Reklama

Ofiara Polańskiego napisała list w jego obronie

Ofiara Romana Polańskiego, Samantha Geimer, która wiele lat temu wybaczyła reżyserowi gwałt, jakiego dopuścił się na niej w 1977 roku, domaga się od prokuratorów w Los Angeles, by udzielili zgody na ujawnienie istotnych dowodów, dzięki którym Polański mógłby powrócić do Stanów Zjednoczonych.

Ofiara Romana Polańskiego, Samantha Geimer, która wiele lat temu wybaczyła reżyserowi gwałt, jakiego dopuścił się na niej w 1977 roku, domaga się od prokuratorów w Los Angeles, by udzielili zgody na ujawnienie istotnych dowodów, dzięki którym Polański mógłby powrócić do Stanów Zjednoczonych.
Roman Polański w Krakowie (2015) /ADAM NURKIEWICZ /Getty Images

Zastępca prokuratora dla okręgu w Los Angeles został zmuszony przez sędziego do odczytania pisma, jakie wystosowała Geimer.

"Pan a także ci, którzy byli przed panem, nigdy nie chroniliście mnie, traktowaliście mnie z lekceważeniem, używając przestępstwa popełnionego przeciwko mnie na rzecz własnych karier" - napisała w liście Geimer.

Mieszkający obecnie w Paryżu Polański próbuje za pomocą prawników walczyć w sądzie Los Angeles o rozstrzygnięcie swojej sprawy. Jego reprezentanci zapowiadają, że nie przyjedzie do USA, dopóki nie otrzyma gwarancji, iż nie zostanie aresztowany.

Reklama

Polański odsiedział w więzieniu 42 dni, zanim uciekł z Ameryki. Zrobił to po tym, gdy dowiedział się, że sędzia zamierza zmienić wyrok z 90 dni psychiatrycznej obserwacji na 50 lat pozbawienia wolności.

Adwokaci reżysera chcą zgody na ujawnienie zeznań zastępcy prokuratora z dystryktu Los Angeles, które w ich opinii mogłyby pomóc sprawie. Mają one związek z ustaleniami dotyczącymi poddania się karze, zgodnie z którymi Polański miał spędzić za kratami 48 dni. Sędziowie w Los Angeles odmawiają jednak dopuszczenia do sprawy tych zeznań. Sąd wyznaczył kolejne posiedzenie w tej sprawie na czerwiec.

Polański jest oskarżony o to, że w 1977 roku podał środki usypiające i alkohol 13-letniej wówczas Samancie Gailey (obecnie Geimer) i doprowadził ją do poddania się aktowi seksualnemu w domu aktora Jacka Nicholsona. Zgodnie z ustawodawstwem stanu Kalifornia kontakt seksualny z nieletnią traktowany jest jako gwałt.

Podczas procesu sądowego reżyser przyznał się do seksu z nieletnią, po tym jak w ramach nieformalnej ugody prokuratura obiecała mu rezygnację z innych zarzutów.

Paweł Żuchowski

RMF FM
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy