Reklama

"Wzgórza mają oczy": TWORZĄC WZGÓRZA Z OCZAMI

Większa część lęku, jaki rodzi film „Wzgórza mają oczy”, wynika z jego niezwykłej energii wizualnej, jaką zawdzięczać można pustynnemu otoczeniu i poligonowi jądrowemu, który wydaje się idealnym miejscem kryjówki krwiożerczego klanu mutantów. Dla reżysera Alexandre’a Aja priorytetem zawsze było ostre spojrzenie i pojawiające się w trzewiach poczucie narastających emocji. To dlatego na operatora wybrał Maxime’a Alexandre’a, którego szokujące zdjęcia do „Bladego strachu” zyskały mu uznanie równe temu, jakim cieszy sam film. Bliska współpraca Alexandre’a z Aja i Levasseurem była kluczem do spoistości wizualnego stylu filmu.

Reklama

„Osiągnęliśmy prawdziwe porozumienie z Maxime, wiedzieliśmy, że możemy być w 100 proc. pewni jego zdjęć i nigdy się nie zawiedliśmy – mówi Aja. A Marianne Maddalena dodaje: „Maxime świetnie rozumie się z Alexem i Gregiem, wnosząc do ich wizji zarówno napięcie, jak i intensywność, wzmacniające oryginalność i efektywność przedsięwzięcia”.

Alexandre dobrze znał szorstki styl trzymanej w ręku kamery z oryginału Wesa Cravena, ale wiedział też, że Aja i Levasseur chcieliby zaznaczyć własny punkt widzenia. „Sądzę, że Alex i Greg dostrzegli szansę na wniesienie jakiegoś elementu współczesnego do tej klasycznej już historii. Sama fabuła jest już dobrze znana, więc odróżnić nas może jedynie styl” – mówi.

Alexandre stanął wobec licznych wyzwań podczas realizacji, a jednym z nich była próba sfilmowania eskalacji strachu i porażających odkryć, unikając charakterystycznych dla większości horrorów mroków, ale w oślepiającym słońcu pustyni. „Większa część tego filmu rozgrywa się za dnia, co wcale nie okazuje się łatwe, zwłaszcza jeśli zamierza się odkrywać sens nieznanego – mówi operator. – Chcieliśmy stworzyć atmosferę, w której każdy kamień czy gałązka ukrywa coś przerażającego. To było ekscytujące zadanie. Dla mnie najciekawsze było zasygnalizowanie strachu i nakreślenie wizerunku nieznanego za pomocą światła”.

Kolejny etap ożywiania świata mutantów na pustyni należał do scenografa Josepha Nemeca, którego filmografia obejmuje opowieść o tornadach „Twister” i thriller „Czas patriotów”. Swoją scenografię do filmu „Wzgórza mają oczy” Nemec oparł na specyficznych emocjach, które wraz twórcami filmu chciał eskalować scena po scenie. „Wraz z Alexem i Gregiem omówiliśmy cały film scena po scenie, zastanawiając się, co w danej chwili ma odczuwać widz – strach, współczucie, lęk itd. – i na podstawie tych rozmów przygotowałem scenografię – wyjaśnia. – Zgodziliśmy się, że klucz do wszystkiego będzie tkwił w detalach. Nie znaczy to, że omawialiśmy każdy rekwizyt, element dekoracji czy naturalnego tła – niezależnie, co to było, miało być wyraziste i prawdziwe”.

Nemec szczególnie uważnie współpracował z twórcami filmu, tworząc wnętrze kempingowego wozu Carterów, który okaże się ich jedynym schronieniem, zwłaszcza w pierwszej części filmu, gdy wokół nich narastać będzie terror. W trakcie realizacji wykorzystano cztery różne wersje wozu, z czego trzy oparte były na oryginalnej konstrukcji Airstreama rocznik 1988, czwarta zaś została zbudowana specjalnie do filmu i była o 1/3 większa od oryginału, aby znalazło się w niej miejsce na kamerę z możliwością manewrowania nią w trakcie ataku mutantów.

A najciekawsze, że samochodów Airstreams użyczył sam król Maroka, który wcześniej używał ich do polowań. Ich wnętrza zostały całkowicie odmienione przez Nemeca, aby przystosować je do gustów i finansowych możliwości amerykańskiej klasy średniej. „Wóz kempingowy Airstream pozostał jasnym i słonecznym przeciwstawieniem wobec całej reszty filmu, pozostającej w stanie rozkładu jak znak innego czasu – mówi Nemec. – To jedyne miejsce, gdzie wykorzystaliśmy współczesne materiały, tekstury i kolory. Chcieliśmy pokazać, że zanim Carterowie wjechali między wzgórza, byli rodziną o silnej strukturze, z określonym celem w życiu, mającym swoje sukcesy i przywileje, co miało być widać poprzez scenografię”.

Kempingowy wóz Carterów okazał się jasnym kontrapunktem dla stworzonych przez Nemeca siedzib mutantów, podobnie jak dla z najbardziej dramatycznych i oryginalnych planów filmu: wioski do testów atomowych. „Mutanty są uwięzione – mówi Nemec. – Są uwięzione w swoim wyniszczającym czasie, w jedynym możliwym trybie życia jaki znają, w swej deprawującej dzikości. Tworząc ich świat użyliśmy chropawej tekstury, ciemnych barw i szorstkich powierzchni. Chciałem pokazać najbardziej wiarygodnie jak to możliwe, co się może wydarzyć w wyniku eksplozji jądrowej, jak może wyglądać środowisko naturalne zatrzymane w takiej chwili, pokazać, jak mogą wyglądać mutanty i jak mogą się buntować przeciwko okropnym warunkom, w jakich żyją”.

Zdaniem Alexandre Aja i Gregory’ego Levasseura, scenografia Nemeca jest częścią ogólnej koncepcji wizualnej filmu, tworzonej z zamiarem wzmożenia lęku, niezdrowej fascynacji i czystego strachu w każdym kadrze filmu. „Wiedzieliśmy, że nasz film od samego początku będzie kolosalnym wyzwaniem – mówi Aja. – Mieliśmy napięty terminarz, mnóstwo akcji, wiele skomplikowanych scen, masek, efektów specjalnych i komputerowych – ale każdy z tych elementów był istotny dla filmowej narracji”.

„Podsumowując – mówi reżyser - »Wzgórza mają oczy« Wesa Cravena na zawsze zachowają swoją pozycję. Jeszcze nieraz obejrzę ten film w przyszłości. Ale nasz film jest nie tyle remake’iem, ile nowym podejściem, innym spojrzeniem na fabułę, która sama w sobie jest i będzie zawsze autentycznie przerażająca”.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Wzgórza mają oczy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy