49. Festiwal Filmów Fabularnych w Gdyni. Maja Chitro i Łukasz Adamski podsumowują festiwal
Już dziś poznamy zwycięzców 49. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. Artur Zaborski razem z Mają Chitro, szefową działu kultury "Elle", i Łukaszem Adamskim, krytykiem filmowym, podsumowują wydarzenie. Wskazują, jakie tematy dominowały w Konkursie Głównym, a także zdradzają, które filmy najbardziej ich poruszyły.
Według Chitro 49. edycja festiwalu w Gdyni była wyjątkowa z racji tak mocnej reprezentacji wielokulturowości, co ją bardzo cieszy.
Adamski zwrócił uwagę na "Dziewczynę z igłą". Według niego jest to film przepięknie zrealizowany, a jednocześnie opowiadający "o czystym złu. To jest eksplorowanie najbardziej mrocznych zakamarków ludzkiego umysłu i duszy". Porównał film Magnusa von Horna do filmów Larsa von Triera, zaznaczając, że tam zaznaczony jest zawsze "przewrotny i perwersyjny humor", którego w "Dziewczynie..." brakuje.
Według Adamskiego "Pod wulkanem" Damiana Kocura, które jest jednym z faworytów do Złotych Lwów, ma wspaniały początek, ale wypala się po 30 minutach. "To byłby świetny krótki metraż" - podsumował. Jako swojego faworyta wskazał "Pod szarym niebem" Mary Tankovich. "To jest film, który pokazuje autorytaryzm w jego nowej formie" - argumentował krytyk. "To jest ten rodzaj autorytaryzmu, który powoduje, że społeczeństwo oddaje swoją wolność w imię bezpieczeństwa. Trochę dobrowolnie. [...] Ten strach przeważa, ale jednocześnie go oswajamy. Nie potrafimy się zbuntować".
Chitro przyznała, że ogromne wrażenie robiły na niej brutalne sceny w "Ludziach" Macieja Ślesickiego i Filipa Hilleslanda. "To są obrazy wstrząsające i myślę, że każdy powinien je zobaczyć, ponieważ one zostawiają jakiś komunikat w naszej głowie i to nie jest tylko te komunikaty, które czytamy w nagłówkach i one już nam powszednieją. Tutaj ten obraz jest bardzo brutalny, bardzo mocny, bardzo potrzebny" - stwierdziła. Zaznaczyła jednak, że ma kilka problemów z "Ludźmi" pod względem formalnym. Adamski dodał, że film wywołał oburzenie wielu krytyków, natomiast on nie miał takiej reakcji. Jego zarzutem jest "brak scenariusza". Według niego "Ludzie" oddziaływaliby o wiele mocniej, gdyby ten film miał bohatera.
Filmem, który poruszył Chitro, był "Minghun" Jana P. Matuszyńskiego. Według niej od dawna żadna polska produkcja w tak piękny sposób nie mówiła o stracie. Podobał jej się także wpleciony w fabułę czarny humor. Według Adamskiego "Minghun" pokazuje, że Matuszyński jest świetnym reżyserem, a niedługo być może wybitnym. Zwrócił także uwagę, że temat odejścia dziecka przed rodzicem został poruszony przez twórcę "Ostatniej rodziny" po raz trzeci. Dodał, że grający główną rolę Marcin Dorociński tworzy najwybitniejszą kreację w swojej karierze. Według niego aktor nigdy nie pokazał takich emocji.
Chitro i Adamski zgodzili się, że nagrody aktorskie powinny trafić do Dorocińskiego i Sandry Drzymalskiej za "Simonę Kossak". Czy ich typy się potwierdzą, dowiemy się już w sobotę wieczorem 28 września 2024 roku.