Reklama

Feministki blokowały w Paryżu pokaz nowego filmu Polańskiego

Kilkadziesiąt feministek zablokowało we wtorek wieczorem w Paryżu przedpremierowy pokaz najnowszego filmu Romana Polańskiego "Oficer i szpieg". "Polański gwałciciel, winne kina" - skandowały aktywistki, które trzymały m.in. transparent z hasłem "Polański prześladuje kobiety".

Kilkadziesiąt feministek zablokowało we wtorek wieczorem w Paryżu przedpremierowy pokaz najnowszego filmu Romana Polańskiego "Oficer i szpieg". "Polański gwałciciel, winne kina" - skandowały aktywistki, które trzymały m.in. transparent z hasłem "Polański prześladuje kobiety".
Protest przed paryskim kinem Le Champo, gdzie odbyła sie premiera "Oficera i szpiega" Romana Polańskiego /Christophe ARCHAMBAULT /AFP

Około czterdziestu aktywistek zablokowało wejście do kina "Le Champo" w Dzielnicy Łacińskiej Paryża, oskarżając reżysera oraz show business o prześladowanie kobiet i akceptowanie przemocy. 

Protestujący powoływali się na sprawę znanej francuskiej fotograf, Valentine Monnier, która 8 listopada na łamach dziennika "Le Parisien" oskarżyła Polańskiego o pobicie i gwałt, do których miało dojść w 1975 roku. Monnier miała wówczas 18 lat. Prawnik reżysera odrzucił jej oskarżenia.

Premiery najnowszego dzieła Polańskiego odbyły się we wtorek również w innych paryskich kinach, m.in. na Polach Elizejskich, gdzie przybyli znani aktorzy, tacy jak Vincent Perez, Michael Youn czy Pierre Richard. 

Reklama

Polański jest we Francji niezwykle ceniony. Francuskie feministki oskarżają tutejszy show business i polityków o hipokryzję, wskazując na przypadek aktorki Adele Haenel, która w zeszłym tygodniu oskarżyła reżysera Christophe’a Ruggię "o dotykanie i molestowanie seksualne", gdy była nastolatką. Wyznania aktorki spotkały się z poparciem opinii publicznej, tymczasem po wywiadzie Monnier w "Le Parisien" francuskie środowisko filmowe prawie nie zareagowało. Haenel była jedną z nielicznych osób w środowisku artystycznym, które udzieliły poparcia Monnier.

Film "Oficer i Szpieg" (fr. "J’accuse"), nagrodzony m.in. nagrodą jury na festiwalu filmowym w Wenecji, opowiada historię francuskiego oficera żydowskiego pochodzenia Alfreda Dreyfusa, którego pod koniec XIX w. niesłusznie oskarżono o zdradę stanu i skazano na dożywocie w obozie karnym w Gujanie Francuskiej. W 1899 r. Dreyfus został przewieziony z powrotem do Francji i znów stanął przed sądem, który ponownie uznał go za winnego zdrady stanu i skazał na 10 lat więzienia. Wyrok wywołał tak wielkie oburzenie społeczne i wrzawę medialną, że zaledwie 10 dni później, 19 września nowy prezydent Francji Emile Francois Loubet ułaskawił Dreyfusa. 

"Afera Dreyfusa", czyli spór o niesprawiedliwy wyrok i rehabilitację, jest we Francji niezwykle ważnym faktem historycznym, określanym jako pierwsza kampania nienawiści w mediach. O prawa Dreyfusa upominał się m.in. pisarz Emil Zola w słynnym artykule "J’accuse" (Oskarżam), będącym podstawową lekturą m.in. dla przyszłych adeptów studiów dziennikarskich.

Po publikacji "Le Parisien" aktor Jean Dujardin - w filmie Polańskiego odgrywający rolę Georges'a Picquarta, francuskiego oficera, sprawozdawcy podczas pierwszego procesu Dreyfusa dla ministra wojny - odwołał w niedzielę swój przyjazd do telewizji TF1, a żona Polańskiego, Emmanuelle Seigner, która również gra w filmie, odwołała zaplanowany na wtorek udział w programie telewizyjnym. 

18 listopada na temat zarzutów przedstawianych Polańskiemu będą dyskutowali członkowie organizacji zrzeszającej ponad 200 filmowców. Środowisko twórcze zastanawia się nad stworzeniem kodeksu postępowania etycznego w przypadku twórców, którzy oskarżani są o przestępstwa, oraz nad stworzeniem procedury zawieszania członkostwa.

Roman Polański, który uciekł ze Stanów Zjednoczonych w 1978 roku, nadal jest ścigany w USA za nielegalny seks z nieletnimi.

PAP
Dowiedz się więcej na temat: Roman Polański | Oficer i szpieg
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy