Reklama

Przesłuchanie Polańskiego

Roman Polański ("Pianista", "Oliver Twist") rozpoczął proces o zniesławienie przeciwko amerykańskiemu magazynowi "Vanity Fair". Gazeta oskarża go o próbę kontaktu seksualnego w drodze na pogrzeb swojej żony - aktorki Sharon Tate. Reżyser przyznaje się do przypadkowych kontaktów seksualnych, zaprzecza jednak rewelacjom amerykańskiego czasopisma, nazywając je "obrzydliwymi i nieprawdziwymi".

"Co Pan rozumie poprzez przypadkowe kontakty seksualne, Panie Polański?" - pytał we wtorek, 19 lipca, występujący w roli oskarżyciela przedstawiciel Condé Nast - właściciela "Vanity Fair" - Tom Shields.

"Mam na myśli kontakty seksualne pozbawione emocjonalnego zaangażowania. W celu rekreacji, jak zwykliśmy je nazywać w swingujących latach 60." - odparł Polański.

Wśród zeznających przed brytyjskim sądem jest także Graydon Carter - wydawca "Vanity Fair" oraz siostra Sharon Tate - Debra.

Reklama

Datowany na lipiec 2002 roku artykuł Lewisa Laphama, oskarża Polańskiego o to, że w drodze z Londynu na pogrzeb swej żony Sharon Tate, twórca zatrzymał się w Elaine's - restauracji na Manhattanie - i składał niedwuznaczne propozycje pewnej "szwedzkiej piękności".

Polański, zeznający w niebieskim garniturze ze swego paryskiego pokoju hotelowego za pośrednictwem łącza video, przyznał się do grzechów młodości, m.in. do kontaktu seksualnego z pewną aktorką w Rzymie, podczas ciąży swej przebywającej w Kalifornii żony; odciął się jednak kategorycznie od rewelacji "Vanity Fair".

Polański przyznał, że jego związek z Sharon Tate nie był monogamiczny i że miał kontakty seksualne z innymi kobietami - tak przed, jak i w trakcie małżeństwa. Tate obawiała się "skoków w bok" Polańskiego jeszcze przed ich małżeństwem.

"Nie było jej z tym dobrze. Nie znosiła tego, ale musiała je tolerować" - wyznał reżyser.

"Mój pociąg do seksu powinien być rozpatrywany w szerszym kontekście mojej ówczesnej desperacji. Chodzi mi o to, że śmierć Sharon, jak też tragedia moich przyjaciół były dla mnie niewyobrażalnie smutnym przeżyciem. W takich momentach niektórzy uciekają w narkotyki, inni w alkohol, jeszcze inni idą do klasztoru. Dla mnie odtrutką okazał się seks" - bronił się twórca.

Ciąg dalszy przesłuchania w środę, 20 lipca.

Guardian
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy