Reklama

Polański: Hollywoodzki happy end?

Cezary i nagrody BAFTA, wyznanie Samanthy Geimer, iż nie czuje już żalu do Romana Polańskiego o to, co stało się przed ponad ćwierć wiekiem, gdy oskarżono go o gwałt na niej - wszystko to czyni z polskiego reżysera nie przestępcę zbiegłego przed amerykańskim wymiarem sprawiedliwości, lecz czołowego kandydata do Oscarów.

Jego ostatni obraz, "Pianista", nominowany jest do nagrody Amerykańskiej Akademii Filmowej w aż siedmiu kategoriach.

Jednak nie wydaje się, by życie szybko dopisało szczęśliwe zakończenie do amerykańskiej sprawy Polańskiego.

Pojawiają się jednak głosy, że jego występek sprzed dwudziestu sześciu lat powinien pójść w niepamięć.

"Myślę, że wśród członków Amerykańskiej Akademii Filmowej pojawiła się myśl, iż nadszedł czas, by zapomnieć o tamtej sprawie. Polański to wybitny reżyser, na którego karierę nie powinny już rzutować wydarzenia sprzed ćwierć wieku" - mówi Dennis Broe, zajmujący się problematyką mediów w New York's Long Island University.

Reklama

"Jednak wydaje mi się, że w tym roku jeszcze nie uda się załatwić tej sprawy. I choć nominacja jest poważnym gestem ze strony środowiska filmowego w stosunku do Polańskiego, to nie sądzę, by zamieniła się w oscarową statuetkę" - dodaje Dennis Broe.

Podczas gali wręczania Cezarów i nagród BAFTA, "Pianista" pokonał w rywalizacji o miano "Najlepszego filmu" tak silnych rywali dramat "Godziny" i musical "Chicago".

Jednak walka o Oscary to zupełnie inna rywalizacja, którą na pewno komplikuje fakt, iż Polański, traktowany jest przez amerykańskie prawo jako zbiegły przestępca.

Reżysera w obronę wzięła ostatnio nawet sama Samanthy Geimer, która w jednym z wywiadów stwierdziła, że nie ma złych wspomnień związanych z wydarzeniami sprzed ponad ćwierć wieku i tamta historia nie powinna rzutować na oscarowe szanse "Pianisty".

1 marca w Hollywood wręczone zostaną nagrody Gildii Reżyserów Amerykańskich. Polański walczy o wyróżnienie z Stephenem Daldry ("Godziny"), Robem Marshallem ("Chicago"), Peterem Jacksonem ("Władca Pierścieni: Dwie Wieże") i Martinem Scorsese ("Gangi Nowego Jorku"). Reżyser oczywiście nie pojawi się na gali.

Organizatorzy planują jednak satelitarny przekaz z Paryża, jeśli Polański zdobędzie prestiżową nagrodę.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Roman Polański | Hours | Samantha Geimer | nagrody | Happy | film
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy