Reklama

Oscary 2021: Południowokoreańska aktorka na gali? Bliscy boją się o jej życie

Jedna z największych gwiazd koreańskiego kina dzięki roli w dramacie "Minari" zyskała międzynarodową sławę. Dostała już za nią nagrodę BAFTA oraz nominację do Oscara. Zapisała się w ten sposób w historii kina, bo jest pierwszą aktorką z Korei Południowej nominowaną do tej nagrody. To wyróżnienie napawa Yuh-Jung Youn radością, ale budzi też stres. Z kolei jej rodzina boi się, że gdy aktorka poleci do USA na ceremonię, może zostać skrzywdzona, bo... jest Azjatką.

Jedna z największych gwiazd koreańskiego kina dzięki roli w dramacie "Minari" zyskała międzynarodową sławę. Dostała już za nią nagrodę BAFTA oraz nominację do Oscara. Zapisała się w ten sposób w historii kina, bo jest pierwszą aktorką z Korei Południowej nominowaną do tej nagrody. To wyróżnienie napawa Yuh-Jung Youn radością, ale budzi też stres. Z kolei jej rodzina boi się, że gdy aktorka poleci do USA na ceremonię, może zostać skrzywdzona, bo... jest Azjatką.
Yuh-Jung Youn ma szansę na Oscara w kategorii "najlepsza aktorka drugoplanowa", fot. SAGAwards2021 /Getty Images /Getty Images

Yuh-Jung Youn w tym roku zapisała się w historii Oscarów jako pierwsza południowokoreańska aktorka nominowana do tej statuetki.

Gwiazda dramatu "Minari" - opowiadającego o koreańskiej rodzinie, która w pogoni za amerykańskim snem przeprowadza się do Arkansas, gdzie zakłada farmę - za swoją błyskotliwą kreację zdobyła już nagrodę BAFTA oraz nagrodę przyznawaną przez Amerykańską Gildię Aktorów Filmowych. O tym, czy do tych trofeów dołączy statuetka Oscara, przekonamy się już w nocy z 25 na 26 kwietnia.

Reklama

Jak ujawniła w najnowszym wywiadzie 73-letnia aktorka, sama nominacja jest dla niej ogromnym wyróżnieniem. Choć w rodzimej Korei Południowej należy do grona najbardziej popularnych i cenionych gwiazd, dopiero dzięki występowi w filmie Lee Isaaca Chunga zyskała międzynarodową rozpoznawalność.

"Bardzo się ucieszyłam, gdy dowiedziałam się, że otrzymałam nominację. Nigdy nawet nie śmiałam marzyć o Oscarze. Moi rodacy na pewno będą bardzo szczęśliwi, jeśli wygram, ale teraz jest to dla mnie mocno stresujące. To rodzi ogromną presję. Czuję, że walczę za cały swój kraj" - wyznała szczerze w rozmowie z "Deadline".

W wyścigu po Oscara Yuh-Jung Youn powalczy z Marią Bakalovą, Glenn Close, Olivią Colman i Amandą Seyfried.

Nazwisko koreańskiej aktorki trafiło na pierwsze strony gazet po tym, jak podczas odbierania nagrody BAFTA pokusiła się o żart, nawiązując do jednego z najpopularniejszych stereotypów na temat mieszkańców Wysp.

"Każda nagroda jest cenna, ale ta wydaje mi się naprawdę szczególna. Zostać docenioną przez Brytyjczyków, którzy uchodzą za bardzo snobistycznych ludzi, jest sporym wyróżnieniem. Czuję się więc bardzo uprzywilejowana i szczęśliwa" - powiedziała wówczas gwiazda.

Aktorka ma zamiar przyjechać do USA, by wziąć udział w oscarowej ceremonii, co wzbudziło obawy jej bliskich. W dobie pandemii w Stanach Zjednoczonych nasiliła się bowiem przemoc wobec osób azjatyckiego pochodzenia.

"Mój syn mieszka w Ameryce. Jest zaniepokojony moim przyjazdem, bo martwi się, że ktoś może mi zrobić krzywdę. Zapytał mnie, czy aby na pewno nie będę potrzebowała ochroniarza. To niesamowicie smutne, że bycie Azjatą naraża cię na przypadkowe ataki. Tak nie powinno być" - zaznaczyła Youn.


PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy