Bardzo chciałbym o tym dziś porozmawiać z Wajdą" - oznajmił Marczewski. Dalej mówił o niezwykłym poczuciu rytmu reżysera i docenił postacie kobiet grane przez Maję Komorowską, Stanisławę Celińską, Krystynę Zachwatowicz i Annę Seniuk. Zdaniem Anity Skwary postać mężczyzny Wiktora Rubena granego przez Daniela Olbrychskiego jest katalizatorem do ukazania bujnych postaci kobiet.
"Jedna większa od drugiej, i jako siostry i jako indywidualności. Jestem zachwycona ich postaciami" - przyznała Skwara. Filmoznawczymi zapytała o adaptację filmową książki Iwaszkiewicza:
"To ekwiwalent ludzkich uczuć i emocji. Wajda oddał stan duszy Iwaszkiewicza. A przecież im lepsza literatura, tym trudniej zrobić dobry film. Niektórych rzeczy nie da się przenieść na ekran, a dzięki wrażliwości Wajdy to się udało" - kontynuował Marczewski. W opinii Marczewskiego jego przyjaciel był czułym narratorem. Zapytany na koniec o życiową postawę, jaką należy dziś przyjąć, reżyser spuentował:
"Zachowuj się uczciwie w stosunku do innych ludzi, bądź wrażliwy i naiwny. Tutaj myślę o otwartości i zrozumieniu świata. W twórczości to jedna z najbardziej pożądanych cech. W sztuce musi być błąd, aby nic nie było oczywiste".
Zobacz też: "To nie mój film": Polska reżyserka zachwyciła debiutem. Wszyscy możemy się w jej filmie przejrzeć