"Inni ludzie": Rapowy musical o tęsknocie za bliskością
O rozpadzie więzi i tęsknocie za bliskością opowiada w rytmie rapu prezentowana w konkursie głównym 46. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych adaptacja książki "Inni ludzie" Doroty Masłowskiej w reżyserii Aleksandry Terpińskiej. W sobotę wieczorem dowiemy się, kto zdobędzie Złote Lwy.
"Inni ludzie" to utrzymana w konwencji rapowego musicalu opowieść o Kamilu (Jacek Beler), 30-letnim mieszkańcu warszawskiego blokowiska, który marzy o przeprowadzce i wydaniu hiphopowej płyty. Na razie jednak żyje pod jednym dachem z matką (Beata Kawka) i młodszą siostrą. Czas upływa mu na włóczęgach po mieście w towarzystwie narratora całej historii, Jezusa (Sebastian Fabijański), imprezowaniu, ćpaniu, drobnych kradzieżach oraz randkowaniu z poznaną niedawno studentką Anetą, dorabiającą w kasie w drogerii (Magdalena Koleśnik).
Od czasu do czasu mężczyzna podejmuje się dorywczych prac i handluje narkotykami. Kiedy z powodu nieuregulowanych rachunków operator komórkowy wyłącza mu telefon, Kamil przyjmuje zlecenie hydrauliczne od Iwony (Sonia Bohosiewicz), 40-latki żyjącej w luksusowym mieszkaniu kupionym na kredyt. Kobieta ma męża, dla którego przeszła szereg operacji plastycznych, ale on nie zwraca na nią uwagi i woli spędzać czas z kochanką. Osamotniona i nieszczęśliwa Iwona wdaje się w romans z Kamilem.
Podczas konferencji prasowej, zorganizowanej w Gdyni, Dorota Masłowska wspomniała, że poznała Aleksandrę Terpińską podczas koszalińskiego festiwalu "Młodzi i Film" w jaccuzzi, w miejscowym SPA. "W Koszalinie widziałam film Oli 'Najpiękniejsze fajerwerki ever', który zrobił na mnie duże wrażenie. Kiedy skończyłam pisać książkę 'Inni ludzie', pomyślałam, że zapytam ją, czy nie chciałaby jej przeczytać. W międzyczasie pojawiła się konieczność zrobienia book trailera (krótki film promujący książkę - przyp. red.). W trakcie prac nad nim otworzyła się skrzynka z pomysłami, która już nie chciała się zamknąć. Wydaje mi się, że obie wkręciłyśmy się w myśl, że jest to tak ciekawe terytorium do zbadania, tak nieoczywiste i jeszcze nie eksplorowane, że fajnie byłoby zacząć nad tym pracować. Choć to na pewno nie był perfekcyjny pomysł" - zwróciła uwagę.
Podobnego zdania była Terpińska, która początkowo podeszła do propozycji współpracy dość sceptycznie. "To był piękny materiał, ale trudny do przełożenia. Wymagał od nas wyjścia poza schematy, wszystkiego, co już wiemy, znamy i wymyślenia tego na nowo. To było duże wyzwanie i ciekawa przygoda (...). Kiedy rozmawiałyśmy o koncepcji book trailera, ujęło mnie, że Dorota powiedziała, że widzi go, podobnie jak książkę, bardziej w kategoriach poezji. To do mnie przemówiło. Tak zrobiłyśmy book trailer. Praca nad nim pokazała mi, że tę książkę da się zekranizować" - przyznała.
Dodała, że Masłowska była typem sparingpartnerki. "Z jednej strony dała mi wolność napisania scenariusza, wyboru tych rzeczy w książce, które mnie interesują. Powiedziała, żebym zrobiła z nią, co chcę. Natomiast z drugiej strony cudowne było, że co jakiś czas można zrobić 'reality check' z Dorotą, sprawdzić, czy to jest ten kierunek, czy ona też podobnie słyszy ten tekst. Dużo rozmawiałyśmy o tym, kto powinien zrobić muzykę. Było parę momentów, kiedy pracowaliśmy, a później mogliśmy zderzyć się z Dorotą i dostać feedback. Dla mnie był on bardzo ważny, bo nie chciałam, żeby to był film, który będzie wbrew jej wizji" - zaznaczyła reżyserka.
Pytana o proces castingu, Terpińska przyznała, że był bardzo długi i trudny. "Szukaliśmy w różnych kierunkach, bo wiedzieliśmy, że rap musi być na poziomie. W związku z tym aktorów trzeba było przetestować i w tym kierunku. Zapraszałyśmy wszystkich aktorów, choć miałyśmy swoje typy. Jacek Beler, z którym pracowało się fantastycznie, był w naszych głowach od samego początku. Nawet jak rozmawiałyśmy o tekście, gdy jeszcze nie było wiadomo, czy powstanie. Miałyśmy trochę obaw, czy jest w odpowiednim wieku, ale po tym, jak zaprosiłyśmy go na casting, wątpliwości zniknęły. Jestem wybitnie zadowolona z całej obsady. Mieli niełatwe zadanie, bo ten tekst ma swoje rytmy i trzeba go grać, uważając na nie" - powiedziała.
Za muzykę w "Innych ludziach" odpowiedzialny jest stale współpracujący z raperem Pezetem producent Auer. "Znalezienie kogoś, kto napisze muzykę nie było łatwe. Miałyśmy z Dorotą dużo propozycji i rozmów na ten temat. Z uwagi na to, że brałyśmy udział w projekcie 'Ekran' w Szkole Wajdy i była tam możliwość zrobienia dwóch scen próbnych, namówiłam Auera, żeby spróbował coś napisać i zobaczymy, jak będzie nam się pracowało. Po tej próbie już było jasne, że będziemy pracować razem. Trwało to bardzo długo. Piosenek jest około 40, co oznaczało ogrom pracy dla Auera, w dodatku musiał wykonać ją przed realizacją filmu" - stwierdziła reżyserka.
Film Terpińskiej rywalizuje o Złote Lwy z 15 produkcjami, m.in. "Bo we mnie jest seks" Katarzyny Klimkiewicz, "Mosquito State" Filipa Jana Rymszy, "Sonatą" Bartosza Blaschkego, "Najmro. Kocha, kradnie, szanuje" Mateusza Rakowicza, "Moim wspaniałym życiem" Łukasza Grzegorzka oraz "Zupą nic" Kingi Dębskiej.
W sobotę wieczorem dowiemy się, w czyje ręce trafią Złote Lwy. Laureata wyłoni jury w składzie: reżyser i scenarzysta Andrzej Barański (przewodniczący), aktorka Joanna Kulig, kompozytor Mikołaj Trzaska, pisarz, dramaturg i scenarzysta Robert Bolesto, operator, reżyser i scenarzysta Bogdan Dziworski, czeska filmoznawczyni Emilia Mira Haviarová, kostiumografka Dorota Roqueplo oraz reżyserka Agnieszka Smoczyńska.