Reklama

Za bardzo wczuł się w rolę?

Lillo Brancato, znany bardziej jako Matt Bevilacqua z serialu "Rodzina Soprano", może zakończyć swoją karierę w więzieniu.

Aktor znany z ról czarnych charakterów na małym i dużym ekranie. Wychowany w rodzinie włoskich imigrantów w Nowym Jorku, dzięki umiejętności naśladowania akcentu lokalnych kryminalistów, zagrał syna Roberta De Niro w "Prawie Bronxu". Pojawił się kilku odcinkach "Rodziny Soprano".

Wielu wróżyło obiecującą karierę temu 32-letniemu aktorowi. Jego ambicje może przekreślić wyrok sądu. Całe zdarzenie miało miejsce 10 grudnia 2005 roku, gdy aktor wraz ze Stevenem Armento zostali przyłapani na próbie włamania (szukali narkotyków) przez policjanta, Daniel Enchautegui. Kolega Brancato oddał strzał i śmiertelnie ranił policjanta, który również strzelał do obu mężczyzn. Armento został w zeszłym miesiącu skazany na dożywotnie więzienie bez możliwości odwołania się od wyroku.

Reklama

Podobno Brancato zaczął uzależniać się od coraz silniejszych narkotyków po odejściu z serialu "Rodzina Soprano". Tłumaczył, że to było lekarstwo na nudę. Starszy od niego o szesnaście lat Armento był ojcem jego eks-dziewczyny, a także byłym mafioso (został wyrzucony z rodziny właśnie z powodu uzależnienia od narkotyków).

Brancato tłumaczył się przed sądem, że był nieuzbrojony i nigdy nie używał broni, nie był też świadomy tego, że Armento ma ze sobą pistolet.

Chris Tardio, który wystąpił z Brancato w serialu powiedział: "Jedno życie zostało już zniszczone. Teraz sąd ma szansę, by ochronić przed podobnym losem inne".

Czy młody aktor skończy w więzieniu za współudział w morderstwie? Kolejne rozprawy przed nim.

Guardian
Dowiedz się więcej na temat: aktor
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy