Reklama

"Zgon na pogrzebie": Mały ciałem, wielki talentem

W roli tajemniczego przybysza, Petera, który zna rodzinne sekrety i nie cofnie się przed szantażem, wystąpił Peter Dinklage, dramatopisarz i ceniony aktor teatralny i filmowy małego wzrostu, ale wielkiego talentu, pamiętny zwłaszcza z "Dróżnika" (2003) i "Elfa" (2003).

To nie była rola dla aktora o małym wzroście, ale po prostu rola dla niezwykłego aktora - tłumaczył Oz. - Nie była pisana dla aktora o takich specyficznych własnościach fizycznych, jak Peter. Ale właśnie one stanowiły dodatkowe zaskoczenie i niespodziankę. Peter zgodził się w tym względzie ze mną.

Reklama

Aktor był pod wrażeniem scenariusza. Początkowo ta rola wydaje się peryferyjna, wręcz nieistotna. Z czasem zaciekawienie czytelnika coraz bardziej narasta. Mamy tu do czynienia z kunsztownie, celowo, powoli odsłanianą tajemnicą. Było też jasne, że będziemy mieli do czynienia z prawdziwą pracą zespołową, co w dzisiejszym kinie opanowanym przez gwiazdy jest naprawdę rzadkością. Tekst został tak skonstruowany, że większość postaci jest niemal równorzędna, zostały one sportretowane z prawdziwą uwagą i zainteresowaniem. To właśnie Dinklage zaproponował, by jego bohater był Amerykaninem. Craig i Oz przystali na ten pomysł. Peter jest kimś w rodzaju turysty, outsidera. Pomyślałem, iż ten ostry kontrast pomiędzy nim a bardzo angielską rodziną zostanie wydobyty, a różnice mentalności i kultury mogą stać się ciekawym elementem naszej opowieści.

Dinklage twierdził, że tekst przywodził mu na myśl nie tylko klasyczne angielskie komedie, ale i tradycje amerykańskie, zwłaszcza twórczość słabo znanego w Polsce, a bardzo cenionego w USA Prestona Sturgesa (1898-1959), autora takich filmów, jak "Podróże Sullivana" (1941) czy "Opowieść z Palm Beach" (1942) oraz innych twórców tzw. screwball comedies (w piśmiennictwie polskim używa się czasem spolszczonego terminu "pokręcona komedia"). Daisy Donovan (m.in. "Millions" Danny'ego Boyle'a) potwierdzała te spostrzeżenia, twierdząc, że jej bohaterka Martha zachowuje się w dużej mierze jak bohaterka tego typu komedii romantycznych. Walczy z całych sił, by jej narzeczony zdobył uznanie ojca, co graniczy właściwie z niepodobieństwem, biorąc pod uwagę stan, w jakim Simon się znajduje. To tak, jakby miała do czynienia z bombą, która może w każdej chwili wybuchnąć. I zresztą wybucha. Wielokrotnie - mówiła. - Właściwie każda z postaci zachowuje się tak, jak to bywało w "zakręconych komediach", czyli co najmniej ekscentrycznie.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Zgon na pogrzebie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy