"Załoga G": Pięciolatek pierwszym scenarzystą
Reżyser filmu, słynny spec od efektów specjalnych, Hoyt H. Yeatman junior, z rozbawieniem i sentymentem wspominał genezę filmu. - Pomysł zrodził się w dość niespotykany sposób. Właśnie przemyśliwałem nad nowym, atrakcyjnym wizualnie projektem. Mój pięcioletni syn przyniósł akurat z przedszkola świnkę morską i zaczął snuć opowiastki o świnkach jako żołnierzach w miniaturowych hełmach. Powiedziałem wówczas: A właściwe dlaczego świnki nie mogłyby być tajnymi agentami? Wszyscy się roześmieliśmy. Ale potem, gdy przeczytałem w Internecie wiele historii o ponoć prawdziwym wykorzystywaniu różnych zwierząt w celach wywiadowczych, stwierdziłem, że to niezły pomysł. Bo koty, delfiny, rekiny i różne gatunki owadów faktycznie znalazły się na służbie. To pobudziło naszą wyobraźnię. Bruckheimer wyraził żywe zainteresowanie, bo koncept wydał mu się świeży i naprawdę oryginalny. - Pomysł, który zrodził się w wyobraźni dziecka, był naprawdę bardzo obiecujący. Najbardziej zdumiewające było w nim to, że choć fantazyjny, okazał się w pewnym sensie bliski realności. Rzeczywiście delfiny szkolono do wykrywania min, a karaluchy do przenoszenia urządzeń podsłuchowych. Postanowiliśmy zatem pójść krok dalej i założyliśmy, że naukowcy mogliby nie tylko szkolić takich specyficznych agentów poprzez wyrafinowane formy tresury, ale naprawdę się z nimi porozumiewać. Wymyślono więc oddział pełnych poświęcenia profesjonalnych szpiegów, w skład którego weszły trzy świnki, kret, chomik i domowa mucha. Są oni zawodowcami - entuzjastami w każdym calu, poświęcającymi się całkowicie swej misji. - Losy świata dosłownie spoczywają w ich łapkach - żartował producent. Aby historia była wiarygodna w ramach tego pomysłu, trzeba było wymyślić sposób porozumiewania się zwierzaków i ludzi. Stworzono w tym celu postać doktora Kendalla, który opracował system komunikacji. Za pomocą specjalnego zestawu słuchawkowego zwierzaki mogą się porozumiewać ze swymi zleceniodawcami. Doktor jest też - podobnie jak M z cyklu bondowskiego - wynalazcą serii niezwykłych gadżetów, które pomagają dzielnym zwierzakom ocalić świat. W skład ich wyposażenia wchodzą między innymi specjalne kule, palmtopy i rakiety, które pozwalają im na przykład bez problemu przedostać się na dach. - Mają naprawdę mnóstwo odjazdowego sprzętu - śmiał się reżyser.