Oscary: triumf niezależnego kina. Hollywood chce być zadziorne
"Ogólny obraz, jaki wyłania się z tej gali jest taki, że był to triumf niezależnego kina" - ocenia uroczystość wręczenia nagród Amerykańskiej Akademii Filmowej krytyk Błażej Hrapkowicz. "Były to ciekawe Oscary. Wydaje mi się, że Hollywood chce być współczesne, zadziorne" - dodaje krytyk filmowy Krzysztof Kwiatkowski.
"Anora" Seana Bakera okazała się największym zwycięzcą tegorocznej oscarowej gali. Produkcja zdobył pięć statuetek w dodatku w najważniejszych kategoriach: najlepszy film, reżyseria, scenariusz oryginalny i pierwszoplanowa rola kobieca. Sam Baker odebrał aż cztery statuetki.
"'Anora' jest bezsprzecznym triumfatorem gali oscarowej, zdobyła nagrody w najważniejszych kategoriach, za najlepszy film, reżyserię, scenariusz oryginalny, montaż i dla aktorki pierwszoplanowej. Można się spierać o 'Anorę', mieć wątpliwości co do tego filmu, ale ogólny obraz, jaki wyłania się z tej gali, jest taki, że był to triumf niezależnego kina" - powiedział PAP krytyk filmowy Błażej Hrapkowicz.
Podkreślił, że w tym roku szczególnie doceniono kino artystyczne.
"Jeśli spojrzymy na nominacje w kategorii 'najlepszy film', były tam same autorskie osobowości filmowe, twórcy i twórczynie o wyrazistym stylu. Nawet jeśli nie były to filmy niezależne, tylko blockbustery jak 'Diuna', to podpisane przez artystów o unikalnej wizji, w tym przypadku mowa o Denisie Villeneuve'ie. Był to też triumf niezależnego kina, jeżeli przypomnimy sobie, że wśród faworytów do głównych nagród wymieniano 'Anorę', z drugiej strony 'The Brutalist': jeden film nakręcony za sześć milionów dolarów, drugi za dziewięć. (...) Bez względu na to, czy wygrałby 'The Brutalist' czy 'Anora', jest to więc triumf niezależnych twórców, co mnie cieszy, bo wielokrotnie narzekaliśmy na nagrody Akademii Filmowej, że nie doceniają tego rodzaju kina" - zauważył.
"Zabrakło mi więcej nagród dla 'The Brutalist'" - zaznaczył Hrapkowicz. "Nie obraziłbym się za nagrodę dla Brady'ego Corbeta za reżyserię. Takich filmów, jak "The Brutalist", dziś się właściwie nie robi. (...) Zabrakło mi też nagród dla filmu 'Kompletnie nieznany'. Dzieło Jamesa Mangolda, jednego z najciekawszych reżyserów pracujących w Hollywood, w obszarze kina głównego nurtu jest w stanie przekazać coś ciekawego dla widza i artystycznie istotnego. Portret Boba Dylana - artysty i człowieka enigmatycznego, często antypatycznego, ale genialnego - przekonał mnie" - dodał Hrapkowicz.
"'Anora' była jednym z faworytów. Obserwowałem jej drogę, sukces na festiwalu w Cannes, gdzie była dużym zaskoczeniem, konkurowała z 'Nasieniem świętej figi', wybitnym filmem Rasoulofa, który był nominowany do Oscara w kategorii 'najlepszy film międzynarodowy'. Dla mnie były to ciekawe Oscary, co nie znaczy, że fascynujące, co nie znaczy, że wygrywały filmy mi bliskie. Wydaje mi się jednak, że Hollywood chce być współczesne, zadziorne" - ocenił w rozmowie z PAP krytyk filmowy Krzysztof Kwiatkowski.
Trzy najważniejsze w tym roku filmy - zauważył - to "prawie czterogodzinny 'The Brutalist', posępna i bardzo ciekawa formalnie opowieść o węgierskim Żydzie, który musi zbudować życie od nowa w Ameryce, a ona staje się zawodem. Okazuje się, że Nowy Świat nie jest wolny od cierpienia, ksenofobii, nietolerancji i hegemonii pieniądza. Obok 'Emilia Perez' - kartele, przemoc przedstawiona w bardzo atrakcyjnej formie, tematy związane ze społecznością osób LGBTQ+. I trzeci film, czyli 'Anora': opowieść prowadzona z puntu widzenia pracownicy seksualnej. Reżyser Sean Baker - jak zawsze w swoim kinie - staje po stronie wykluczonych i pokazuje, że amerykański sen po prostu nie działa. Mógł go wyśnić Elon Musk, ale już niekoniecznie dziewczyna z tak zwanych nizin społecznych".
"Nie była to ani wyrazista gala, ani wyraziste decyzje Akademii. Pokazują one rodzaj rozedrgania, jakie zapanowało w dzisiejszym Hollywood, które chce być istotne politycznie i społecznie, ale nie bardzo wie, jak. A nad tym wszystkim jest prezydent Trump, z którym nie bardzo wiedzą, co zrobić Europa i cały świat, a co dopiero 'Fabryka Snów'" - dodał Kwiatkowski.