Reklama

"Władcy ognia": PROJEKT

Przystępując do realizacji filmu „Władcy ognia”, jego twórcy połączyli siły, by stworzyć coś nowego: film o smokach rozgrywający się w scenerii Apokalipsy.

Reżyser Rob Bowman, twórca serialu „Z archiwum X” i jego wersji kinowej, tak komentuje swoje wrażenia po lekturze scenariusza: „Otrzymałem tekst niezwykle realistyczny i to mimo rozbudowanego wątku fantastycznego. Moim zdaniem, tego rodzaju pomysły mają szansę powodzenia wtedy, gdy publiczność da się przekonać do prawdopodobieństwa opisanej sytuacji. Jak jednak osiągnąć ten stopień sugestywności?

Reklama

Temat aż się prosił o duży film z efektami specjalnymi, jeden z tych, które atakują widza nadmiarem technicznych sztuczek. Chciałem, aby „Władcy ognia” byli inni

– owszem, jest to film oparty na efektach (potrzebowaliśmy aż 130 scen z efektami wizualnymi), ale jednocześnie zadbaliśmy o pewien dystans. To nie jest opowieść

o smokach fruwających w powietrzu, ale o ludziach, którzy mocno stąpają po ziemi.

I to jest siła tego zamierzenia”.

„Chcieliśmy, aby film był na tyle realistyczny, na ile to możliwe – mówi Christian Bale, grający Quinna – rozważnego przywódcę małej społeczności, którą postanowił ocalić. – Myślałem o tym czytając scenariusz, a kiedy Rob przedstawił mi swoją wizję, wydawało mi się, że czyta w moich myślach. Nie mogłem doczekać się na scenopis!”.

„Walki smoków są bardzo widowiskowe, to pewne, ale nie wolno zapominać

o ludziach na ziemi – mówi Matthew McConaughey, grający Van Zana, palącego się do działania Amerykanina, który nazywa siebie pogromcą smoków. – Gdyby ten film zmierzał w stronę komiksu, a nie realizmu, zapewne nie miałby takiej siły oddziaływania”.

„Władcy ognia” nie przypominają niczego, co widzieliście wcześniej – twierdzi Gary Barber, który wraz ze swym partnerem ze Spyglass Entertainment Rogerem Birnbaumem oraz Richardem D. Zanuckiem i Lili Fini Zanuck jest producentem filmu. – Jest wyjątkowy pod względem wizualnym. A to, że zaczyna się niemal w czasach współczesnych, ma dla nas kluczowe znaczenie”.

„Ujęła nas oryginalność pomysłu – dodaje współproducent Dean Zanuck. – Nikt z nas nie widział dotąd smoków walczących ze współczesnym sprzętem bojowym, czołgami i helikopterami. To istotnie wyróżnia „Władców ognia” na tle innych filmów

o smokach”. „Filmy, na których się wychowałem, na których uczyłem się kina, były zawsze realistyczne – podsumowuje Bowman. – Sądzę, że jako widz kupujący bilet do kina chciałbym zobaczyć prawdziwego smoka. Moje zadanie polega na tym, by widz otrzymał to, czego pragnie i mi uwierzył”.

Film, nakręcony w plenerach Irlandii, łączy wysokiej klasy efekty specjalne

z oryginalną wizją świata opanowanego przez smoki. „Zważywszy wszystkie elementy – od doboru obsady poprzez wybór plenerów, budowę dekoracji aż po efekty komputerowe i specjalne – muszę przyznać, że to największy film, nad jakim przyszło mi pracować” – wyznaje Gary Barber.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Władcy ognia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy