"Wszystko będzie dobrze": NIE TYLKO POLSKIE LATO
Kiedy ogląda się rodzime filmy współczesne, zazwyczaj szuka się w nich odbicia polskiej rzeczywistości. W przypadku "Wszystko będzie dobrze" jest inaczej: ten film wydaje się mocno osadzony w polskiej rzeczywistości, choć została ona naszkicowana nader pobieżnie. Celem tej szkicowości jest zaznaczenie, że nie chodzi tu o warunki bytowe czy nawet uwarunkowania kulturowe. Tematyka filmu Wiszniewskiego dotyka pewnego uniwersum, wyrastającego ponad cechy polskiego krajobrazu, a jednocześnie nabierającego palącej aktualności. Jednym z aspektów jest spojrzenie na szeroko rozumianą rodzinę - związaną nie tyle więzami krwi, ile wspólnotą celu, jakim jest przygotowanie młodych do stawienia czoła problemom ludzi dorosłych. Tych problemów jest wiele - może nawet zbyt wiele, zważywszy wiek bohatera filmu - ale z opowieści o nich emanuje przekonanie, że zgodnie z tytułem - wszystko będzie dobrze. Chociaż, z drugiej strony, nie sposób nie przytoczyć tu słów reżysera, Tomasza Wiszniewskiego, że: "zazwyczaj mówi się tak, kiedy jest bardzo źle".
Mimo doniosłości tematu "Wszystko będzie dobrze" pozostaje filmem kameralnym i cichym, skłaniającym do głębokich przemyśleń. Mamy do czynienia z zamkniętą, konsekwentną kompozycją plastyczną, w równym stopniu oddającą atmosferę upalnego lata (zdjęcia powstały latem 2006 roku, głównie w okolicach Zakroczymia), jak i ciężar gatunkowy podejmowanego problemu. Nie bez znaczenia jest tu również dobór obsady - sugestywnej, ale przede wszystkim wiarygodnej. Na uwagę zasługuje zarówno Robert Więckiewicz, który jako Andrzej prezentuje się od strony dotąd nieznanej widowni kinowej, jak i partnerujący mu nastoletni debiutant Adam Werstak, wnoszący do filmu autentyzm przeżyć i własnych doświadczeń.