Dla kogo Oscary 2014?
Oscarowa noc wciąż przed nami, ale użytkownicy portalu INTERIA.PL, głosując w ankietach, już wybrali swoich faworytów w najważniejszych kategoriach. Czy ich typy pokryją się z werdyktem członków Akademii Filmowej, przekonamy się za kilkanaście godzin.
Choć wszystko wskazuje na to, że Oscar dla najlepszego filmu trafi do producentów "Zniewolonego. 12 Years a Slave" lub "American Hustle" większość naszych użytkowników jest przekonana, że produkcją, która zasługuje na tę statuetkę najbardziej jest "Wilk z Wall Street". Obraz Martina Scorsese przedstawiający prawdziwą historię człowieka, który zaczynając od sprzedawania lodów na ulicznym rogu, doszedł do miliardów, otrzymał aż 34% wszystkich głosów.
Za nim znalazły się dwa wspomniane tytuły, które, trzeba uczciwie przyznać, mają o wiele większe szanse na najbardziej prestiżową statuetkę roku w świecie filmowym. "American Hustle", którego akcję osadzono w uwodzicielskim świecie jednego z najbardziej szokujących skandali, jakie wstrząsnęły Ameryką w latach 70., cieszył się popularnością 16% głosujących, a "Zniewolony" - oparty na autobiograficznej powieści Solomona Northupa, czarnoskórego mężczyzny, który w XIX wieku trafił do niewoli i spędził w niej 12 lat, o jeden procent mniej.
Na miejscu czwartym znalazła się widowiskowa "Grawitacja" (10%), która może się pochwalić największą, eq aequo z "American Hustle", liczbą nominacji do Oscarów 2014, a zaraz za nią uplasował się "Kapitan Phillips" (9%) z, uważanym za największego pominiętego przez członków Akademii podczas tegorocznych typowań, Tomem Hanksem w roli głównej.
Raczej bez szans, zarówno według specjalistów, jak i użytkowników naszego portalu, są filmy: "Witaj w klubie" (7%), który to niepowodzenie odbije jednak sobie przy aktorskich Oscarach, "Ona" (5%) - faworyt, ale w kategorii: scenariusz oryginalny, "Tajemnica Filomeny" (3%) - już samo znalezienie się w tym gronie kameralnej produkcji Stephena Frearsa należy uznać za spore wyróżnienie oraz czarno-biała "Nebraska" (1%), której twórca, Alexander Payne, już chyba przyzwyczaił się, że akurat w tej kategorii jego obrazy nie zwyciężają.
Podobnie jak "Wilk z Wall Street" w kategorii najlepszy film, tak jego twórca, Martin Scorsese, jest według użytkowników portalu INTERIA.PL pewniakiem do zwycięstwa w kategorii: najlepszy reżyser. Twórca, dla którego jest to 11 nominacja (statuetkę otrzymał tylko raz, za "Infiltrację"), zdobył aż 47% wszystkich głosów.
Trzeba przyznać, że mimo tak dużej sympatii dla wiekowego już reżysera zwycięzcą w tej kategorii zostanie najpewniej Alfonso Cuaron za "Grawitację". Meksykański twórca był już kilkakrotnie nominowany w różnych kategoriach (najlepszy scenariusz oryginalny za film "I twoją matkę też", najlepszy scenariusz adaptowany za "Ludzkie dzieci"), ale dotąd musiał za każdym razem znosić gorycz porażki. Tym razem (choć jednocześnie będzie musiał cieszyć się z sukcesu innych w kategorii: najlepszy film), chyba nie może przegrać.
Cuaron otrzymał 18% głosów naszych czytelników, a zaraz za nim znalazł się Steve McQueen, którego "Zniewolony" jest co prawda faworytem w kategoriach: najlepszy film i najlepszy scenariusz adaptowany, ale akurat w tej statuetki raczej nie zdobędzie.
Bez szans wydają się również dwaj pozostali reżyserzy, którzy znaleźli się w wyróżnionej piątce: twórca "American Hustle" David O. Russell (14%), który jest także nominowany za scenariusz oryginalny wraz z Erikiem Singerem, oraz Alexander Payne (2%) za "Nebraskę", w odróżnieniu od twórcy "Fightera" i "Poradnika pozytywnego myślenia", nagrodzony już dwukrotnie przez Akademię (za scenariusze adaptowane "Bezdroży" i "Spadkobierców").
A skoro mowa o scenariuszach adaptowanych, to Oscar w tej kategorii najpewniej trafi w ręce Johna Ridleya, scenarzysty "Zniewolonego". 21% osób głosujących w naszej ankiecie także jest tego zdania. Zdecydowanie większą popularnością typerów cieszy się jednak, po raz kolejny, scenarzysta "Wilka z Wall Street" - Terence Winter. Zgromadził on aż 53% wszystkich głosów.
Tłem dla rywalizacji tej dwójki są scenarzyści: "Kapitana Phillipsa" - Billy Ray (15%), "Tajemnicy Filomeny" - Steve Coogan i Jeff Pope (9%) oraz "Przed północą" - Richard Linklater, Julie Delpy i Ethan Hawke (2%).
Według nas Oscar za najlepszy scenariusz oryginalny trafi do rąk Spike'a Jonze, reżysera filmu "Ona", który otrzymał już za niego Złoty Glob. Jonze, który czternaście lat temu otrzymał swoją pierwszą nominację za obraz "Być jak John Malkovich", zdobył 21% głosów naszych użytkowników.
Wyżej od niego znaleźli się Eric Warren Singer i David O. Russell (33%), scenarzyści "American Hustle", których wygrana też jest dosyć prawdopodobna oraz Woody Allen (30%) za "Blue Jasmine" - on akurat w tym roku na pewno nie wygra, m.in. ze względu na negatywny szum medialny - oskarżenia o molestowanie wystosowane przez córkę Mii Farrow - jaki wytworzył się wokół jego osoby.
Bez szans są scenarzyści "Witaj w klubie" - Craig Borten i Melisa Wallack (13%) oraz Bob Nelson, doceniony za "Nebraskę", która okaże się najpewniej jednym z największych przegranych tegorocznej ceremonii, mimo sześciu nominacji, nie otrzymując żadnej statuetki.
Chyba nikogo nie zaskoczy informacja, że faworytem naszych czytelników w kategorii najlepszy aktor pierwszoplanowy jest Leonardo DiCaprio. Wcielający się w Jordana Belforta w "Wilku z Wall Street" artysta otrzymał 59% ich głosów. Zdecydowanie wyprzedził tym samym Matthew McConaughey'ego (24%), a według nas to właśnie on będzie się cieszył z pokrytej 24-karatowym złotem statuetki przedstawiającej rycerza opierającego się na dwuręcznym mieczu, stojącego na rolce filmu.
Za wspomnianą dwójką z ogromnymi stratami znaleźli się pozostali nominowani. Doceniony za rolę błyskotliwego oszusta Irvinga Rosenfelda w "American Hustle" Christian Bale (9%), wcielający się w zmuszonego do służalczej pracy Solomona Northupa w "Zniewolonym" Chiwetel Ejiofor (6%) oraz Bruce Dern (25), który w "Nebrasce" zagrał starzejącego się mężczyznę przekonanego, że wygrał milion dolarów.
Faworytem - zarówno naszym, jak i użytkowników portalu INTERIA.PL - w drugoplanowym odpowiedniku tej kategorii jest Jared Leto. Aktor, który wcielił się w chorego na AIDS transwestytę w dramacie "Witaj w klubie", otrzymał aż 59% głosów. Zdecydowanie wyprzedził pozostałych nominowanych: Bradleya Coopera (16%), grającego zdziwaczałego agenta FBI w "American Hustle", Jonah Hilla (12%), który w "Wilku z Wall Street" nie ustępuje ani o krok Leonardo DiCaprio, Michaela Fassbendera (10%), wcielającego się w bezlitosnego właściciela plantacji w "Zniewolonym" oraz kreującego postać somalijskiego pirata Barkhada Abdiego (3%).
Wśród pań faworytka do Oscara za rolę pierwszoplanową jest tylko jedna. I nie mam na myśli Meryl Streep, jak chcieliby nasi czytelnicy, którzy doceniając jej kreację w "Sierpniu w hrabstwie Osage" oddali na nią 33% głosów, lecz Cate Blanchett. To właśnie gwiazda "Blue Jasmine" stworzyła najwybitniejszą żeńską kreację roku (jest zresztą kolejną gwiazdą, która dokonała tego pod okiem Woodyego Allena), kreując portret pięknej, lecz zmanierowanej kobiety, której życie zmienia się nie do poznania, gdy jej mąż zostaje aresztowany, a następnie popełnia samobójstwo.
Artystka otrzymała jednak tylko 20% głosów, przegrywając w oscarowym wyścigu także z Sandrą Bullock (25%), która zagrała dzielną astronautkę w "Grawitacji". Za tą trójką ze sporą stratą znalazły się Amy Adams (13%), jedna z członkiń genialnego aktorskiego kwartetu z "American Hustle", oraz Judi Dench (9%), wcielająca się w tytułową rolę kobiety, której w młodości zakonnice odebrały dziecko, po czym oddały je do adopcji w "Tajemnicy Filomeny".
A kto otrzyma Oscara w kategorii najlepsza drugoplanowa aktorka? Według Was Jennifer Lawrence za rolę pięknej, choć nieprzewidywalnej żony oszusta w "American Hustle". Trudno nam się z tą prognozą - laureatka Oscara sprzed roku za pierwszoplanową rolę w "Poradniku pozytywnego myślenia" otrzymała 46% głosów - nie zgodzić. My także to właśnie jej wręczylibyśmy statuetkę.
Zaraz za Lawrence znalazła się, trzeba przyznać raczej pozbawiona szans w tegorocznym oscarowym wyścigu, Julia Roberts (38%), która jednak nie była ani odrobinę gorsza od Meryl Streep w "Sierpniu w hrabstwie Osage". Na kolejnych miejscach uplasowały się: także niepozbawiona szans Lupita Nyong'o (9%), kreująca postać niewolnicy, w której zakochany jest jej pan w "Zniewolonym", Sally Hawkins (4%), wcielająca się w siostrę Jasmine w produkcji Allena, oraz fantastyczna 85-letnia June Squibb (3%), grająca żonę głównego bohatera w słodko-gorzkiej "Nebrasce".
Nie mamy w tym roku swojego przedstawiciela w kategorii najlepszy nieanglojęzyczny film. "Wałęsa. Człowiek z nadziei" Andrzeja Wajdy nie sprostał konkurentom i nie znalazł się w finałowej piątce. Faworytem w stawce jest wyróżnione już Złotym Globem włoskie "Wielkie piękno", utrzymane w duchu dzieł Felliniego. Na produkcję Paolo Sorrentino zagłosowała także większość naszych użytkowników - zgromadziła 34% wszystkich głosów.
Wyprzedziła dzięki temu znakomite duńskie "Polowanie" (29%) z Madsem Mikkelsenem w roli głównej, belgijskie "W kręgu miłości" (20%), pochodzącą z Kambodży produkcję "The Missing Picture" (10%) oraz palestyńskiego "Omara" (7%).
Oscara dla najlepszej animacji na pewno odbiorą twórcy filmu "Kraina lodu". I nie jest to tylko nasze zdanie, ale także naszych użytkowników. Na produkcję Chrisa Bucka i Jennifer Lee, przywołującą w pamięci najlepsze dzieła Disneyowskich realizatorów, zagłosowało rekordowe 72% osób biorących udział w naszych ankietach. Zdecydowanie wyprzedziła tym samym pozostałych kandydatów. "Krudowie cieszyli się poparciem 14% głosujących, Minionki 12%, a belgijski "Ernest i Celestyna" i japoński "The Wind Rises" otrzymały zaledwie po 1%.
"Kraina lodu" ma spore szanse także na Oscara w kategorii: najlepsza piosenka. Nominowana jest za utwór "Let It Go" w wykonaniu Idiny Menzel, a jej najgroźniejszym rywalem jest zespół U2, doceniony za "Ordinary Love" z filmu "Mandela: Long Walk to Freedom".
Jeśli chodzi o pozostałe kategorie, nazywane technicznymi, to faworytem w praktycznie każdej z nich jest spektakularna "Grawitacja", określana mianem najbardziej widowiskowego filmu od czasu "Avatara". Dzieło Alfonso Cuarona ma nie tylko ogromne szanse na statuetkę za najlepsze zdjęcia (za szóstym razem w końcu uda się w niej wygrać operatorowi Emmanuelowi Lubezkiemu?), ale także za najlepszą muzykę (największymi rywalami Stevena Price'a są autorzy kompozycji do "Jej" - Will Butler i Owen Pallett.
Rozgrywająca się w kosmosie produkcja zapewne zgarnie także statuetki za najlepsze efekty specjalne, montaż, dźwięk i montaż dźwięku. Gdyby tak się stało, to, licząc Oscara dla Cuarona, "Grawitacja" okazałaby się największym triumfatorem tegorocznej ceremonii. 7 statuetek to byłoby coś!
Mimo niezbyt wysokiego poziomu samego filmu, dwie statuetki powinien otrzymać także "Wielki Gatsby" Buza Luhrmanna. Produkcja z Leonardo DiCaprio w roli głównej ma duże szanse na triumf w kategoriach: najlepsza scenografia oraz kostiumy. Oscar za najlepszą charakteryzację powędruje najpewniej do twórców "Witaj w klubie".
Czy typy nasze i naszych użytkowników się sprawdzą, przekonamy się już niebawem. Tegoroczna ceremonia, organizowana w Teatrze Dolby, rozpocznie się o godz. 2:30 w nocy z niedzieli na poniedziałek czasu polskiego. Od godz. 2:00 gwiazdy będą wchodzić do teatru po czerwonym dywanie. Wręczanie statuetek potrwa ok. trzech godzin. Gospodarzem gali będzie w tym roku Ellen Degeneres.
INTERIA.PL przeprowadzi bezpośrednią relację z oscarowej gali!
Zobacz nasz raport specjany OSCARY 2014!
Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!
Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!