Reklama

"Wojna Harta": NA PLANIE

Urodzony w Montrealu Kivilo współpracował z Hoblitem przy "Częstotliwości" i z radością ponownie spotkał się z nim na planie. Jak mówi: Już na wstępie uzgodniliśmy, że film utrzymany będzie w prostym, niewymuszonym stylu. Mimo iż Greg słynie z aktywnej pracy kamery, chciał, by "Wojna Harta" zrealizowana była w nieskomplikowanej konwencji, tak aby nic nie odwracało uwagi widza od toczącej się akcji. W naszym filmie dominują więc klasycznie kadrowane ujęcia, tzw. masterszoty. We wrześniu 2000 Hoblit i Kivilo odwiedzili plenery, w których powstać miał przyszły obóz. Przedyskutowali punkty widzenia kamery oraz zagadnienia związane z perspektywą i zmieniającymi się warunkami oświetlenia. Nie korzystali z długich i szerokokątnych obiektywów ani steadicamu. W filmowym obozie zainstalowano za to setki jasnych, praktycznych lamp wolframowych, które były na porządku dziennym w czasach, w których toczy się akcja. Podłączono je następnie do wspólnego wyłącznika uzyskując w ten sposób jednolity system oświetlenia. Projektanci scenografii i kostiumów wypracowali bardzo oszczędną paletę barw i chciałem, by zdjęcia utrzymane były w tym samym stylu - mówi Kivilo. - Postanowiłem, że w naszym filmie nie będzie słońca, a dominować w nim będą odcienie zimne: szarości w niebieskich odcieniach. Chciałem w ten sposób podkreślić ponury charakter miejsca, w którym toczy się akcja.

Reklama

Ekipa skorzystała z atelier pobliskiego studia Barrandov. Dzięki zainstalowanym tam nowoczesnym studiom montażu cyfrowego David Rosenbloom mógł przygotować wstępną wersję montażową dopiero co nakręconych scen. Ekipa mogła także korzystać z hal zdjęciowych, wsparcia doświadczonych techników i magazynów, w których zgromadzono broń z okresu II wojny światowej - dlatego też postanowiono, że "Wojna Harta" zrealizowana zostanie w Pradze. Stolica Czech ma tradycje filmowe sięgające lat 20-tych. Jak na ironię, to właśnie w studiu Barrandov w czasie wojny Hitler realizował swoje filmy propagandowe... Producent David Ladd mówi: Gdy jesienią 1997 przyjechałem do Pragi, zakochałem się w tym pięknym mieście i jego zabytkach. Zwiedzając studio Barrandov byłem pod wielkim wrażeniem zgromadzonych tam rekwizytów i kostiumów. Gdy trzy tygodnie później dostałem maszynopis powieści "Wojna Harta", wiedziałem, że Praga jest idealnym miastem, by nakręcić w nim oparty na niej film. W olbrzymim atelier 6 studia Barrandov (drugim co do wielkości studiu w Europie) stanęła dekoracja przedstawiająca koszary C. Pierwszego dnia zdjęć nakręcono w niej scenę, w której por. Hart poznaje swych cynicznych towarzyszy niedoli. Wzięło w niej udział siedemnastu aktorów i 60 statystów, co niosło za soba poważne problemy natury inscenizacyjnej. Hoblit często przerywał zdjęcia i patrząc w monitor zmieniał układ sceny. Greg inscenizuje nawet we śnie: jest bez reszty oddany reżyserii - mówi David Ladd. - Wyrobił sobie nazwisko inscenizując skomplikowane sceny na planie "Posterunku przy Hill Street" i "Nowojorskich gliniarzy", wie więc dokładnie, czego chce.

Colin Farrell, Cole Hauser i inni członkowie obsady aktorskiej przeszli szkolenie wojskowe pod okiem konsultanta technicznego Michaela Stokeya, z którym Farrell i Hauser spotkali się uprzednio na planie swego wcześniejszego wspólnego filmu - "Krainy tygrysów". Chciałem, by zrozumieli, na czym polega reżim panujący w armii i co czuli więźniowie obozu jenieckiego - mówi Stokey, odznaczony weteran wojny w Wietnamie, trzykrotnie ranny w czasie swej trzyletniej służby. - Nie urządzałem im musztry, ale wpajałem prawidłowe zachowania i zasady postępowania. W obozach jenieckich obowiązywała ścisła hierarchia. To, że wzięto cię do niewoli, nie oznaczało, że przestałeś być żołnierzem... W rzeczywistości Niemcy przekazywali część władzy w ręce aliantów, co pozwalało im utrzymać porządek i dyscyplinę. Jednym z najbardziej skutecznych narzędzi utrzymania dyscypliny był karcer zwany "ochłaniaczem". Do takiego właśnie "ochłaniacza" trafia por. Scott na czas swego trwającego tydzień procesu. Karcer zbudowano w przylegającym do dekoracji przedstawiającej koszary C atelier 7 studia Barrandov. Zgodnie z nazwą utrzymywano w nim niską temperaturę, co zmuszało członków ekipy do noszenia ciepłych ubrań, podobnie jak to miało miejsce podczas zdjęć w filmowym obozie.

W atelier 7 zbudowano także kwaterę komandora Vissera, urządzoną w bliskim jego sercu stylu art deco. Aby podkreślić kontrast między kwaterą a resztą obozu, wnętrza udekorowano porcelaną malowaną w nazistowskie symbole, zdjęciami wojskowymi - z których jedno przedstawia zmarłego syna komandora - oraz globusem z wizerunkiem Hitlera na podstawce. Stojący w pokoju gramofon odtwarza płyty z amerykańską muzyką jazzową. Gdy widzimy pokój Vissera, zdajemy sobie sprawę, że chętnie nadal mieszkałby w Ameryce, gdzie prowadził kulturalne życie, gdyby nie wybuch wojny i wierność ojczyźnie, które kazały ku wrócić do domu - mówi dekorator wnętrz Patrick Cassidy. W atelier 7 powstała także efektowna replika teatrzyku, w którym jeńcy wystawiają swój spektakl. Przedstawienia takie gromadziły na widowni także Niemców, a występujący w nich aktorzy nosili niekiedy bardzo wystawne kostiumy. W ośmieszającym Hitlera numerze tanecznym biorą udział czterej żołnierze grani przez Sebastiana Tillingera, Scotta Michaela Campbella, Tony'ego Devlina i Cole'a Hausera. Przed rozpoczęciem zdjęć aktorzy wyjechali do Londynu, gdzie ćwiczyli właściwe kroki pod okiem choreografa Jacka Murphy.

Stroje noszone przez bohaterów na scenie były wśród 4.000 kostiumów, które przygotowała Elisabetta Beraldo i jej dwudziestoosobowy zespół. Oprócz 3.000 mundurów noszonych przez żołnierzy z siedmiu krajów Beraldo sprowadziła "całe góry" butów z Meksyku, swetry z Belgii (gdzie wciąż produkuje się je tak, jak w czasach II wojny światowej) i niezliczone skórzane kurtki lotnicze z japońskiego sklepu "The Real McCoy". Kilku odtwórców głównych ról, w tym Bruce Willis i Colin Farrell, nosi w filmie autentyczne mundury armii amerykańskiej, dostarczone przez Western Costume z Los Angeles. We współpracy z konsultantem od umundurowania Joe Hobbsem Beraldo osobiście ubrała każdego z żołnierzy, przydając im cech indywidualnych. Sprowadzone ze Sternu w Niemczech mundury poddano procesowi starzenia, wybielono, wyszczotkowano, wyprasowano i wyszorowano papierem ściernym. Wiele wysiłku kosztowało nas przygotowanie mundurów dla Rosjan, u schyłku wojny chodzili oni bowiem niemal w łachmanach - mówi. - Musieliśmy zniszczyć dla nich 500 kostiumów...

Niemcy nienawidzili Rosjan uwięzionych w obozach, a ich sytuację dodatkowo pogarszał fakt, że Związek Radziecki nie podpisał konwencji genewskiej. W jednej ze szczególnie wymownych scen Visser udziela ostrzeżenia przybywającym jeńcom wieszając na ich oczach trzech Rosjan, którzy próbowali uciec. Źródła szacują, że z sześciu milionów Rosjan wziętych do niewoli przez Niemców, 983.000 zmarło w obozach. Niemcy traktowali amerykańskich oficerów i pilotów z pewnym szacunkiem - mówi Hoblit. - Z Rosjanami sprawa miała się jednak inaczej. Zmuszano ich do niewolniczej pracy, którą przeżyło niewielu z nich. W stalagu obowiązywała jedna zasada: przetrwają najsilniejsi. Bohaterowie "Wojny Harta" przetrwają, jeżeli w porę zdemaskują wroga - choć niewykluczone, że nosi on ten sam mundur...

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Wojna Harta
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy