Gdynia 2018: Nie będzie nagrody Złotego Klakiera
"Kler" Wojtka Smarzowskiego otrzymał na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni Nagrodę Dziennikarzy. Obraz Smarzowskiego miał też zostać laureatem Złotego Klakiera dla najdłużej oklaskiwanej produkcji imprezy, w piątek Radio Gdańsk poinformowało jednak, że w tym roku rezygnuje z przyznania tego wyróżnienia.
"W związku z zaistniałą sytuacją, uniemożliwiającą obiektywną ocenę prawidłowości przeprowadzonych pomiarów długości oklasków publiczności po poszczególnych pokazach filmów, prezentowanych podczas trwającego Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni, po konsultacji z Kolegium redakcyjnym Radia Gdańsk, podjąłem decyzję o nieprzyznawaniu w tym roku nagrody Złotego Klakiera" - napisał w specjalnym oświadczeniu prezes Radia Gdańsk Dariusz Wasielewski.
Problem, o którym wspomina Wasielewski, dotyczy sytuacji przerywania przez prowadzącą galę oklasków po konkursowych seansach w Teatrze Muzycznym.
Na stronie Radia Gdańsk znajdziemy wykonane parę dni temu zdjęcie tablicy z wynikami klakierowej rywalizacji. Widzimy na nim, że "Kler" ma wpisane dwie długości oklasków: 7 minut i 7 sekund oraz 11 minut i 2 sekundy.
"Dziennik Bałtycki" sugeruje jednak, że nagła i zaskakująca decyzja o rezygnacji z wręczenia Złotego Klakiera może mieć związek właśnie z wysunięciem się na czoło klakierowej stawki "Kleru" Smarzowskiego.
"Problem w rozgłośni pojawił się dopiero wtedy, gdy okazało się, że na pozycję lidera, czyli filmu najdłużej oklaskiwanego przez publiczność, wysunął się 'Kler' Wojciecha Smarzowskiego. Na antenie Radia Gdańsk można było o tym jeszcze usłyszeć dziś w porannym serwisie informacyjnym" - czytamy w "Dzienniku Bałtyckim".
Gazeta informuje, że początkowo kierownictwo stacji miało sugerować dziennikarzom radia, by informacją o Złotym Klakierze dla "Kleru" nie epatować na antenie. Ostatecznie podjęto decyzję o nieprzyznawaniu wyróżnienia.
"Kler" przedstawia trzech księży katolickich - skupionego na karierze pracownika kurii w wielkim mieście (Jacek Braciak), wiejskiego proboszcza żyjącego w stałym związku z kobietą (Robert Więckiewicz) i duchownego oskarżonego przez parafian o pedofilię, który także ma swoją tajemnicę (Arkadiusz Jakubik). Smarzowski przedstawia oprócz tego żyjącego w luksusie arcybiskupa Mordowicza, który jest blisko związany z rządzącymi krajem i wywiera bezpośredni wpływ na krajową politykę (Janusz Gajos).
Film, którego mottem jest cytat z Ewangelii wg świętego Łukasza "Strzeżcie się fałszywych proroków, którzy przychodzą do was w owczej skórze, a wewnątrz są drapieżnymi wilkami", po pierwszym pokazie został określony m.in. jako film ekumeniczny. Jeden z dziennikarzy premierę "Kleru" określił jako wydarzenie o takim ciężarze gatunkowym, jak wystawienie głośnej w środowisku i całej Polsce kontrowersyjnej "Klątwy" w reżyserii Olivera Frljicia.
Oprócz tego w komentarzach na temat filmu pojawiały się takie określenia jak wspaniały, powalający, wielki, ważny. W prywatnych rozmowach oglądający przyznawali, że obraz wywołał u nich wręcz fizyczny dyskomfort ("wyszłam, trzęsąc się", "miałem ściśnięte gardło", "wszystko mnie bolało"). Dziennikarze wyrażali także nadzieję, że film Smarzowskiego wstrząśnie Kościołem i spowoduje w nim reformę.
Zdaniem krytyka filmowego Piotra Czerkawskiego "Kler" to najlepszy film, jaki Smarzowski zrobił od czasu "Domu złego". Jan Pelczar z Radia RAM w mediach społecznościowych podkreślił z kolei, że "Kler" nie jest filmem antykościelnym, ale obrazem anatomii braku przemian w Kościele. "I wbrew obawom nie zbiór gagów, a przeprowadzenie po sznurku równoległych historii. Znów najatrakcyjniej wypada zło" - napisał.
Artur Zaborski napisał, że po seansie nie da się stwierdzić, czy Smarzowski jest gorliwym katolikiem, czy zaciekłym antyklerykałem. "Jego film jest wyważony, niezależny i głęboko ludzki. Wyświetla grzechy Kościoła bez taryfy ulgowej. Ale chociaż dostajemy pięścią między oczy, to twórca nie przekreśla ulegających słabościom księży. To opowieść człowieka o człowieku" - ocenił.
Kaja Klimek napisała, że "Smarzowski znowu siekierą przez łeb i "prosto w serce". Karolina Korwin-Piotrowska oceniła, że "film trafia idealnie w moment, ponieważ dużo mówi się obecnie nie tylko o polskim, ale o Kościele w ogóle. To jest czas na oczyszczenie" - zaznaczyła. Kuba Armata, który uznał film Smarzowskiego za znakomity, napisał, że nie chce się nawet zastanawiać, co będzie się działo, gdy obraz wejdzie do kin.
Tomasz Raczek sądzi zaś, że jeszcze niejeden ksiądz da wyraz swojemu oburzeniu na "Kler", księża zostali w nim bowiem pokazani w sposób bezwzględny i okrutny. Film, jak napisał krytyk, jest znacznie mocniejszy, niż się spodziewał. "Nie wyobrażam sobie, żeby 'Kleru' nie obejrzeli wszyscy Polacy. Czy to w kinie, czy później w internecie lub telewizji powinien on dotrzeć do każdego, niezależnie od bólu czy satysfakcji, które będą odczuciami widzów, mających różny stosunek do Kościoła" - podkreślił.