"Grabarz": Sztuka nieruchomych obrazów
Bardziej niż ekranizacją opowiadania Rainera Marii Rilkego "Grabarz" Sandora Kardosa jest próbą postulatu nowej wizualnej wrażliwości. Węgierski eksperymentator konstruuje bowiem swój najnowszy obraz przy użyciu fotograficznej technologii, wykorzystywanej w wyścigach konnych do rejestracji wpadających na linię mety zawodników.
Mimo że pozostaje u nas praktycznie nieznaną postacią, Sandor Kardos jest doświadczonym i cenionym na Węgrzech operatorem filmowym. W swej filmografii ma między innymi współpracę z Bélą Tarrem przy "Jesiennym almanachu" (1984) oraz zdjęcia do polsko-węgierskiej koprodukcji "Cud w Krakowie" (2004), w której wystąpili m.in. Jerzy Trela, Franciszek Pieczka i Bronisław Świderski. Sam również reżyseruje, głównie krótkie filmy eksperymentalne; "Grabarz" jest jego pełnometrażowym debiutem.
Historia, którą śledzimy w "Grabarzu", to wzięta z twórczości niemieckiego poety Rainera Marii Rilkego opowieść o miejscowości San Rocco. Kiedy umiera miejscowy grabarz, po długim poszukiwaniu jego następcy posadę zarządcy cmentarza przejmuje tajemniczy młodzieniec, który z miejsca zakochuje się w córce miejscowego podesty. Mimo że przybysz wzorowo wywiązuje się ze swoich obowiązków, San Rocco nagle nawiedza śmiertelna plaga, zapełniając cmentarz kolejnymi mieszkańcami.
"Od kiedy zacząłem kręcić filmy, przeszkadzało mi zawsze, że filmowe obrazy są zbyt dosłowne, ponieważ technologicznie rzecz ujmując, próbują one imitować poczucie przestrzeni, które znamy z codziennego życia. Historia [w 'Grabarzu'] podsyca tylko wyobraźnię, która od razu jest temperowana przez obrazy. Uniemożliwia to widzowi podjęcie 'lotu fantazji'" - tłumaczy węgierski reżyser dodając, że estetyka "Grabarza" jest wynikiem długich artystyczno-technologicznych poszukiwań. "Od zawsze z pasją poszukiwałem innego narzędzia kinematograficznego; takiego, które odkrywałoby przestrzeń w jej czasowym rozwoju. Nie spodziewałem się, że ono w ogóle istnieje!" - wyznał Kardos.
Optyka "Grabarza" przypomina doświadczenie fotoplastykonu, kolejne panoramiczne fotografie w sennym tempie przewijają się przed naszymi oczyma w trakcie trwania seansu. Celowo zdeformowane i połączone w jeden długi wizualny materiał, rozwijają się przed widzem jak cenne płótno. "Grabarz" jest kinem, dla którego odpowiedniejszym od sali kinowej miejscem jest przestrzeń galeryjna. Kardos poddaje bowiem w wątpliwość wszelkie przyzwyczajenia związane z kinową percepcją; już w wyborze horyzontalnej perspektywy - obrazy wypływają z lewej strony kadru i znikają po prawej stronie - zawiera się fundamentalna niezgoda Kardosa na kino jako wertykalny ciąg 24 klatek na sekundę. Przypomina się słynny film "La Jette" Chrisa Markera z... 1962 roku.
W tym samym roku co "Grabarz", powstał też inny film węgierskiego reżysera - krótkometrażowa adaptacja "Przemiany" Franza Kafki, w której Kardos wykorzystał jedno z najnowszych osiągnięć współczesnej optyki filmowej - sferyczną kamerę, rejestrującą obraz o szerokości 360 stopni. Widać więc, że to nie koniec twórczych poszukiwań węgierskiego odkrywcy.
5/10
---------------------------------------------------------------------------------------
"Grabarz", reż. Sándor Kardos, Węgry 2010, dystrybutor: Stowarzyszenie Nowe Horyzonty, premiera kinowa: 27 kwietnia 2012
---------------------------------------------------------------------------------------
Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!
Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!