Reklama

Wilkowyje: Lucy walczy z wójtem

Przed nami emocjonujący finał. Lucy zmierzy się z wójtem w wyborczym pojedynku. Napięcie sięgnie zenitu. Czy to zamknięcie opowieści o Wilkowyjach? Przed nami ostatni odcinek czwartej serii "Rancza".

Sukces "Rancza" to fenomen, jakiego w polskiej telewizji nie było od lat. Premierowy odcinek obejrzały cztery miliony widzów. Czwartą serię śledzi ponad osiem milionów osób! Teraz twórcy są zasypywani pomysłami na piątą, chociaż odcinek, w którym Lucy (Ilona Ostrowska) próbuje zdobyć władze w gminie,wydaje się zamknięciem serialu. Skala sukcesu zaskoczyła nawet samych twórców.

- Kiedy szłam na casting, zastanawiałam się, czy to jest właściwy krok, czy powinnam angażować się w produkcje serialowa,skoro bardziej mi zależy na filmach fabularnych. Przy tym casting zawsze wiąże się ze stresem - wspomina Ilona Ostrowska.- Dlatego potem to wszystko,czym się stało "Ranczo", okazało się dla mnie niespodzianka. Stopniowo docierało do mnie, że ludziom się podoba to, co robimy, że przybywa widzów. Ale szczególnie utkwił mi w pamięci pewien poniedziałkowy poranek. Dostałam SMS: oglądało nas ponad 7 mln widzów. Pomyślałam, że to sukces. Udaje nam się zgromadzić przed telewizorami tylu ludzi!

Reklama

W ostatnich trzech latach na nasze ekrany weszło kilkanaście nowych seriali. Większość znikła po jednej serii. Na czym polega tajemnica "Rancza"? Serial mówi o codziennych problemach, choćby o wchodzeniu do Unii. Z drugiej strony, pokazując prowincje, jest mocno osadzony w tradycji. I w zabawny sposób prezentuje jej ciemniejsza stronę. Mamy tu cała galerie mało pochlebnych portretów: od wójta despoty, przez proboszcza zbyt dbałego o swoje interesy, po pijaczków żyjących z dnia na dzień. Trudno znaleźć kogoś jednoznacznie pozytywnego, bo nawet główna bohaterka grzeszy nieraz naiwnością.

Na pewno atutem jest fantastyczna obsada,od legend polskiego kina po zdolnych debiutantów.

-Serial pokazuje nasze przywary, ale w taki sposób, żeby to za bardzo nie bolało - uważa Ilona Ostrowska. - Gdy dostrzega je i krytykuje Amerykanka, przyjmujemy to łatwiej, co chyba wynika z naszych kompleksów wobec jej kraju. Lucy jest uważnym obserwatorem. Coś ją dziwi, szokuje, z czymś się nie zgadza. A to często są sytuacje tak dla nas zwyczajne, że nie dostrzegamy w nich nic złego.

Życiowe doświadczenia pomogły Ilonie Ostrowskiej wzbogacić portret bohaterki.

- Jako nastolatka przeniosłam się z Pomorza na Zamojszczyznę - mówi aktorka. - To było zderzenie

trochę podobne do tego, które przeżyła Lucy. Tam duże portowe miasto, ludzie podróżujący po całym świecie, otwarci na nowości. A tu ciche miejscowości, gdzie kilkaset metrów dzieli ryneczek od pól, a na bocznych uliczkach widuje się krowy. Wszyscy wszystkich znają i to od pokoleń. Kiedy w Jeruzalu kręciliśmy sceny z bywalcami ławeczki, komentującymi wszystko, co się dzieje w okolicy,odnajdywałam tamten klimat. A zarazem na Zamojszczyznie zetknęłam się z ogromna życzliwością i bezpośredniością.

Siłą "Rancza" są realizm, humor i odrobina nostalgii połączone w doskonałych proporcjach. Nic dziwnego, że widzowie nie chcą się z nim rozstawać.

Więcej o czwartej serii "Rancza" w najnowszym numerze magazynu "Tele Tydzień". Od poniedziałku w kioskach.

Tele Tydzień
Dowiedz się więcej na temat: Ilona Ostrowska | wojty | ostrowska | odcinek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy