Oscary 2023: Organizatorzy gali znów pod ostrzałem. Co tym razem?
Przed tygodniem indyjskie kino święciło jeden z największych sukcesów w swojej historii. Piosenka "Naatu Naatu" z filmu "RRR" została nagrodzona Oscarem. Sposób, w jaki ten utwór został zaprezentowany na scenie Dolby Theatre, wzbudził jednak oburzenie tancerzy pochodzących z Azji Południowej. Zabrakło bowiem dla nich miejsca podczas występu na ceremonii.
Zgodnie z oscarową tradycją, podczas uroczystej gali zaprezentowano wszystkie piosenki nominowane do Oscara. Utwór "Naatu Naatu" z filmu "RRR" wykonali Rahul Sipligunj i Kaala Bhairava, a na scenie towarzyszyli im tancerze prezentujący indyjską choreografię po raz pierwszy pokazaną w tollywoodzkim hicie. Jednak ani jeden z tych tancerzy nie był pochodzenia południowoazjatyckiego.
Wybór dwóch głównych tancerzy do centrum oscarowego występu był zaskakujący. Pierwotnie na scenie mieli wystąpić gwiazdorzy "RRR": NTR Jr. oraz Ram Charan. Odmówili jednak, tłumacząc się zbyt krótkim czasem na przygotowanie. W tej sytuacji zastąpili ich Billy Mustapha i Jason Glover. Choć wielu było przekonanych, że to artyści z Azji Południowej, w rzeczywistości Mustapha to pochodzący z Libanu Kanadyjczyk, a Glover to amerykański tancerz.
Sytuacja jest o tyle zaskakująca, że kiedy w 2009 roku podczas ceremonii rozdania Oscarów zaprezentowano na scenie utwór "Jai Ho" z nominowanego filmu "Slumdog. Milioner z ulicy", wykonali go indyjscy wokaliści z towarzyszeniem wielorasowej grupy tancerzy i muzyków. Wtedy artyści z Azji Południowej nie zostali pominięci przez organizatorów imprezy.
Niezadowoleni z tego są tancerze pochodzący z tego rejonu. Twierdzą wprost, że zostali zignorowani w trakcie gali. "Niektórzy powiedzą, żebyśmy cieszyli się z tego, co mamy. Ale to właśnie jest część większego problemu. To oczekiwanie akceptacji okruchów rzucanych ze stołu. Cieszcie się, że indyjska piosenka została nominowana i wygrała. Nie wściekajcie się na niewiarygodny rasizm widoczny w trakcie występu" - powiedziała portalowi "Variety" Achinta S. McDaniel, dyrektorka artystyczna działającej w Los Angeles grupy Blue 13.
McDaniel jest tym faktem oburzona także dlatego, że na dwa tygodnie przed tegorocznymi Oscarami została poproszona przez ich organizatorów o konsultację w sprawie planowanego występu. Już wtedy gotowa była lista tancerzy przygotowywanych do występu. Tancerka od początku uważała, że pominięcie tancerzy pochodzących z południowych Indii to zły pomysł, ale to niczego nie zmieniło. Występ na oscarowej scenie był dla niej ostatnią kroplą goryczy, która przelała frustrację. McDaniel zorganizowała spotkanie z innymi tancerzami pochodzenia południowoindyjskiego, z którymi postanowiła porozmawiać o tym, co należy zmienić, by zostali zauważeni.
"Rzeczywistość rozpaliła ten ogień. Za długo siedzieliśmy cicho. Teraz zastanowimy się wspólnie, co należy zrobić, aby doprowadzić do zmiany" - twierdzi McDaniel. "Inne mniejszości narodowe mają swoje organizacje, do których mogą się udać. Nasza społeczność jest zbyt biedna, by też takie posiadać. Każdy walczy w pojedynkę i nie jesteśmy zorganizowani. Myślimy, by to zmienić nie tylko dla reżyserów, scenarzystów, aktorów, ale i dla wszystkich artystów, a w szczególności tancerzy, którzy ciągle są pomijani" - wtórują jej Vikas Arun i Shilpa Dave.
Piosenka "Naatu Naatu" nie była jedynym dziełem z Indii, które nagrodzono w tym roku Oscarem. Nagrodę za najlepszy krótkometrażowy film dokumentalny otrzymali również twórcy "Zaklinaczy słoni".