"Wieczór": ODTWARZANIE ŚWIATA
W Wieczorze przeplatają się dwa światy i dwie epoki: kilka dni czuwania we współczesności i weekend w latach 50-tych XX wieku - punkt zwrotny w życiu bohaterów. Chociaż fabuła powieści osadzona była w stanie Maine, adaptacja scenariusza zostawiła tę kwestię niesprecyzowaną. Znając status społeczny i majątkowy Wittenbornów filmowcy postanowili umiejscowić akcję na Rhode Island.
Kiedy tylko zobaczyliśmy Newport i przejechaliśmy się Ocean Drive, poczuliśmy, że jesteśmy we właściwym miejscu - mówi Jeffrey Sharp.
Zdjęcia do Wieczoru odbyły się w Tiverton, Jamestown i Newport uwzględniając kilka "kultowych miejsc" takich jak Rose Cliff, Trinity Chuch i Easton Beach. Kilka dni zdjęciowych odbyło się również w Nowym Jorku, na West 12 Street, w Greenwich Village i na Upper West Side.
By jak najpełniej sportretować dwa światy przenikające się w życiu Ann Grant, realizatorzy poprosili o współpracę nagrodzoną Oscarem kostiumografkę Ann Roth, która ubierała juz przy okazji innych projektów część obsady Wieczoru, oraz scenografkę Caroline Hanania i operatora Gyula Padosa, który pracował z Lajosem Koltaiem przy filmie "Los utracony".
Jaffrey Sharp o Gyuli Podosie:
Przed Padosem rysuje się bardzo obiecująca kariera. Koltai i jego operator stanowią wyjątkowo zgrany tandem, który bez zbędnych rozmów ustala wspólną wizję każdego kolejnego projektu.
Glenn Close o Gyuli Podosie:
Gyula jest wybitnie zdolnym operatorem, razem z Lajosem tworzą idealna synergię. Oświetlają plan przepięknie i bardzo szybko - to rzadkość w tym biznesie, bo zwykle reżyser i operator do swojej wspólnej wizji dochodzą bardzo długo?
Patrick Wilson o Ann Roth:
Ann Roth to najlepszy kostiumograf w branży: kiedy przymierzałem garnitur przed zdjęciami do Wieczoru powiedziałem: świetnie leży, jak uszyty na mnie, a ona odpowiedziała - no, powinien świetnie leżeć, bo nosiłeś go już w Aniołach w Ameryce ? Ostatecznie nie użyliśmy go, ale uwielbiam kiedy ona mnie ubiera - tym razem w stylu lat 50-tych. Ten czas w modzie naprawdę do mnie przemawia i bardzo go lubię.
DOM WITTENBORNÓW i DOM ANN LORD
Przyjęcie weselne i wszystkie komplikacje i perypetie jego gości obierają sobie za scenerię letni tom Wittenbornów w Newport. Podczas dokumentacji realizatorzy znaleźli taki dom właśnie w Newport: wystawny, ale jednocześnie stwarzający atmosferę intymności.
Wspomina Caroline Hanania, scenograf:
Dom, który oglądamy na ekranie zbudowano w 1865. Usytuowany jest na najbardziej historycznej ulicy Newport i jest po prostu doskonały. Ten dom jest tak stylowy, że wydaje się aż nierealny, jak twór z obrazów Edwarda Hoppera. Dla naszej historii nadawał się idealnie. Rodzina Wittenbornów, to ludzie, którzy sami dla siebie są źródłem dumy. Reżyser Lajos Koltai chciał, żeby na ścianach domu było wiele ich portretów, które są prawie jak ich sobowtóry, multiplikują rodzinną dumę i obecność. Zgodnie z tym życzeniem wykonano kilka portretów wzorowanych na stylu lat 50-tych. Właściciele domu pozwolili nam również wykorzystać obrazy, które w nim zastaliśmy, autorstwa dziadka pana domu, zrobiliśmy to z radością, bo prace były bardzo piękne i idealnie oddawały też nasze intencje i styl tego miejsca . Rodzina właścicieli udostępniła nam również fotografie ślubne z lat 50-tych, które były dla kostiumografki Ann Roth i dla mnie nieocenionym źródłem inspiracji. By odtworzyć czas, w którym rozgrywa się ta część filmu, wiele ubrań kupiłyśmy na miejscu, od ludzi, którzy wciąż mieli w swych szafach przeszłość. W okolicy nie ma sklepów z rekwizytami, ani rekwizytorskich pracowni, więc przeszukiwałyśmy miejscowe sklepy z antykami, starociami i pchle targi - odnalazłyśmy wiele naprawdę wspaniałych rzeczy.
Współczesny dom Ann Lord jest dużo skromniejszy i dużo bardziej zagracony. Znaleźliśmy taką rezydencję w Tiverton: można było uwierzyć, że ktoś tam mieszka od dawna. Zmieniliśmy pokój, który wcześniej był bawialnią w sypialnię, ponieważ Lajos chciał by okna otaczały całe wezgłowie łóżka - co chciał tym osiągnąć, widać w ostatniej scenie filmu.
Lajos, Gyula, Ann Roth i ja dokonaliśmy jednoznacznych wyborów jeśli chodzi o kolory i design w obu domach. Dom Anny Lord Ann jest dużo bardziej monochromatyczny: ściany są wybite adamaszkiem, wokół poustawialiśmy wiele szklanych przedmiotów, żeby zwiększyć odbicia i grę światłem. Dom Wittenbornów jest dużo bardziej "oficjalny", lżejszy i jaśniejszy. Pokoje mają optymistyczny klimat, który jak echo wywołuje wspomnienia młodości, pełnego nadziei oczekiwania i tego weekendu, kiedy zmieniło się życie bohaterów filmu.
Wspomina Lajos Koltai, reżyser filmu:
Swiat, który wspomina Ann Lord jest miejscem niesamowicie kuszącym i przyciągającym: przyjaciele, druhny, diademy, kwiaty, szklanki z whisky, słońce, słona woda, młodość?Pod koniec życia ona nagle rozkwita za sprawą tych wspomnień. Przez ostatnie dni, które są jej dane, jej teraźniejszość i przeszłość mieszają się, i zostaje między nimi zawarty pokój, który niespodziewanie daje ogromną siłę jej córkom i jej własnym relacjom z innymi.
PRÓBNE ZDJĘCIA NA RHODE ISLAND
Ekipa spędzała czas na próbach przed zdjęciami na Rhode Island; okres ten był absolutnie niezbędny, by uzyskać i ukierunkować wzajemne oddziaływania dramaturgiczne między postaciami. Podczas tego czasu wszyscy dyskutowali o sytuacjach, które mieli zagrać, wzbogacając je swymi własnymi, osobistymi refleksjami i doświadczeniem. Trudne tematy poruszane w filmie tylko mocniej zjednoczyły ekipę i wzbogaciły ostatecznie aktorski materiał zawarty w scenariuszu.
Wspomina Jeffrey Sharp, producent filmu:
Pewnej nocy wszyscy zgromadzili się przy ognisku w pobliżu hotelu w Newport, i jak to się zdarza na planie, kiedy ekipa i obsada spędzają razem czas, zaczęło się opowiadanie historii. Opowiadano mnóstwo zabawnych anegdot, potem wszyscy zaczęli śpiewać swoje ulubione piosenki. Każdy wstawał i śpiewał?to była magiczna noc.
W pewnym momencie wstała Claire i podzieliła się z nami czymś więcej niż jakąś tam piosenką - `I See the Moon' to melodia, którą nuciła jej mama, kiedy Claire była małą dziewczynką. To była bardzo intymna chwila, która zrobiła na nas wielkie wrażenie.
Tydzień po tym wieczorze przy ognisku kręciliśmy jedną z najbardziej znaczących scen filmu, która jest jednocześnie sceną, która dla Claire była wielkim wyzwaniem. To bardzo intymna scena, kiedy Ann jest w domu ze swymi dwoma małymi córkami. Szukaliśmy piosenki, którą Ann zaśpiewa dziewczynkom. Wybór okazał się bardzo prosty: była to piosenka, której nauczyła Claire jej własna mama?
Wspomina Claire Danes:
Mam przygotowanie taneczne, ale nie wokalne. Nigdy wcześniej w filmie nie musiałam w filmie śpiewać i muszę przyznać, że byłam tym onieśmielona. Pracowałam jednak ze świetną trenerką głosu, Deb Lapidus, która uczyła mnie jak oddychać i jak bardzo fizjologicznym procesem jest śpiew, w którym wykorzystujemy tak naprawdę całe nasze ciało. Tak więc, koniec końców, moje umiejętności taneczne jakoś pomogły. A jeśli chodzi o śpiewanie jako takie, wydaje mi się że mam dobry instynkt frazy. Te lekcje zainspirowały mnie do tego stopnia, że chciałabym to zgłębiać w przyszłości.