Reklama

"Wszystko za życie": DROGA NA EKRAN

Opublikowana po raz pierwszy w 1998 roku powieść Krakauera stała się we współczesnym, zurbanizowanym świecie prawdziwym zjawiskiem, z miejsca zyskując sobie status klasyki powieści bezdroży. Z miejsca też przykuła uwagę czytelników, i to nie tylko tych z zapałem do dalekich, dzikich wędrówek, swoim przesłaniem poszukiwania prawdziwego sensu życia. Czytelników zafascynowały życie i śmierć 24-letniego Christophera McCandlessa, pochodzącego z zamożnej rodziny chłopaka, który zrezygnował z wygodnego życia i podjął próbę odnalezienia prawdziwego znaczenia wolności i dzikiej, nieposkromionej natury. Droga ta, niejednokrotnie trudna i wyboista zaprowadziła go w tereny, z których jak się okazało miał nigdy nie wrócić. Szczegóły tego kim tak naprawdę był McCandless, gdzie podróżował i w jaki sposób spędził niewiarygodne 113 dni, w oddalonych od wszelkiej cywilizacji ostępach Alaski, mając ze sobą jedynie podstawowe zapasy stała się kanwą głęboko zapadającej w pamięć powieści Jona Krakauera.

Reklama

W rezultacie powstał bestseller, wykraczający daleko poza typowe powieści opowiadające o zetknięciu człowieka z dziką przyrodą, a dotykający jednocześnie spraw głęboko ludzkich - kwestii rodziny, tęsknoty, dążenia do realizacji swoich ukrytych pragnień i wielu innych istotnych kwestii dotyczących współczesnego życia.

Książka Krakauera nie pozostawiła obojętnym również przyszłego reżysera filmu. Kiedy Sean Penn zobaczył ją w oknie sklepowym, towarzyszyło mu nie do końca jasne, instynktowne przeświadczenie, że oto ma przed sobą coś absolutnie wyjątkowego. Jak wspomina: "Przeczytałem ją od razu od deski do deski, a potem kolejny raz, zanim mogłem położyć się spać. Następnego dnia wstałem z przekonaniem, że muszę zdobyć prawa do przeniesienia jej na ekran. Wiedziałem od samego początku, że to materiał niezwykle bogaty, o wielkim potencjale ekranowym, nie tylko ze względu na tło wydarzeń i fascynującą przyrodę, ale przede wszystkim postać głównego bohatera i jego przesłanie"

Koniec końców, Penn zdobył prawa do ekranizacji powieści, ale zajęło mu to prawie dziesięć lat. Początkowo problemem było odwlekanie decyzji ze strony rodziny McCandless, nadal pogrążonej w bólu i przeżywającej głęboko stratę jedynego syna. Rodzina chłopca nie była jeszcze po prostu na to gotowa, choć Sean pozostawał z nimi w kontakcie i zjednał ich w końcu swoim zaangażowaniem i pasją.

W końcu mógł też powstać ostateczny scenariusz adaptacji, który Penn, jak sam przyznaje, nosił w sobie od wielu lat. Tekst zyskał sobie aprobatę Jona Krakauera, który sam przyznaje, że był pełen obaw jeśli chodzi o filmowa wersję powieści. Ostatecznie jednak, jak sam mówi: "Sean nakręcił film, który nie pozostawi nikogo obojętnym, a jego wrażenie utrzymuje się przez bardzo długi czas. To kino naładowane emocjami, które sprawia, że ludzie zaczynają myśleć i stawiać sobie pytania."

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Wszystko za życie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy