Reklama

Kożuchowska marzy o dziecku

Marzenie o nowej pracy dla męża szczęśliwie już się ziściło. Ale teraz czas na kolejne, chyba dla Małgorzaty Kożuchowskiej najważniejsze - o dziecku!

Jeszcze niedawno spokój ich domu zakłócała obawa o przyszłość. Małgorzata Kożuchowska martwiła się o męża, Bartka Wróblewskiego, bo niedawno stracił pracę reportera w telewizji. Ale jednocześnie była pewna, że szybko znajdzie nowe zajęcie. I nie myliła się!

Za kilka dni, dzieląc się z mężem opłatkiem, będzie mu życzyła, aby firma, którą właśnie zakłada, odniosła sukces. Rodzice też z pewnością pochwalą Bartka za to, że postanowił nie czekać na oferty pracy i rozkręca własny biznes. Marzył przecież o tym od dawna! Małgorzata Kożuchowska uwielbia Boże Narodzenie.

Reklama

- To dla mnie chwila odpoczynku, oddechu i czas, który mogę spędzić z rodziną - opowiada. - Nie przesadzam z pilnowaniem wszystkich świątecznych tradycji, nie ma na naszym stole dwunastu potraw, ale nigdy nie brakuje opłatka i sianka pod obrusem.

Zawsze też czytamy fragmenty Pisma Świętego i śpiewamy kolędy. A rano w Wigilię ubieramy choinkę. Prawdziwą, pachnącą. O to, by każdy znalazł pod choinką jakiś drobiazg, aktorka dba osobiście.

Prezenty nie są jednak dla niej najważniejsze. Liczy się atmosfera, fakt, że cała rodzina jest razem. I to, że właśnie przy wigilijnym stole pani Kożuchowska najmocniej odczuwa, jak bardzo jest przez najbliższych kochana.

Odkąd Bartek Wróblewski stał się częścią jej rodziny, święta wydają się jej jeszcze piękniejsze niż przedtem. Ale ona czuje, że najwspanialsze Boże Narodzenia są jeszcze przed nią. Ma nadzieję, że może już za rok po raz pierwszy będzie kupowała prezenty nie tylko dla męża, rodziców i siostry, ale też dla własnej córeczki lub synka.

Jako dziecko prosiła Mikołaja o to, by jej tata nie musiał stać pół dnia w kolejce po karpia, a mama mogła odpocząć. Do dziś pamięta, jak wyglądały w jej domu święta w stanie wojennym.

- Były skromne i symboliczne, bez prezentów - wspomina.

Miała wtedy 10 lat i chciała znaleźć pod choinką nową sukienkę i mnóstwo słodyczy, ale przede wszystkim pragnęła, żeby wszyscy, których kocha, byli szczęśliwi. Nigdy nie prosiła o coś wyłącznie dla siebie. Zawsze myślała o innych.

Dziś jest jedną z najlepiej zarabiających aktorek, może spełniać marzenia najbliższych. Sama nie potrzebuje wiele. Ma wszystko, czego pragnęła: pełen miłości dom, wspaniałego męża, świetną pracę, szafę pełną sukienek od najlepszych projektantów, uznanie i szacunek widzów.

Od kilku tygodni gra w nowym serialu "Rodzinka.pl". Rola mamy bardzo się jej podoba, ale nie chciałaby wcielać się w nią tylko na ekranie. Dziś, w przeddzień Bożego Narodzenia, wierzy, że za rok o tej porze będzie już znała smak prawdziwego macierzyństwa. Bo właśnie o to prosiła w swoim ostatnim liście do świętego Mikołaja.

KL

Rewia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy