Zapracowany Polański
Paląca się czerwona lampka przed studiem 6 w wytwórni filmowej Barrandov oznacza, że trwa kolejny dzień zdjęciowy "Olivera Twista". Strażnik, stojący przed studiem, zatrzymuje każdego słowami: "Dalej ani kroku! Pan Polański bardzo nie lubi, aby ktokolwiek mu przeszkadzał" - pisze w "Rzeczpospolitej" Barbara Sierszuła.
Zdanie to wypowiedziane jest takim tonem, że jakiekolwiek negocjacje nie mają najmniejszego sensu.
Młody chłopak z ekipy technicznej, który właśnie wyszedł ze studia, skwapliwie potwierdza, że o przekroczeniu progu nie ma co marzyć.
Na planie się pracuje, reżysera nie wolno rozpraszać - informuje korespondentka "Rzeczpospolitej".
Geoff Freeman z Motion Picture Publicity & Marketing, uroczy angielski dżentelmen, który odpowiada za kontakty z mediami, jest bardziej przystępny. Zaprasza do swojego biura.
"Polański pozostanie wierny powieści, zamierza zrobić film dla dzieci, z humorem właściwym Dickensowi i jego soczystymi postaciami" - mówi Greeman.
Zdaniem Freemana, "Oliver" może być próbą odreagowania reżysera po pracy nad trudnym i dramatycznym "Pianistą".
Producenci obu tytułów to ci sami panowie: Robert Benmussa i Alain Sarde.
W obsadzie aktorskiej nowego filmu, z wyjątkiem Bena Kingsley'a ("Gandhi"), który zagra Fagina, nieznane nazwiska.
W roli tytułowej Barney Clark.
W siódmym dniu zdjęciowym na planie obecni byli m.in. Jeremy Swift (Bumble), Gillian Hanna (pani Sowerberry), Teresa Churcher (Charlotte).
"Sam Oliver, z wyjątkiem jednego wzniosłego momentu, jest postacią mało interesującą. Naprawdę zostają w pamięci tylko czarne charaktery z tej książki, a i to nie wszystkie". - pisze w "Historii literatury angielskiej" Georga Sampson.
"Postać Bumble'a jest osobiście zła. Fagin stanowi takie arcydzieło groteski i fantazji, że okropny, realistycznie przedstawiony koniec jego życia może budzić w nas opór" - można dalej przeczytać w "Historii literatury angielskiej".
Jak te postaci widzi Roman Polański? Co z siebie dadzą im aktorzy? Pytania muszą na razie pozostać bez odpowiedzi, bo nikt z zewnątrz nie ma prawa wstępu do miejsc, gdzie reżyser pracuje z ekipą - informuje korespondentka "Rzeczpospolitej".
Zaplanowana na przyszły rok premiera filmu, który jest koprodukcją francusko-angielsko-czeską, odbędzie się równolegle w Paryżu i Londynie.
Budżet musi się zmieścić w granicach 50 - 100 milionów dolarów.
Wydatki związane z produkcją są o jedną trzecią niższe w Pradze niż w Londynie.
Nie dotyczy to oczywiście gaż i wynagrodzeń artystów.
Na liście artystów pracujących nad nowym projektem Polańskiego znaleźć można Pawła Edelmana (zdjęcia) i Marka Rajcę (operator).
Obok Czechów w ekipie są ponadto Zbigniew Gustowski i Robert Łukowski.
"Na drzwiach biura produkcji logo filmu: dwie czarne sylwetki mężczyzn siłą przytrzymują małego chłopca. Oliver Twist wyrywa się. Prace nad filmem w wytwórni Barrandov trwać będą do października" - pisze w "Rzeczpospolitej" Barbara Sierszuła.