Reklama

"W stronę Słońca": W POSZUKIWANIU NAJLEPSZEJ ZAŁOGI

Obserwując społeczny i gospodarczy rozwój Chin, filmowcy uznali, że w przyszłości załoga każdej ekspedycji kosmicznej będzie składać się w sporej części z Azjatów. "W filmie mamy załogę złożoną z Amerykanów i Azjatów, bowiem uznaliśmy, że za 50 lat chiński i amerykański program kosmiczny będą tak zaawansowane, że będą w stanie podjąć takie wyzwanie - mówi Boyle. - Ale aktorów szukaliśmy na całym świecie". Zdjęcia próbne odbyły się w Los Angeles, Nowym Jorku i Londynie, Boyle zgromadził na nich imponującą międzynarodową obsadę - aktorów z Ameryki, Japonii, Malezji, Australii, Nowej Zelandii, Irlandii i Wielkiej Brytanii.

Reklama

Irlandzki aktor Cillian Murphy został obsadzony w roli Capy, pokładowego fizyka Icarusa II i jedynego członka załogi, który naprawdę wie, jak posłużyć się bombą, w jaką został wyposażony statek. "W przeciwieństwie do reszty załogi Capa nie jest wojskowym, inżynierem czy zawodowym astronautą - wyjaśnia Murphy. - Jest naukowcem, który zna fizykę na poziomie niepojętym dla innych. Nie przypuszczałem, że osiągniecie tego poziomu wiedzy może sprawić, że inni członkowie załogi niemal go wykluczyli ze swego grona".

Zdaniem Murphy'ego, kluczem do sukcesu był scenariusz Garlanda. "Ten scenariusz wciąga od pierwszej strony - uważa. - Jest inteligentny i dobrze napisany. Alex wypełnia tekst mnóstwem odnośników do współczesności i robi to bardzo sprytnie, zgodnie z regułami gatunku". Murphy ucieszył się także z ponownego spotkania z Boylem i zespołem, który poznał na planie "28 dni później". "Danny jest jednym z najlepszych współczesnych reżyserów - mówi. - Praca z nim przydaje energii. On wnosi do filmu tę szczególną energię i poczucie wspólnoty. Bardzo się cieszę, że mogę nakręcić z nim jeszcze jeden film, mam nadzieję, że wspomogę ten projekt moim doświadczeniem i dojrzałością".

"Szukaliśmy aktora, który pomógłby widowni ogniskować jej nadzieje i lęki w trakcie projekcji, a Cillian posiada tę rzadki talent - zauważa Boyle. - Wynika to po części z doświadczenia, a po części z zaufania, ale ma on w sobie to coś, bez czego trudno byłoby nakręcić taki film jak W STRONĘ SŁOŃCA. To siła napędowa wynikająca z pracy z dobrymi reżyserami i dobrymi ludźmi. A tym, którzy sądzą, że nie wygląda na fizyka powiem, że bardzo przypomina naszego konsultanta Briana Coxa, co nie jest przypadkowe".

Amerykański aktor Chris Evan, pamiętny z roli Ludzkiej Pochodni w przebojowej "Fantastycznej Czwórce", został obsadzony jako Mace, inżynier pokładowy. "Mace pochodzi z rodziny o tradycjach wojskowych, w wyniku czego jest oschłyn i zdyscyplinowany, pod względem moralnym nieskomplikowany - wyjaśnia Evans. - Na pokładzie jest człowiekiem odpowiedzialnym za działanie statku i potrafi działać nawet w sytuacji najwyższej presji".

"Chris to wspaniały facet - mówi Boyle. - Kiedy się spotkaliśmy, zobaczyłem w nim poważnego, rasowego aktora gotowego na wszystko. Od razu go polubiłem i szybko obsadziłem w roli. Szybko zdobył moje zaufanie, stać go na wielkie rzeczy".

"Danny to wspaniały gawędziarz - odwięcza się Evans. - Kiedy decydujesz się na film, musisz wiedzieć, kto będzie prowadził narrację, a kiedy tym kimś jest człowiek pokroju Danny'ego, bez wahania podejmujesz wyzwanie. Dobrze mieć reżysera, któremu wierzysz, o którym wiesz, że potrafi odróżnić dobro od zła, z którym warto podjąć ryzyko. Nie ma lepszego poczucia dla aktora niż świadomość bezpieczeństwa w trakcie pracy".

Filmowcy długo szukali azjatyckiego aktora, który mógłby zagrać najbardziej doświadczonego członka załogi, dowódcę Icarusa II - kapitana Kanadę. Boyle zobaczył japońskiego aktora Hiroyuki Sanadę w głośnym filmie Yoji Yamady "The Twilight Samurai" i był pod wrażeniem samej jego prezencji. "Stworzył autentyczną kreację - wspomina Boyle. - Kiedy się spotkaliśmy, odniosłem wrażenie, że ma w sobie naturalny autorytet, któremu ludzie automatycznie się podporządkowują, co było kluczowe dla roli". Dla Sanady było to spore wyzwanie, bowiem W STRONĘ SŁOŃCA było zaledwie drugim filmem anglojęzycznym w karierze. "Lubię filmy Danny'ego, mają swoje tempo i rytm, charakterystyczny dla świata, który kreują - mówi Sanada. - Ten scenariusz to wielki ludzki dramat. Grupa ludzi spędza ze sobą mnóstwo czasu zamknięta w pojeździe kosmicznym, jest w tym nie tylko materiał na kreacje, ale i wiele motywów do refleksji".

Międzynarodowa gwiazda Michelle Yeoh gra Corazon - biologa odpowiedzialnego za ogród tlenowy na pokładzie Icarusa II, podstawowe źródło tlenu i świeżej żywności. "Przede wszystkim chciałabym powiedzieć, że Corazon jest najszczęśliwszym członkiem załogi, ponieważ dysponuje ogrodem tlenowym - mówi Yeoh. - Po prostu prowadzi swoje eksperymenty i uprawia warzywa. Ale, oczywiście, nikt nie był gotowy na tragiczne wydarzenia, które nadeszły. Ten film w miarę rozwoju staje się coraz bardziej dramatem psychologicznym lub wręcz duchowym. Załoga jest coraz bardziej zmęczona. Kiedy patrzysz w przestrzeń kosmiczną, czego masz szukać? Patrzysz w otchłań tak głęboką, że możesz zatracić swoją duszę".

"Czytając scenariusz czułem, że będę chciał zaangażować Michelle - wyjaśnia Boyle. - Zanim zobaczyłem "Przyczajonego tygrysa, ukrytego smoka", widziałem ją w "Jutro nie umiera nigdy" i byłem kompletnie pod jej wrażeniem. Przyjęła rolę dziewczyny Bonda, ale wypełniła ją swoją osobowością do tego stopnia, że pokochałem ją za to".

"Zawsze wierzyłam, że reżyser jest duszą filmu - zauważa Yeoh. - Może być doskonały scenariusz, ale kiedy reżyser nie ma wizji, powstanie przeciętny film. Danny nie tylko ma wizję, ale na dodatek tryska energią i pasją. Praca z mim jest wspaniała i pełna niespodzianek. Namawia do współdziałania i daje poczucie, że wraz z nim dochodzisz do czegoś nowego, do czegoś, w czym jeszcze nie uczestniczyłeś".

Australijska aktorka Rose Byrne gra Cassie, pilota Icarusa II. "Cassie jest zapewne najbardziej uczuciowym członkiem załogi, ma serce na dłoni - wyjaśnia Boyle. - Myślę, że znalazła się na pokładzie ze względu na swój temperament. Przez całą podróż nie miała chwili załamania. Najbardziej monotonne dla mnie było kręcenie tych scen nad pulpitem sterowniczym, z beznamiętnym wydawaniem komend przez mikrofon, wpatrywaniem się w pusty ekran i niezwracaniem się do osoby obok. Nie można odreagować na czymś prawdziwym, zwłaszcza kiedy inne sceny wymagają tak wieku emocji. To jak życie i śmierć w jednej chwili".

Podobnie jak inni Byrne jest wielbicielką Boyle'a i Garlanda. "To wspaniali artyści - eleganccy i dążący do zguby, mroczni i interesujący. Praca z nimi była bardzo ekscytująca". Boyle był zachwycony jej rolą w "Troi". "Rose jest aktorką niezwykłą - zauważa. - Kiedy tylko włącza się kamera, ona zmienia się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Potrafi w jednej chwili utożsamić się z rolą, co jest bardzo pomocne w przypadku pracy zespołowej". "Jest inteligentna i wewnętrznie skupiona - dodaje Macdonald. - Nie było wątpliwości, że poradzi sobie z rolą Cassie".

Troy Garity, który przyjął rolę Harleya, pokładowego oficera łączności, to wielkie odkrycie Boyle'a. "Nigdy wcześniej nie widziałem go na ekranie - wspomina reżyser. - Ale kiedy się spotkaliśmy, wiedziałem, że będzie znakomitym uzupełnieniem naszego filmu. Jest bardzo skrupulatny - traktuje swój zawód bardzo serio i starannie przygotowuje się do roli".

"Harley jest zastępcą dowódcy statku. Stracił swoją rodzinę, ale starannie ukrywa to przed resztą - wyjaśnia Garity. - Prawdopodobieństwo przetrwania jest niewielkie i każdy z bohaterów godzi się z tym na swój sposób: jedni honorowo, inni duchowo, a jeszcze inni po prostu się z tym godzą. Mój bohater myśli o sobie, że jest odważny, ale w obliczu próby okazuje się zwyczajnym człowiekiem. Czytałem wiele scenariuszy, ale W STRONĘ SŁOŃCA różni się od innych. To tekst z przesłaniem filozoficznym, choć zarazem komercyjny i służący rozrywce. Alex ma skłonność do łączenia elementów kina autorskiego z walorami komercyjnymi".

Do roli Searle, lekarza pokładowego Icarusa II, Boyle szukał kogoś, kto potrafiłby obalać stereotypy. "Rola została napisana z myślą o Brytyjczyku - wyjaśnia - ale zdecydowaliśmy się na Nowozelandczyka Cliffa Curtisa. Przyjął rolę z takim zapałem, że wiedziałem, że to właściwy wybór".

Curtis zdecydował się na rolę, bo była to szansa na pracę z Boylem. "Danny to dość specyficzny facet, mocno stąpający po ziemi i bez złudzeń co do pracy na planie. Mój bohater jest lekarzem psychiatrą, który sam popada w obsesję na punkcie Słońca. Podejrzewa, że coś się stało z poprzednią misją, obawia się, że coś złego stanie się z tą, toteż potraktował siebie jak królika doświadczalnego. Searle rozważa możliwość, że dla niektórych Słońce jest obliczem Boga. Zaczyna obserwować Słońce i wkrótce popada w obsesję, uważając, że chce ono coś mu przekazać. Czy my, ludzie, mamy prawo przeciwstawiać się Naturze? Jeśli Słońce umiera, czy mamy cokolwiek do powiedzenia w tej kwestii?".

Benedict Wong gra oficera nawigacyjnego Treya. "Widziałem Benedicta w filmie "Niewidoczni", to wspaniały młody aktor - mówi Boyle. "Moim zdaniem, scenariusz jest fascynujący, zaś fabuła bardzo wiarygodna, co sprawiło, że natychmiast chciałem w tym zagrać - przyznaje Wong. - Trey był dziecięcym geniuszem, jako nastolatek stworzył wirusa komputerowego, który zdestabilizował jedną szóstą komputerów świata. Zwróciło to na niego uwagę władz, które postanowiły spożytkować jego geniusz w dobrej sprawie i włączyły go do programu badania kosmosu. Jego praca na Icarusie II polega na bezpiecznym prowadzeniu statku w stronę Słońca, ale popełnia błąd, który będzie kosztował go życie".

Do roli Pinbackera, kapitana Icarusa I - pierwszej misji w stronę Słońca, wybrano Marka Stronga. Boyle pracował z nim wcześniej na scenie. "Szukaliśmy człowieka takiego jak Michael Schumacher, który posiadałby zdolności przywódcze, a jednocześnie świetnie panowałby nad techniką. Mark był doskonałym wyborem, takim wyższym Anthony Hopkinsem" - wyjaśnia Boyle.

Kiedy załoga Icarusa II spotyka Pinbackera, jego ciało od siedmiu lat było wystawione na działanie promieni słonecznych. Aby uzyskać efekt okropnie poparzonej skóry, Strong przed każdym wyjściem na plan musiał się poddać pięciogodzinnej charakteryzacji. Specjalista od efektów charakteryzatorskich Mark Coulier wraz z zespołem pokrywał ciało i członki Stronga od stóp do głów silikonowymi elementami charakteryzacji. Było ich 37, każdy - dla właściwego efektu świetlnego - pokryty został pigmentami ultrafioletowym.

"Każdego dnia Mark musiał dokładnie golić głowę, na którą przylepialiśmy elementy charakteryzacji. Potem przychodziło pora na ciało, spodnie, ręce, a na końcu stopy - zdradza szczegóły Coulier. - Zważywszy rozległość makijażu i dyskomfort, jaki musiał znosić, Mark pozostał dżentelmenem. Zawsze starał się nam pomóc, nigdy nie narzekał, pracz z nim to prawdziwa przyjemność".

"Chciałem, aby Pinbacker był rodzajem widma - zauważa Boyle. - Niestabilnym jak cząsteczki, które go tworzą, poddane ogromnej sile światła, jaką wziął na siebie. Obcowanie z nim to rodzaj wyzwania, jakie musi podjąć mózg wobec widoku tak przeobrażonego życia".

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: W stronę Słońca
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy