Reklama

"Van Helsing": HISTORIA FILMU

Po fenomenalnym sukcesie obu części Mumii – „Mumia” i „Mumia powraca”, pełen świetnych, innowacyjnych pomysłów reżyser i scenarzysta Stephen Sommers rozglądał się za nowym projektem. W założeniu miał on być równie intrygujący co wcześniejsze przeboje filmowe jego autorstwa, ale jednocześnie dawałaby inną perspektywę i tempo prowadzenia akcji. Ostatecznie, ujęła go koncepcja dalszego wykorzystywania najwyższej klasy umiejętności filmowych, prezentowania intrygujących postaci zaangażowanych w ekscytujące historie kina akcji, odmalowana na tle historycznym, ale z aktualną, współczesną wymową. Zmysł Sommersa i jego umiejętności zajmującego opowiadania historii doprowadziły go do źródła pełnego postaci nieszablonowych, a znanych w dużej części ze swoich wcześniejszych filmowych kreacji.

Reklama

Jak mówi sam filmowiec: „Ludzie często żartobliwie zwracali się do mnie mówiąc: ‘Stephen, zrobiłeś „Mumię” to kiedy bierzesz się za „Drakulę”?’ Ten pomysł wydawał mi się jednak odgrzewany, szczególnie, że w filmografii są naprawdę fascynujące ekranizacje tej powieści. Wpadłem jednak na pomysł, że byłoby nieźle gdyby wszystkie klasyczne monstra z filmów wytwórni Universal mogły zaistnieć na ekranie w tym samym czasie.”

Pomysł ten kiełkował w głowie Sommersa aż nabrał całkiem realnych kształtów. Z czasem reżyser zaczął uważniej przyglądać się klasycznym potworom z kanonu filmowego wytwórni – wszystkim tym sztandarowym postaciom kina, które ponad siedemdziesiąt lat temu pomogły wytwórni Universal stać się jednym z czołowych studio filmowych Hollywood. Sommers postanowił zatem tchnąć nowe życie we wszystkie te symboliczne postaci, osadzając je jednocześnie w scenerii ożywionego świata jak gdyby ‘pozagrobowego’, poprzez wykorzystanie najnowszej technologii filmowej, efektów wizualnych, a także znakomicie napisanego, wartkiego, pełnego akcji scenariusza. Scenariusz ten z jednej strony miał czerpać inspirację z wcześniejszych filmowych kreacji, z drugiej prowadzić je w zupełnie nowe rejony i nadawać nową jakość.

„Nie rozmawiałem na temat scenariusza zanim nie zacząłem go pisać, ponieważ nie miałem pewności, że uda mi się to przedsięwzięcie”, wspomina Sommers. W scenariuszu autor chciał połączyć istnienie wszystkich monstrów, sprawiając, że relacje między nimi będą poprowadzone poza zupełną przypadkowość, czy też okazjonalność spotkań.

„Zastanawiałem się, w jaki sposób podejść do tych legendarnych postaci i pokazać w taki sposób, że ich historie będą się ze sobą splatać. Element spinający je musiał być zarówno prawdziwy, z punktu widzenia popularnej mitologii, a jednocześnie spójny i organiczny – nie mogłem dopuścić do sytuacji, w której nasz bohater byłby zainteresowany trzema potworami w tym samym czasie bez żadnej większej przyczyny. No i wtedy doznałem olśnienia: Co by było gdyby Drakula, kierując się sprawą życia i śmierci, starał się nawiązać kontakt z potworem Dr Frankensteina? Czarne charaktery zawsze mają dobry powód do tego, co wyprawiają na ekranie. Aby historia taka jak ta była interesująca, zło musi się kierować jakimś określonym celem. Prosta motywacja w rodzaju – musi zabijać ludzi, żeby karmić się ich krwią była już wcześniej wykorzystana w wielu filmach i książkach. Dlatego też w momencie, kiedy wpadłem na pomysł tego, jakie mogą być pobudki Drakuli, wszystkie elementy tej układanki zaczęły do siebie pasować”, tłumaczy Sommers.

Bob Ducsay, producent i montażysta filmu, a także od 15 lat bliski współpracownik Sommersa tłumaczy: „Tą zasadniczą i podstawową rzeczą, która decyduje o sukcesie i powodzeniu filmów Stephena jest jego niewiarygodna wręcz umiejętność opowiadania historii. Dla niego historia, fabuła to cały świat. W miarę jak zaczyna wypełniać swoje filmy akcją, efektami wizualnymi i scenografią, nadrzędną sprawą nadal pozostaje pytanie ‘jaką historię chcemy opowiedzieć?’ A to z kolei prowadzi nas do intrygujących postaci odmalowanych jego ręką.”

Kontynuując swoją scenopisarską/reżyserską pracę polegającą na analizie legendarnych postaci wytwórni Universal (w tym naturalnie wszystkich filmów z ich udziałem powstałych w latach 1930-tychi 40-tych zeszłego stulecia) Sommers zdecydował się nie tylko wyjść poza ramy szeroko akceptowanej mitologii, ale również nagiąć nieco zasady kształtowania swoich postaci na tle zjawisk nadprzyrodzonych.

„Po pierwsze starałem się spojrzeć najpierw na wszystkie te mity i na swój sposób starać się je wytłumaczyć. Wiemy na przykład, że nie jest możliwe zobaczenie lustrzanego odbicia Drakuli. Stąd też jako ciekawy wszystkiego filmowiec stawiałem pytanie – Dlaczego tak jest? No i jeśli nie byłem w stanie uzyskać satysfakcjonującej odpowiedzi wynikającej z przyjętych mitów, dochodziłem do niej sam. Zdałem sobie sprawę, że potwór Doktora Frankensteina, Drakula i Wilkołak mogłyby spokojnie funkcjonować w tym samym świecie – miejscem działania wszystkich tych postaci jest bowiem Europa Wschodnia, w dodatku mniej więcej w tym samym czasie. Kontynuując moje prywatne śledztwo natkąłem się na przykład na informację o tym, że wilkołaki miały być pierwotnie strażnikami wampirów w czasie od wschodu słońca. Z czasem bardzo ekscytowała mnie myśl, że można by stworzyć film, w którym wszystkie te idee i wątki splatałyby się w spójną całość.”

Ostatecznie, spoiwem narracyjnej układanki Sommersa okazała się być postać stworzona przez Brama Stokera w jego klasycznym już dzisiaj dziele z 1897 roku pt. „Drakula”.

Sommers dodaje: „Przeczytałem tę książkę mniej więcej 20 lat temu. W powieści Stokera, Van Helsing jest osobą 60-letnią i ma na imię Abraham. Postać tę często przedstawiano w wielu filmach, ale nigdy nie zyskała sobie ona statusu bohatera pierwszoplanowego. Musiałem na swój sposób tak podejść do jego osoby, aby uczynić go własnym, pełnoprawnych bohaterem. Zmieniłem zatem jego imię na Gabriel, odmłodziłem i sprawiłem, że jest postacią nieco bardziej ... na czasie. Zabieg ten sprawił, że postrzegamy Van Helsinga jako młodszego brata postaci stworzonej przez Stokera. W moim filmie główny bohater pracuje również na zlecenie starej, tajnej organizacji jako łowca potworów. Jest za swoje usługi, naturalnie, sowicie opłacany. Jest najemnikiem, który ma za zadanie zlikwidować zło wcielone – i jego największe uosobienie Hrabiego Drakulę. To właśnie Hrabia staję się ‘zwierzyną łowną” Helsinga.”

O ile nieco bardziej naładowane adrenaliną wersje Van Helsinga służyłyby zarówno klasycznemu bohaterowi filmowemu, jak również były zbieżne ze wszystkimi historiami książkowych potworów, Sommers poszedł jeszcze dalej, odmalowując tę postać w równej mierze z jasnej, jak i z ciemnej strony.

Reżyser mówi: „Dałem Van Helsingowi w pewien sposób historię, która jest zarówno tłem, jak i motywacją jego działania. Pojmowałem tę postać w taki sposób – nie wie on do końca kim jest i jakie jest jego miejsce w życiu. Nie pamięta też niczego ze swojej przeszłości. Niewątpliwie Helsing z jednej strony jest prawdziwym bohaterem, z drugiej jest facetem, którego chciałoby dostać w swoje ręce wiele ‘osób’. Zajmuje się zabijaniem potworów, ale jednocześnie ludzie nie do końca są skłonni w nie wierzyć. – zbliża się bowiem koniec XIX wieku, zwiastujący nastanie czasów nauki i ogólnego oświecenia. Pewne sytuacje w życiu Van Helsinga też mogą o tym świadczyć – kiedy zabija on wilkołaka, monstrum w momencie śmierci przeistacza się w zwykłego człowieka. Widzimy naszego bohatera jak stoi nad ciałem wątłego, starego mężczyzny. Nie dziwi zatem, że ludzie, naturalnie, mają pewne złe przeczucia i obawy co do tego, czym zajmuje się Van Helsing.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Van Helsing
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy