Reklama

Albert Finney: Oscar nie jest taki ważny

Brytyjczyk Albert Finney, który za rolę w filmie "Erin Brockovich", został nominowany w tym roku do Oscara w kategorii "Najlepszy aktor drugoplanowy", oświadczył, że najprawdopodobniej nie będzie uczestniczył w ceremonii 25 marca w Los Angeles. Takie uroczystości go po prostu nudzą, a poza tym Finney nie spodziewa się, że Akademia przyzna mu nagrodę.

"Na ceremoniach oscarowych zawsze występuję w roli druhny, nigdy panny młodej. I tym razem nie spodziewam się Oscara. To będzie bardzo długi wieczór, a nie jest to mój ulubiony sposób spędzania wolnego czasu. Trzeba siedzieć przez pięć godzin tam, gdzie ci każą, i nie wolno nawet zapalić" - powiedział aktor.

65-letni Albert Finney był już czterokrotnie nominowany do Oscara, za role w filmach: "Tom Jones", "Morderstwo w Orient-Ekspresie", "Garderobiany" i "Pod wulkanem".

Jak dotąd nigdy nie otrzymał Oscara. Także w tym roku będzie mu trudno to osiągnąć - jego konkurentami są takie gwiazdy, jak Willem Dafoe, Benicio Del Toro, Joaquin Phoenix i Jeff Bridges.

Reklama
WENN
Dowiedz się więcej na temat: Albert Finney | Erin Brockovich | Po prostu | Oscary | aktor
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy