"W chmurach": PRODUKCJA
W swoich dwóch pierwszych produkcjach fabularnych, Jason Reitman ujawnił charakterystyczny dla swojej twórczości talent prowokacyjnego pokazywania anty bohaterów - lobbysty na rzecz produktów tytoniowych w "Dziękujemy za palenie" /Thank You for Smoking/ oraz ciężarnej nastolatki w nagrodzonym Oscarem? filmie "Juno".
Przy tej okazji Reitman opowiada głęboko ludzkie, zabawne i przejmujące historie, pokazując sytuacje, w których ci niesławni bohaterowie pokazują się ze strony całkowicie odmiennej od początkowych oczekiwań. W podobny sposób zostaje opowiedziana historia Ryana Binghama, który, na pierwszy rzut oka ma raczej niewdzięczną pracę: wyrzuca ludzi z roboty, kiedy firmy decydują się na cięcie zatrudnienia.
Z drugiej strony, historia Ryana to historia mężczyzny, którego natychmiast rozpoznajemy - to ten czarujący typ uczciwego faceta, który w entuzjastyczny sposób przystosował się do świata szybkości, technologii, komfortu, realizowania osobistych ambicji ze wszystkimi towarzyszącymi im materialnymi wygodami. To facet, który gładko wiedzie niczym nie zmącone życie, pełne wygód. To człowiek, który osiągnął to co chciał, a jednak odkrywa, że jakaś ważna część życia mu umyka. Jego historia rodzi pytanie: w wieku globalnych podróży i niczym nieskrępowanej swobody komunikacyjnej, w jaki sposób tworzymy prawdziwe relacje? Relacje, które były podstawą trwałych związków amerykańskich społeczności i wielu społeczności na całym świecie. I co się dzieje jeśli będziemy unikać nie powierzchownych kontaktów międzyludzkich?
Te właśnie pytania były osią scenariusza "W chmurach", któremu, po wstępnej obróbce przez Sheldona Turnera, Reitman nadał nowy kierunek, wykorzystując historię Ryana Binghama do pokazania tego, w jaki sposób żyjemy obecnie w niezwykle intrygującym momencie, kiedy przecinają się drogi postępu technologicznego i zanikających więzi komunikacji międzyludzkiej.
Jak mówi Reitman: "Od samego początku postrzegałem te filmowa opowieść jako historię faceta, który musi sobie jakoś poradzić z faktem, że wbrew temu co myślał, do tej pory ignorował w swoim życiu coś bardzo istotnego - odpowiedzialność za bycie częścią jakiejś większej społeczności. Ryana Binghama do tego stopnia zniechęca branie na swoje barki odpowiedzialności za bycie częścią społeczności, że nie czerpie zupełnie nic z jej wartości."
Reżyser dodaje: "Podobne zjawiska obserwujemy obecnie w wielu społecznościach. Wszyscy używamy komórek jak trzeciej ręki, mailujemy do siebie, wysyłamy sms-y i wydaje nam się, że jesteśmy ze sobą bliżej niż kiedykolwiek wcześniej. A tak naprawdę ludzie mają ze sobą coraz mniej bliskich, prawdziwych kontaktów, coraz rzadziej ze zrozumieniem patrzą sobie w oczy i potrafią poświęcić drugiemu człowiekowi chwilę uwagi. Życie Ryana na lotniskach jest metaforą tych wszystkich zjawisk. Możesz znaleźć się na którymkolwiek lotnisku na całym świecie i znakomicie orientować się w całej tej lotniskowej logistyce - te same sklepy, restauracje, gazety. W tym czujemy się dobrze i bezpiecznie. Wygodnie jest nam tak naprawdę w każdym miejscu, a jednak żadne z tych miejsc nie jest naszym domem. Staliśmy się tak globalni, że zatraciliśmy poczucie lokalnej społeczności."