Reklama

Obcy w polskich serialach

Coraz częściej polskie tasiemce goszczą na swoich planach obcokrajowców. Producenci łączą dwa w jednym. Jest różnorodnie, ciekawiej, a przy okazji jest szansa na walkę z narodowymi stereotypami.

W "Barwach szczęścia" kwitnie uczycie między Samem i Kaśką. Ilona Łepkowska żartuje czasem, że Samuel Palmer, czyli serialowy Sam, to jej tajna broń.

Samuel jest absolwentem ekonomii na Harvardzie. Serialowa przygoda urozmaica mu codzienną pracę w międzynarodowej korporacji zajmującej się doradztwem strategicznym. Do "Barw szczęścia" trafił przez bank twarzy.

Rodzina jego ojca pochodzi z Ghany.

"Tata przyjechał do Polski studiować medycynę" - mówi Samuel. "Tu poznał mamę, Polkę. Teraz prowadzą w Ghanie klinikę chirurgiczną".

Stefano Terazzino popularność zdobył dzięki występowi w "Tańcu z gwiazdami". W "Samym życiu" zadebiutował jako pierwszy Włoch w polskim serialu. Pochodzenie ma niemal międzynarodowe.

Reklama

"Jestem Sycylijczykiem, chociaż urodziłem się w Niemczech" - zwierza się magazynowi "Świat Seriali".

W "Samym życiu" tancerz gra Giuseppe, dziennikarza zajmującego się modą. W Polsce zamierzał zostać pół roku, które dziś wydłużyło się już do trzech lat.

Z kolei "Na wspólnej" pojawił się Borys, który będzie się starał zdobyć serce Ewy Hoffer. W biznesmena wciela się Oleg Sawkin, bardzo popularny w swojej ojczystej Ukrainie. Występował tam zarówno w filmach, serialach, jak i w telewizji publicznej jako prezenter pogody. Niedawno zagrał też epizod w "Katyniu" Andrzeja Wajdy. Polskę odwiedził 15 lat temu jako... budowlaniec.

"Jako bezrobotny aktor pracowałem na budowie w Częstochowie" - wspomina. "Pamiętam, że mieszkałem u jednego z polskich kolegów, a jego żona się mną opiekowała, karmiła i nie chcieli ode mnie żadnych pieniędzy".

W serialu "Na dobre i na złe" też pojawił się zagraniczny gość - Robert Donovan, który niedawno został ojcem. Gra go Oleksandr Nikitin pochodzący z Łotwy, wychowany na Ukrainie, a obecnie mieszkaniec Moskwy. Do stolicy Rosji zagnało go serce.

"Przeniosłem się tam dla mojej ukochanej Nadieżdy, która jest bardzo popularną aktorką w Rosji" - mówi.

Do Warszawy jeździ pociągiem 19 godzin. Podobno ma wtedy czas na nauczenie się swojego tekstu.

Również z powodu uczucia, tylko tym razem do Polski, przeniosła się tu Nina Czerkies 20 lat temu. Pochodzi z Białorusi. Teraz gra Lenę w serialu "Na Wspólnej". W czasie studiów aktorskich w Moskwie poznała swojego przyszłego męża Janusza. Potem na świat przyszedł ich syn, a po przenosinach do Łodzi - córka Anastazja.

"Dziś mieszkamy w Warszawie, gdzie czuję się jak u siebie, bo robię to, co naprawdę kocham".

Z Libii pochodzi ojciec Roberta Henniga, czyli księdza Johnsona z "Plebanii". Aktor urodził się w Polsce i jego mama też jest Polką. Kształcił się na wokalistę operowego. Do tej pory występował w musicalach i pracował jako prezenter pogody w gdańskiej telewizji.

Uważa, że dzięki występom obcokrajowców w serialach można przełamać stereotypy związane z innym kolorem skóry. Choć jak dotąd nie spotkał się z wrogością, a raczej ciekawością. Bariery według niego znikają już po pierwszym spotkaniu. Jak na razie nie wiadomo, czy także po tym serialowym.

Świat Seriali
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy