Reklama

"Warszawa": GŁOSY PRASY

W obsypanej nagrodami "Warszawie" jest coś z nastrojów Wniebowstąpienia Tadeusza Konwickiego - miasto raczej posępne, po którym włóczą się zagubieni bohaterowie. Tylko, że tam był PRL w rozkwicie, a tu jest kapitalizm w rozkwicie, który oswaja każde z młodych bohaterów, którzy przyjechali na jakiś czas do stolicy, by zrealizować marzenia o lepszym życiu. (...) Szybko pozbywają się złudzeń, ale przecież nie wszyscy są przegrani. Mówią „nie” obłudzie, kłamstwu, hipokryzji. Jest w filmie piękna scena, którą można potraktować jak metaforę: oto Dominika Ostałowska, oszukana przez kochanka, czeka na przystanku na autobus i rozgrzewając się, ćwiczy z zapamiętaniem flamenco, gdyż bardzo chciałaby osiągnąć w tym hiszpańskim tańcu doskonałość.

Reklama

Zdzisław Pietrasik, POLITYKA, 27 września 2003

Sensacja na festiwalu filmów polskich w Gdyni! Nie "Pornografia" Kolskiego, ale "Warszawa" Dariusza Gajewskiego zdobyła Złote Lwy. Sala reagowała gwizdem. Bronię tego odważnego werdyktu. (...) Kiedy Warszawa wejdzie do kin, będziemy mogli klaskać z zachwytu lub tupać ze złości. Kiedy ogłoszono, że Złote Lwy dostała "Warszawa" Dariusza Gajewskiego, zaskoczona publiczność zaczęła buczeć. Warto było jednak zaryzykować niezadowolenie widowni - to dobry, niezależny werdykt, lepszy niż grzeczny kompromis. (...).

(...) Jury gdyńskie wpisało się niechcący w tendencję światową widoczną tego roku w Cannes, Berlinie, Wenecji - zwracać uwagę na to, co nowe, młode, nieoczywiste, antyperfekcyjne, antyhollywoodzkie, a co bez festiwalowego wsparcia nie miałoby szans w kinach. Choć ceremonia zamknięcia festiwalu w Gdyni imituje Los Angeles, można powiedzieć, że przyznano tam w tym roku anty-Oscary. Nagrodzono dwa filmy [drugi to "Zmruż oczy"], które mówią coś ważnego o współczesności w sposób niepublicystyczny, nie poruszając problemów wprost.

Te filmy są poszukiwaniem własnej formy opowiadania. Formy subtelnej, poprzez którą można by pokazać odczucie nienormalności naszego życia, opór, jaki stawia rzeczywistość. Jak pokazać dzisiejsze wyobcowanie - inne niż za Peerelu, ale równie dotkliwe? Zadanie stojące przed młodym kinem jest podobne do tego, przed jakim stało pokolenie poprzednie - przebić się przez otaczającą nas warstwę pozorów w stronę rzeczywistości prawdziwej. (...).

Autorzy scenariusza "Warszawy", Dariusz Gajewski (rocznik 1964) oraz Mateusz Bednarkiewicz. w sposób, który przywodzi na myśl "Na skróty" Altmana, potasowali kilka równoległych wątków. Ich początku i końca nie znamy. Autorom zależało, aby na bohaterów "Warszawy" można było spojrzeć jak na warianty jednej postaci. Znamienne, że w "Warszawie" właściwie nie ma Warszawy - to miasto trzeba dopiero odnaleźć. Zostało ukazane obcym okiem przyjezdnych, którzy błądzą po nim bez planu. Ten film uzmysławia przepaść, jaka się otworzyła między polską przeszłością a teraźniejszością, między pokoleniami, między ludźmi. Cytadela, ostrzelany mur przy ulicy Waliców, pomnik Syreny, pomnik Powstania, Grób Nieznanego Żołnierza wyłaniają się nagle przed bohaterami jak surrealistyczne obiekty, ślady zapomnianej kultury, z którą utraciliśmy kontakt.

Tadeusz Sobolewski, GAZETA WYBORCZA, 22 września 2003

Jury tegorocznego festiwalu w Gdyni chciało wyraźnie zrehabilitować się za rok ubiegły, w którym "Edi" Trzaskalskiego przegrał rywalizację z "Dniem świra" Koterskiego.

Sam Koterski, jako przewodniczący jury, postawił więc w tym roku na młodość. I słusznie, bo właśnie głos młodego polskiego kina brzmiał na festiwalu najmocniej i najbardziej przekonująco. Dlaczego więc przyznanie Złotych Lwów "Warszawie" Dariusza Gajewskiego przyjęto na sali gwizdami? "Warszawa" nie jest realistyczną historią z życia stolicy. Przypomina raczej epizodyczną przypowieść o mieście, do którego młodzi przyjeżdżają ze swoimi marzeniami, pękniętymi relacjami z najbliższymi, życiem, które dopiero ma szansę nabrać sensu. W ciągu jednego dnia - a tyle trwa akcja filmu - nic nie może się zamknąć ani skończyć. Gajewski unika przesłań, wyłapuje chwilę, kiedy tożsamość ludzi - i miasta - dopiero się tworzy.

Paweł T. Felis, GAZETA WYBORCZA, 22 września 2003

Film "Warszawa" Dariusza Gajewskiego zdobył główne trofeum 28. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni - Złote Lwy. Werdykt jury jest szokujący - oceniają dziennikarze. Film ani razu nie był wymieniany w kuluarach jako kandydat do głównej nagrody. Zdecydowanymi faworytami były wysmakowana artystycznie "Pornografia" Jana Jakuba Kolskiego, "Symetria" Konrada Niewolskiego i "Pogoda na jutro" Jerzego Stuhra. Typowano także debiut Jacka Filipiaka "Zerwany", "Ubu Król" Piotra Szulkina i "Przemiany" Łukasza Barczyka. „To szok", „Nagrodę dostał film trzeci od końca", „To wstrząsające" - takie komentarze pojawiły się wśród dziennikarzy w gdyńskim Teatrze Muzycznym po ujawnieniu przez jury werdyktu (gala rozdania nagród jeszcze wówczas trwała).

(rp, pap), WPROST, 20 września 2003

Zdezorientowani werdyktem wydają się nie tylko widzowie. "Sądząc po ocenie jurorów, Warszawa jest najwybitniejszym filmem, jaki powstał do tej pory w polskiej kinematografii" - mówi Ilona Łepkowska, producentka i scenarzystka. "Żaden tytuł nie dostał takiego pakietu nagród. Być może film jest ciekawy. Nie widziałam go. W każdym razie w ocenie jurorów można odczytać dwa komunikaty. Pierwszy, że oto mamy do czynienia z arcydziełem. Drugi: Starzy, spadajcie, skończył się wasz czas, przyszła pora na zmianę warty."

Jolanta Gajda-Zadworna, ŻYCIE WARSZAWY, 22 września 2003

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Warszawa
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy