Reklama

"Od czwartku do niedzieli": Między słowami

Reżyserski debiut Domingi Sotomayor "Od czwartku do niedzieli" to obdarzone intymną intensywnością rodzinne kino drogi. Więcej się w tym chilijskim filmie dowiemy z niemego napięcia między bohaterami niż z wypowiadanych przez nich słów.

Już pierwsze ujęcie "Od czwartku do niedzieli" daje nam przedsmak estetycznej wrażliwości chilijskiej reżyserki. W długiej, niespiesznej i nieruchomej sekwencji obserwujemy przygotowania do samochodowej wyprawy; mimo że widzimy ledwie zarysy bohaterów, scena sfilmowana jest przed świtem zza okiennej szyby, bez trudu "załapiemy" jej sens. "Od czwartku do niedzieli" jest bowiem kinem "między słowami".

W trakcie 90-minutowego seansu będziemy świadkami rodzinnej samochodowej wycieczki. Fernando i Ana wraz z dwójką dzieci: 10-letnią Lucią i 3 lata młodszym Manuelem postanawiają wybrać się swym rozklekotanym autem na długi weekend w podróż na północ Chile, gdzie ojciec mężczyzny kupił kiedyś kawałek ziemi. Jak w prawdziwej podróży to nie cel wycieczki, lecz sam jej przebieg stanowić będzie esencję wyprawy. Szybko okaże się też, że to może być tak naprawdę ich ostatni wspólny rodzinny weekend.

Reklama

Między Fernando i Aną nie układa się bowiem najlepiej. Świadczy o tym choćby ich zdawkowa rozmowa na samym początku filmu, kiedy kobieta pyta się męża, czy na pewno chce, aby z nimi jechała. W trakcie seansu atrofię uczuć między małżonkami wyczujemy choćby w zaskakującej przemianie Any w obecności jej znajomego - samotnego ojca Juana, którego odwiedzają w trakcie podróży.

Kluczowe dla zrozumienia "Od czwartku do niedzieli" są właśnie relacje między małżeńską parą. Z każdą minutą seansu i kolejnymi godzinami ich wspólnej podróży staje się dla nas jasne, że wyczuwalne między nimi napięcie doprowadzi najprawdopodobniej do rozpadu rodziny. Sotomayor patrzy na to wszystko z perspektywy siedzących na tylnym siedzeniu dzieci, zwłaszcza przenikliwej Lucii - wspaniały debiut kilkunastoletniej Santi Ahumady - która zdaje się rozszyfrowywać kody małżeńskiego kryzysu. Chcielibyśmy, jako widzowie, wczytać się w tę filmową opowieść równie głęboko jak ona.

Oddając co należne reżyserce "Od czwartku do niedzieli" warto zwrócić też uwagę na pracę autorki zdjęć, cenionej argentyńskiej operatorki Barbary Alvarez, której kadry mogliśmy już oglądać w obecnych na polskich ekranach filmach: "Cień", "Whisky" oraz "Puzzle" (najwybitniejszym dokonaniem Alvarez pozostają jednak chyba zdjęcia do znanej z festiwalowego obiegu "Kobiety bez głowy" Lucrecii Martel). Zrealizowane na 16-milimetrowej taśmie "Od czwartku do niedzieli" nie tylko znajduje w wyrazistej ziarnistości obrazu genialne dopełnienie dla toczącej film melancholii, to jeszcze Alvarez wspaniale komponuje trudne ujęcia wewnątrz auta, którym podróżują bohaterowie - nie zapominajmy, że większość filmu rozgrywa się na czterech kółkach.

Kiedy w ostatniej scenie wreszcie patrzymy na rodzinę ze sporego dystansu, mimo wszystko czujemy, że jesteśmy bliżej niż sugeruje to odległość kamery od samochodu.

7/10


---------------------------------------------------------------------------------------

"Od czwartku do niedzieli" ("De jueves a domingo"), reż. Dominga Sotomayor Castillo, Chile/ Holandia 2012, dystrybutor: Stowarzyszenie Nowe Horyzonty, premiera kinowa: 10 maja 2013 roku.

---------------------------------------------------------------------------------------

Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!

Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: czwartek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama