48. Festiwal Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni
Reklama

Kamila Urzędowska: Ciało jest moim narzędziem

"Czasem ekranowa nagość nie jest uzasadniona, a w tym wypadku moim zdaniem była koniecznością. Potrafiłam sobie wytłumaczyć, że to jest potrzebne, a wtedy moje ciało staje się również moim narzędziem w pracy" - mówi Kamila Urzędowska, odtwórczyni głównej roli w "Chłopach". W rozmowie z Krystianem Zającem aktorka opowiedziała o tym, dlaczego ten film jest jej szczególnie bliski, która ze scen sprawiła jej największą trudność oraz o wyjątkowo aktualnym przesłaniu produkcji DK i Hugh Welchmanów.

"Czasem ekranowa nagość nie jest uzasadniona, a w tym wypadku moim zdaniem była koniecznością. Potrafiłam sobie wytłumaczyć, że to jest potrzebne, a wtedy moje ciało staje się również moim narzędziem w pracy" - mówi Kamila Urzędowska, odtwórczyni głównej roli w "Chłopach". W rozmowie z Krystianem Zającem aktorka opowiedziała o tym, dlaczego ten film jest jej szczególnie bliski, która ze scen sprawiła jej największą trudność oraz o wyjątkowo aktualnym przesłaniu produkcji DK i Hugh Welchmanów.
Kamila Urzędowska na 48. FPFF w Gdyni /Kurnikowski /AKPA

Krystian Zając: Zacznijmy od początku. Jak trafiłaś do tego projektu?

Kamila Urzędowska: - Najpierw nagrałam self tape, później zaproszono mnie na casting (było kilka etapów), po czym pani Ewa Brodzka zadzwoniła do mnie i powiedziała, że dostałam rolę.

Wiem, że castingi były długie i szeroko zakrojone. Jak myślisz, co zdecydowało o tym, że ostatecznie to ty zagrałaś Jagnę?

Dorota (DK Welchman, reżyserka filmu - przyp. red.) powiedziała, że kiedy weszłam na casting, to już wiedziała, że to jestem ja. I zgadzam się z nią, że byłam odpowiednią kandydatkę do tej roli (śmiech).

Reklama

Czy przygotowując się do zagrania w "Chłopach", przypominałaś sobie prozę Władysława Reymonta, a może sięgnęłaś po jej ekranizację w reżyserii Jana Rybkowskiego? Czy też starałaś się tego unikać i skupiłaś się wyłącznie na scenariuszu?

- Na początku nie wiedziałam, jaki to będzie projekt. Dopiero po wygraniu castingu dostałam scenariusz. Przeczytałam go, po czym wróciłam do powieści Reymonta i przeczytałam ją ponownie. Było mi o tyle łatwiej, że jestem z tego samego środowiska, które on opisuje. Ja również pochodzę ze wsi, małej miejscowości w województwie opolskim, więc znam ten świat, tych bohaterów, bo miałam to samo od dziecka.

W jednym z wywiadów powiedziałaś wręcz, że chociaż minęło tyle czasu od wydania "Chłopów", to atmosfera polskiej wsi pozostała taka sama, a mechanizmy opisywane przez Reymonta są ci zaskakująco bliskie.

- Opowiem o swoich doświadczeniach, nie stricte personalnie, ale o tym, co zauważyłam w swojej wiosce. Wciąż funkcjonuje mechanizm wykluczenia, gdy ktoś za bardzo odstaje, tak jak to ma miejsce w rodzinie Dominikowej. Ogromną rolę nadal odgrywa Kościół, a jeden człowiek jest w stanie decydować o losie całej wspólnoty...

Czy praca na planie "Chłopów", którzy są projektem absolutnie wyjątkowym, różniła się od innych filmów czy seriali, w których brałaś udział? Mieliście jakieś specjalne instrukcje?

- Od strony aktorskiej wszystko wyglądało dokładnie tak samo, może oprócz tego, że w hali był ogromny green screen i pewne rzeczy trzeba było sobie mocniej wyobrazić, jak na przykład lecące żurawie, których nie było, a my musieliśmy wskazywać je palcem. W zasadzie tylko tyle.

Słyszałem jeszcze o mikrofonach przyczepionych do czoła...

- Tak, to było zabawne. Trzeba się było do tego przyzwyczaić. Ale jak wiadomo człowiek jest podły i do wszystkiego się przyzwyczaja (śmiech).

Oglądamy cię w "Chłopach" w kilku fantastycznych sekwencjach zbiorowych, niezwykle wymagających scenach tańca. Jak się do tego przygotowywałaś? Podejrzewam, że stoi za tym ogrom pracy.

- Rozpoczęliśmy próby z Robertem Gularczykiem, czyli filmowym Antkiem trzy albo cztery miesiące przed wejściem na plan. Nasza choreografka Daniela Komędera przygotowała nam układ i przez cały dzień raz w tygodniu nad nią pracowaliśmy.

W "Chłopach" jest kilka śmiałych erotycznych sekwencji z twoim udziałem. Czy ekranowa nagość była dla ciebie problemem?

- Nie. Jestem do tego przygotowana. Poza tym rozumiałam te sceny i to, dlaczego Dorota zapisała je w taki sposób. Czasem ekranowa nagość nie jest uzasadniona, a w tym wypadku moim zdaniem była koniecznością. Potrafiłam sobie wytłumaczyć, że to jest potrzebne, a wtedy moje ciało staje się również moim narzędziem w pracy. To część tego zawodu.

A czy któraś ze scen sprawiła ci szczególnie dużo trudności?

- Wywóz Jagny. Nie spodziewałam się, że będzie mnie kosztować tak dużo wysiłku fizycznego i psychicznego. To jest bardzo emocjonalna scena. Od momentu gdy wieś Lipiecka dochodzi do Jagny, żeby ją wygnać... To chyba spoiler, przepraszam (śmiech) Ilość dubli i czasu poświęconego na tę scenę, ponieważ dzień wcześniej się do niej przygotowywaliśmy całą ekipą, była naprawdę duża. Było ciężko.

Wiem, że jedną ze scen musiałaś nagrywać niemal po rocznej przerwie ze względu między innymi na sytuację związaną z pandemią...

- Zakończyliśmy zdjęcia we wrześniu i po roku dokręcaliśmy zakończenie filmu, drugą połowę wywozu Jagny. To był ciężki czas. Rok oczekiwania i trzymania tej postaci w sobie. Ale niesamowite było to, że kiedy wróciłam na plan i zobaczyłam ludzi, którzy pracowali przy "Chłopach", począwszy od oświetleniowców czy dźwiękowców, wszystko wróciło w sekundę. To był zresztą wspaniały plan, na którym panowała doskonała atmosfera.

Czy nie masz wrażenia, że "Chłopi" są w dzisiejszych czasach zaskakująco aktualni? Podkreśla to zresztą wasza ekranizacja, która stawia nacisk na wiele ważnych kwestii, a także ma niezwykłą wymowę.

- Zdecydowanie. I słyszę głosy, że ludzie bardzo dużo w niej odnajdują.

Miałem na myśli przede wszystkim kwestię praw kobiet, możliwość decydowania o własnym ciele, seksualności...

- Widzę to i mam nadzieję, że poprzez ten film znowu będziemy o tym rozmawiać i jakkolwiek wpłynie to na postrzeganie i rozumienie tej sytuacji, w której się znajdujemy.

"Chłopi" zostali fantastycznie przyjęci na festiwalu w Toronto, a na pokazie w gdyńskim Teatrze Muzycznym otrzymaliście burzę oklasków na stojąco. Co czujesz w takich momentach, po tylu latach pracy nad tym projektem?

- Szczerze mówiąc byłam ogromnie zaskoczona, ponieważ nie oczekiwałam niczego i byłam przygotowana na wszystko, włącznie z tym, że ludzie po prostu wyjdą z sali. Przyjęcie naszego filmu było bardzo miłe, a mi towarzyszyły uczucia wprost nie do opisania. Cieszę się, że ta ilość pracy i serca, którą włożyli w ten film wszyscy twórcy, została tak doceniona.

Myślisz, że masz szansę zostać pierwszą aktorką w historii festiwalu, która dostanie nagrodę za rolę w animacji?

- Zostałam nominowana, więc szanse istnieją (śmiech).

A jak ten projekt wpłynął na twoją karierę? Pojawiły się kolejne propozycje? Do tej pory widzowie znali cię przede wszystkim z kilku drugoplanowych występów w filmach i serialach.

- Zrobiłam dwa seriale, jeszcze nie miały premiery, ale niedługo wyjdą. Obecnie jestem w trakcie jeszcze jednego bardzo dużego projektu. Myślę, że też będzie wspaniały. Ale propozycji otrzymanych stricte dlatego, że zagrałam Jagnę, jeszcze nie miałam. Zapraszam.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Kamila Urzędowska | Chłopi (2022)
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy