Depp kontra Heard
Reklama

​Johnny Depp: Ostateczny wyrok?

Choć ​ Johnny Depp zapowiedział, że nie zamierza rezygnować z walki o swoje dobre imię, to jednak plany może mu pokrzyżować decyzja brytyjskiego sędziego, w wyniku której gwiazdor nie może odwoływać się od wyroku, jaki zapadł na początku listopada. Aktor przegrał wtedy proces, jaki wytoczył gazecie "The Sun", która w jednym ze swoich artykułów określiła go mianem "żonobijcy".

W nazywanym przez wielu "Procesem Roku", po dwóch stronach sądowej barykady stanęli Johnny Depp oraz wydawca "The Sun". To właśnie w tej brytyjskiej gazecie pojawiły się w 2018 roku zarzuty Amber Heard pod adresem słynnego aktora.

Heard twierdziła, że gdy Depp był jej mężem, stosował wobec niej przemoc. W artykule na ten temat pojawiło się określenie "żonobijca", co rozsierdziło gwiazdora. Depp wytoczył gazecie proces i chciał przed sądem udowodnić, że nigdy nie stosował przemocy wobec byłej żony. Sprawa zakończyła się jednak jego porażką. Sąd uznał, że Heard była bita, orzekł też, że jej wizerunek został zniszczony przez Deppa.

Aktor, który powyższy wyrok określił mianem "oszałamiającego", zapewnił, że złoży apelację. Nie będzie miał jednak na to szansy, bo sąd odmówił mu prawa do odwołania się od wyroku. "Nie wydaje mi się, aby taka apelacja miała sensowne szanse na sukces" - ocenił sędzia Sądu Najwyższego, Andrew Nicol. Wezwał też aktora do wpłacenia 630 tysięcy funtów wydawcy "The Sun" na pokrycie poniesionych przez niego kosztów prawnych.

Reklama

W myśl brytyjskiego prawa Depp może jeszcze próbować swoich szans bezpośrednio w Sądzie Apelacyjnym. Na złożenie dokumentów ma czas do 7 grudnia. Decyzja aktora, jaka by nie była, nie zakończy jego sądowej batalii z Amber Heard. Na przyszły rok zaplanowany został proces przed amerykańskim sądem w Wirginii. Aktor domaga się od byłej żony 50 milionów dolarów zadośćuczynienia za artykuł napisany przez Heard dla gazety "Washington Post". Na podstawie własnych doświadczeń opisała w nim skutki przemocy domowej. Nazwisko Deppa nie padło jednak w tym tekście.

Proces przed londyńskim sądem, który miał oczyścić dobre imię Johnny'ego Deppa, miał przeciwny skutek. Choć fani stoją za nim murem, aktor w wyniku całej sprawy stracił angaż w trzeciej części serii "Fantastyczne zwierzęta", gdzie grał Gellerta Grindelwalda.

Właśnie pojawiło się oficjalne oświadczenie, w którym potwierdzono, że rolę tę przejmie po Mads Mikkelsen.

PAP life
Dowiedz się więcej na temat: Johnny Depp
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy