O jeden film za dużo? Te kontynuacje nie przyjęły się dobrze
Idąc za sukcesem pierwowzoru, twórcy filmowi często decydują się na stworzenie kontynuacji. Niestety - nie zawsze wychodzi im to na dobre. Prezentujemy pięć filmów, które przydłużyły kultowe serie i wywołały mieszane odczucia po swoich premierach.
Produkcja z Harrisonem Fordem z 2008 roku to długo wyczekiwana, czwarta część przygód legendarnego archeologa. Film Stevena Spielberga miał być triumfalnym powrotem bohatera po blisko dwóch dekadach. Obok Forda na ekranie pojawili się m.in. Cate Blanchett i Shia LaBeouf. Produkcja nie zawiodła finansowo - globalny przychód bliski 800 milionom dolarów. Pomimo wysokiej oglądalności, emocje fanów były jednak znacznie bardziej zróżnicowane.
Widzowie krytykowali między innymi nadmierne wykorzystanie efektów komputerowych, które - zdaniem wielu - odebrały opowieści dawny, surowy urok przygodowych eskapad Indiany Jonesa. Wątek inspirowany teoriami o UFO i kryształowych czaszkach, podzielił odbiorców - jedni doceniali odwagę w zmianie tonu, inni uznali ten kierunek za nietrafiony. Dla wielu najnowsza odsłona po prostu nie miała tej samej magii, co poprzednie filmy.
Czy można stworzyć kontynuację doskonałości? W przypadku serii "Terminator" wyzwanie to okazało się wyjątkowo trudne.
Trzecia część z 2003 roku, wyreżyserowana przez Jonathana Mostowa, kontynuowała historię Johna Connora. Arnold Schwarzenegger powrócił jako niezastąpiony T-800. Film, choć dynamiczny i pełen widowiskowych efektów specjalnych, od początku znajdował się w cieniu swoich poprzedników, zwłaszcza epokowego "Terminatora 2: Dnia Sądu".
Problemem Buntu Maszyn była przede wszystkim odtwórczość - wielu fanów uważało, że film, choć sprawnie nakręcony, nie wnosi niczego nowego do uniwersum. Nieobecność Jamesa Camerona, twórcy oryginalnych dwóch części, odbiła się na fabule, która zdaniem krytyków straciła głębię i emocjonalny ciężar. Film powielał schematy, nie oferując rewolucyjnych rozwiązań ani większej refleksji nad losami ludzkości i technologicznym zagrożeniem.
"Spider-Man 3" Sama Raimiego, który zadebiutował w 2007 roku, był zwieńczeniem trylogii o Człowieku-Pająku z Tobeyem Maguire'em w roli głównej. Film, przy imponującym budżecie 258 milionów dolarów, zarobił ponad 890 milionów, ale mimo sukcesu komercyjnego spotkał się z mieszanym odbiorem krytyków i fanów.
Peter Parker, wciąż rozdarty między codziennym życiem a obowiązkami superbohatera, musi zmierzyć się z wewnętrznymi demonami. Dodajmy do tego aż trzech antagonistów: Sandmana, Venoma i New Goblina, a otrzymamy widowisko, które próbuje udźwignąć zbyt wiele wątków jednocześnie. Choć Kirsten Dunst, James Franco i Thomas Haden Church ponownie pokazali swoje aktorskie umiejętności, fabuła filmu często sprawiała wrażenie przeładowanej.
Z jednej strony doceniono rozmach i spektakularne efekty specjalne, z drugiej zarzucano filmowi chaotyczność i powierzchowność. Trzej złoczyńcy - choć interesujący na papierze - w praktyce nie zyskali wystarczającej głębi, co sprawiło, że ich motywacje wydały się płytkie.
Kiedy wydaje się, że historia została opowiedziana do końca, a bohaterowie znaleźli swoje miejsce w sercach widzów, studio Pixar zdecydowało się raz jeszcze powrócić do świata zabawek.
"Toy Story 4", wyreżyserowane przez Josha Cooleya, to kontynuacja, która próbowała nadać serii nowy kierunek. Tym razem Chudy, Buzz i reszta ekipy stawiają czoła kolejnej przygodzie, w której kluczowym wątkiem jest poszukiwanie dawno utraconej pastereczki Bou.
Decyzja o stworzeniu czwartej części wzbudziła mieszane uczucia, szczególnie wśród tych, którzy uznali trzecią odsłonę za idealne zakończenie. "Toy Story 4" zyskało reputację "pięknej, lecz zbędnej kontynuacji", która - choć pełna wzruszeń i świetnych pomysłów - wydawała się czystą chęcią zysku ze strony twórców.
Niewątpliwie "Matrix Reaktywacja" to produkcja, która wzbudziła ogromne emocje wśród fanów i krytyków. Druga część kultowego cyklu rodzeństwa Wachowskich rozbudowywała świat ukryty pod cyfrową fasadą, oferując widowiskowe sceny walk i pościgów. Premierze towarzyszył medialny szum, w który zaangażowano grę komputerową "Enter the Matrix" i animowaną antologię "Animatrix". Z komercyjnego punktu widzenia - sukces był niepodważalny.
Jednak jako kontynuacja, film nie uniknął gorących sporów. Krytycy zarzucali mu, że zamiast pogłębić refleksyjny wymiar oryginału, skupił się na wizualnych fajerwerkach, które przyćmiły sens fabuły. Dialogi bywały rozwlekłe i nie dostarczały odpowiedzi na pytania, które nurtowały widzów. Dla wielu fanów "Reaktywacja" była rozczarowaniem.
Zobacz też: Odkryła tajemnicę wiecznej młodości? Nie uwierzysz, ile ma lat!