Legendarny twórca odebrał Honorowego Złotego Niedźwiedzia. Ma 81 lat i planuje kolejny film
Martin Scorsese, legendarny hollywoodzki reżyser, scenarzysta i producent filmowy, odebrał Honorowego Złotego Niedźwiedzia za całokształt twórczości. Uroczystość odbyła się we wtorek, 20 lutego, wieczorem podczas 74. edycji festiwalu Berlinale. "Fascynująca w sztuce jest magia odkrywania wciąż czegoś nowego. A kino jest sztuką" - powiedział twórca.
Podczas gali zorganizowanej w Berlinale Palast dyrektor artystyczny festiwalu Carlo Chatrian podkreślił, że Martin Scorsese - laureat Oscara z 2007 roku za "Infiltrację" - jest twórcą, którego filmy zostają pod powiekami.
"Oglądając 'Czas krwawego księżyca', któremu towarzyszy wspaniała muzyka, myślałem o tym, że jest to obraz przepełniony smutkiem, a jednocześnie pełen piękna. Scena ślubu jest niesamowita. Bohaterowie jego dzieł żyją właśnie w taki sposób. Mogą nam imponować, ponieważ napędza ich energia gniewu, ale zostają w naszej pamięci" - powiedział.
Odbierając Honorowego Złotego Niedźwiedzia, Scorsese przyznał, że trudno jest mu mówić o własnych filmach.
"Co mogę powiedzieć o 50. lub 60. latach pracy? Nie mogę tego zrobić, stojąc przed społecznością, w której sztuka filmowa jest doceniana i prawdziwie celebrowana. Taką społecznością są festiwale filmowe. Ich idea w Europie ma swój początek w Wenecji. Następnie było Cannes, a później Berlinale. W 1968 r. Brian De Palma zdobył Srebrnego Niedźwiedzia za 'Pozdrowienia'. To był punkt zwrotny nie tylko w jego karierze, ale także w życiu nas wszystkich, którzy pracowaliśmy w USA nad niezależnymi, niskobudżetowymi filmami. Ta nagroda zapewniła nam taką pozycję, że studia filmowe zaczęły traktować nas poważnie. Dzięki temu poznałem Boba De Niro i obsadziłem go 'Ulicach nędzy' a 10 lat później przyjechałem po raz pierwszy do Berlina z 'Wściekłym bykiem'" - wspominał wzruszony.
Reżyser spotkał się z dziennikarzami na konferencji prasowej poprzedzającej wieczorną uroczystość. O czym mówił?
Zdaniem reżysera platformy streamingowe nie uśmiercą kina. Jak zaznaczył, rozwój technologii jest czymś naturalnym, czego nie powinniśmy się obawiać.
"Kiedy dorastałem, filmy oglądano w kinie. To zawsze było wspólnotowe doświadczenie. Festiwale umożliwiały rozeznanie w tym, jakie zjawiska z całego świata inspirują twórców. Stanowiły także lekcję historii i kultury. Technologia wciąż się zmienia i to w tak szybkim tempie, że jedyne, czego można się trzymać, to indywidualny głos. Można go wyrażać na TikToku albo w dwugodzinnym filmie. Uważam, że technologii nie należy się bać. Musimy natomiast nadać jej właściwy kierunek, podążając ku indywidualizmowi, a nie czegoś, co jest wyłącznie konsumpcją" - stwierdził.
Scorsese był pytany również o korzenie The Film Foundation, organizacji non-profit zajmującej się konserwacją i archiwizacją filmów, którą założył w 1990 r. razem z m.in. Robertem Altmanem, Francisem Fordem Coppolą i Clintem Eastwoodem.
"Początkowo szukaliśmy filmów, które wywarły na nas wpływ. Mówiąc NAS mam na myśli chociażby Briana De Palmę, Stephena Spielberga, Paula Schradera, z którymi dorastałem. W latach 1971-1973 tworzyliśmy małą grupę. Zawsze słyszeliśmy pytania o konkretny film: 'Widziałeś już? Co sądzisz?'. Kiedy zaczynaliśmy szukać jego kopii, okazywało się, że trudno było znaleźć je w dobrej jakości. Ale przede wszystkim kiedy już zobaczyliśmy te obrazy, wciąż pozostawało w nich coś tajemniczego. Kim byli ludzie, którzy je nakręcili? Fascynująca w sztuce jest magia odkrywania wciąż czegoś nowego. A kino jest sztuką" - powiedział.
Twórca wspomniał także, że planuje realizację filmu o Jezusie Chrystusie. Jak informował w styczniu "Los Angeles Times", obraz ma być oparty na książce "A Life of Jesus" i opowiadać o istocie chrześcijaństwa.
"Moje zainteresowanie katolicyzmem zaowocowało filmem 'Milczenie', który obejrzał Watykan. Spotkałem się z papieżem kilkakrotnie właśnie z jego powodu. Podczas jednego ze spotkań zaczęliśmy rozmawiać o nowych sposobach myślenia o istocie chrześcijaństwa. Zawsze chciałem zrobić film o tej tematyce. Właśnie go planuję, ale jeszcze nie jestem pewny, jaki dokładnie będzie. Zależy mi, by było to coś innego i wyjątkowego, co z jednej strony stanowiłoby rozrywkę, a z drugiej - prowokowało do myślenia" - podsumował.
Tego wieczoru przypomniano wyróżnioną w 2007 r. Oscarem "Infiltrację" z Leonardo DiCaprio, Martinem Sheenem, Jackiem Nicholsonem i Mattem Damonem w obsadzie. W kolejnych dniach zaplanowano pokazy filmu "Po godzinach" z 1985 r. W programie festiwalu znalazł się również dokument z udziałem Martina Scorsese "Made in England: The Films of Powell and Pressburger" w reżyserii Davida Hintona, w którym twórca "Taksówkarza" opowiada o swojej młodzieńczej fascynacji kinem brytyjskiego duetu filmowców - Michaela Powella i Emerica Pressburgera, założycieli firmy produkcyjnej The Archers.
Ich dzieła są dla mnie źródłem nieustającej inspiracji. Przypominają, o co chodzi w życiu i w sztuce" - wyjaśnia Scorsese, który wyprodukował film razem ze swoją wieloletnią współpracowniczką, montażystką, wdową po Powellu Thelmą Schoonmaker.
74. Berlinale rozpoczęło się w czwartek, 15 lutego i potrwa do niedzieli, 25 lutego. W konkursie głównym uczestniczy 20 filmów, wśród nich "La Cocina" Alonso Ruizpalaciosa, "Pepe" Nelsona Carlosa De Los Santosa Ariasa, "Foreign Tongue" Claire Burger i "Suspended Time" Oliviera Assayasa.
Laureaci zostaną ogłoszeni w sobotę, 24 lutego, w Berlinale Palast. Ostatniego dnia odbędą się m.in. pokazy nagrodzonych obrazów.