Reklama

"Utalentowany pan Ripley": WIĘCEJ O REALIZACJI

KRYMINAŁÓW SIĘ NIE OPOWIADA, WIĘC...

...o fabule tylko kilka zdań. Młodym być i nic więcej. Pławić się w absolutnej beztrosce i spędzać miło czas na plażach słonecznej Italii. Jak u Felliniego: ‘la dolce vita’. Taki żywot wiedzie amerykański playboy Dickie Greenleaf (JUDE LAW); o takim życiu marzy inny Amerykanin - Tom Ripley (MATT DAMON). Dickie ma ojca - wziętego konstruktora łodzi żaglowych, który prosi Toma o to, by sprowadził jego syna z powrotem do domu, do Stanów Zjednoczonych. Tom podejmuje się tej misji, chorobliwie zazdroszcząc Dickie'mu sposobu bycia. Dickie i jego dziewczyna - Marge Sherwood (GWYNETH PALTROW) nawet nie przeczuwają, na jak ryzykowny krok zdecyduje się Tom, by ten sposób zawłaszczyć. Ostatecznie lepiej, udając kogoś innego, mieć poczucie, że się jest kimś, niż pozostać sobą będąc nikim.

Reklama

Zatem na początku "Utalentowanego pana Ripleya" widzimy tytułowego bohatera we Włoszech w roli wysłannika ojca bogatego playboya. Z czasem Tom staje się uzurpatorem; dochodzi do zbrodni. Akcja podąża za Ripleyem, podczas gdy on szybko przemierza całe Włochy, próbując wyprzedzać policję lub kogokolwiek, kto mógłby go zdemaskować.


STAĆ SIĘ KIMŚ INNYM

Anthony Minghella mówi, że po przeczytaniu powieści Patricii Highsmith - pierwszej z serii jej książek o Ripleyu – był zaintrygowany fabułą. Opowieść o młodym człowieku, który czuje się zupełnie wyobcowany i tęskni do zmiany swojej osobowości, pobudziła wyobraźnię reżysera. Autor "Angielskiego pacjenta" i "Utalentowanego pana Ripleya" tłumaczy: „Sądzę, że niemal każdy z nas jest do pewnego stopnia rozczarowany sobą. Czuje, że znajduje się - w jakimś sensie - na granicy wytrzymałości i żałuje, że nie stał się kimś innym. To jest uczucie, którego wszyscy możemy doświadczyć i właśnie ono naprawdę zafascynowało mnie w tej opowieści. Zwłaszcza, że jako syn włoskiego imigranta sam nie czułem całkowitej przynależności do kultury brytyjskiej, w której dorastałem i często pragnąłem zamienić się tożsamością z jakąś inną osobą”.

Minghella jest nie tylko reżyserem "Utalentowanego pana Ripleya", ale również scenarzystą filmu. „Podoba mi się ta książka, podoba mi się bohater” - takie były pierwsze wrażenia Minghelli po przeczytaniu powieści Patricii Highsmith. Pierwszą wersję scenariusza napisał oczekując na rozpoczęcie zdjęć do "Angielskiego pacjenta", wraz z Williamem Horbergiem i Tomem Sternbergiem. Wkrótce potem doszło do spotkania reżysera z przyszłymi producentami "Utalentowanego pana Ripleya". Omawiano koncepcję mającego dopiero powstać filmu. Minghella wyjawił swoje zamiary. Dla niego, jak już wiemy, najważniejsze było przejmowanie przez bohatera cudzej tożsamości. Twórca pragnął, aby stało się ono motywem przewodnim remake'u "W pełnym słońcu". Producenci zareagowali na ten pomysł entuzjastycznie, ich myśli szły zresztą w tym samym kierunku. Późniejszy sukces "Angielskiego pacjenta" utwierdził ich w przekonaniu, że wybrali właściwego reżysera. Z aprobatą przyjęli drugą, pogłębioną wersję scenariusza, którą Minghella napisał, gdy "Angielski pacjent" święcił już triumfy na ekranach. „Tworząc mój scenariusz, starałem się znaleźć sposób na wydobycie człowieczeństwa Ripleya, tak by publiczność mogła utożsamić się ze wszystkimi jego decyzjami, dzielić z nim radości i smutki, których zazna podczas swej brzemiennej w skutki podróży przez Włochy” – zwierzał się reżyser. Minghella poczynił pewne odstępstwa od literackiego pierwowzoru. Np. powieściowy Dickie Greenleaf zapowiada się na malarza, podczas gdy scenarzysta i reżyser "Utalentowanego pana Ripleya" - z zamiłowania muzyk - uczynił zeń saksofonistę jazzowego. W ten sposób silniej związał tę postać z Tomem Ripleyem, który gra na fortepianie.


NIE ZACZNĘ FILMU BEZ RIPLEYA

Po zaakceptowaniu drugiej wersji scenariusza Minghelli wytwórnie Paramount Pictures i Miramax Films (ta druga zobowiązała się do międzynarodowej dystrybucji "Utalentowanego pana Ripleya") zapaliły dla tego filmu zielone światło, toteż reżyser mógł przystąpić do kompletowania obsady. Z góry zastrzegł jednak, że nie rozpocznie realizacji dopóki nie znajdzie takiego odtwórcy roli Toma Ripleya, który by go zafascynował. Znalazł. Odtwórcą tym okazał się Matt Damon, który samemu będąc scenarzystą nie miał problemów z trafnym odczytaniem intencji zawartych w scenariuszu Minghelli. Aktor wspomina: „Scenariusz wydał mi się wspaniały. I pokochałem postać Ripleya. On tak bardzo różni się ode mnie”. Właśnie ta odmienność Damona, a zwłaszcza fakt, że ma on w sobie wiele ciepła, stała się zachętą do powierzenia mu roli Toma Ripleya. „Ktoś chłodniejszy mógłby zdystansować publiczność” - wyjaśnił reżyser. W wielu scenach Damon jest to Tomem Ripleyem we własnej osobie, to tym samym Tomem Ripleyem udającym już kogoś innego - Dickie'go Greenleafa. Reżyser wyjaśnia: „Początkowo do tego udawania zmusza Ripleya potrzeba. Potem jednak zaczyna mu się naprawdę podobać to, że nie musi być sobą. Jak to pięknie, myśli sobie, stać się kimś innym i nie musieć żyć własnym życiem. Jest zachłanny i ma swoje pięć minut. Rozkoszuje się nimi. I oczywiście wpada we własne sidła, z których nigdy się nie wydostanie”. Matt Damon zdobywa się na jeszcze głębszą analizę postaci Ripleya. Mówi: „Każdy ma swego Dickie'go Greenleafa - kogoś, kogo podziwia bałwochwalczo. Ale Tom posuwa się dalej, u niego ten podziw staje się cokolwiek obsesyjny. Trafia do świata Dickie'go. Ten świat jest zupełnie inny od tego, w którym żył do tej pory. A kiedy zostanie z niego usunięty, stanie się desperatem. Kocha życie Dickie'go do tego stopnia, że w końcu musi je mu odebrać”. Znacznie trudniejsze okazało się obsadzenie roli Dickie'go Greenleafa - zamożnego amerykańskiego playboya, któremu Ripley zazdrości stylu życia. Minghella mówił, że poznał wielu współczesnych aktorów amerykańskich i byli to aktorzy wybitni, przyzwyczajeni jednak do "behawiorystycznego" sposobu gry. Dobrze sprawdzali się w realistycznym, czy wręcz naturalistycznym kreowaniu zwykłych ludzi "z ulicy". Tymczasem Minghella chciał aby widzowie zobaczyli dystynkcję Dickie'go, wynikającą z jego zamożności i pozycji społecznej. Coraz częściej myślał o tym, by rolę tę zagrał Jude Law - i tak się też stało. Brytyjczyk Jude Law zdobył w swoich ojczystych stronach sporą popularność, natomiast publiczność amerykańska słyszała o nim niewiele. „On jest charyzmatyczny, nieprawdopodobnie przystojny, idealny do tej roli. To zdumiewający aktor i byłem podekscytowany tym, że go pozyskaliśmy” - relacjonował Minghella. Jude'a Lawa zafascynowała pewność siebie jego bohatera. Aktor mówi: „Dickie żyje tak jak chce i zakłada, że wszyscy mają takie samo podejście. To jest fantastyczne życie. W scenariuszu znajdziemy znakomitą kwestię dialogową, w której Dickie mówi: ‘Mój ojciec buduje statki, ja nimi pływam’. W Dickie'm podoba mi się szczególnie jego żądza życia. Sądzę, że to ona czyni go tak atrakcyjnym w oczach innych ludzi, którzy z tego powodu lgną do niego”. Rola dziewczyny Dickie'go Greenleafa - Marge Sherwood, została napisana dla Gwyneth Paltrow, która przyjaźni się z rodziną Minghellów. „Postać Marge w filmie - kobieca, ufna, umiejąca współczuć, na swój sposób zbuntowana - przystaje zarówno do wizerunku Gwyneth, jak i do opisu z powieści Patricii Highsmith” - twierdzi Minghella. Cate Blanchett wciela się w Meredith Logue - młodą i niewinną, zamożną Amerykankę, która podróżuje po Europie. Ripley przedstawił się jej jako Dickie Grrenleaf. Ona widzi w nim bogatego, przystojnego Amerykanina, nie dostrzegając jego cynizmu i dwulicowości. Nie orientuje się, że Ripley dąży jedynie do tego, by ich związek był lustrzanym odbiciem związku prawdziwego Dickie'go Greenleafa z Marge Sherwood. Anthony Minghella, widząc zapał z jakim Blanchett gra Meredith, rozbudował tę rolę w scenariuszu.


DRESZCZOWIEC INNY NIŻ WSZYSTKIE

"Utalentowany pan Ripley", jak każdy szanujący się dramat kryminalny, od pierwszej do ostatniej sceny trzyma widzów w niesłabnącym napięciu. Z drugiej strony, pewne jemu tylko właściwe cechy wyróżniają go spośród innych thrillerów. Mówi o nich producent filmu, William Horberg: „Ważnym elementem opowieści jest krajobraz. Scenerię filmu tworzą Włochy późnych lat 50. - ich muzyka, piękno Via Veneto w Rzymie, ubiory, samochody, skutery, atmosfera rozsiewana przez przybyłych tu bogatych Amerykanów, a nawet wielkie filmy z tamtych czasów, zrealizowane przez Felliniego, Antonioniego i Viscontiego”. Producent Tom Sternberg dodaje: „"Utalentowany pan Ripley” nie jest ‘czarnym filmem’, lecz romantycznym filmem nakręconym w romantycznych kolorach. Włoskie plenery współtworzą jego romantyczny styl”. Autor zdjęć - John Seale, który fotografował nie tylko "Angielskiego pacjenta", ale również "Rain Mana" Barry'ego Levinsona (nominacja do Oscara za zdjęcia), "Goryle we mgle" Michaela Apteda oraz trzy arcydzieła Petera Weira: "Świadka" (nominacja do Oscara za zdjęcia), "Wybrzeże moskitów" i "Stowarzyszenie Umarłych Poetów", przybliża koncepcję operatorską "Utalentowanego pana Ripleya" opracowaną wspólnie z Anthony'm Minghellą. Opowiada: „Pierwsza część filmu została sfotografowana w całkowicie romantycznym stylu, toteż kręciliśmy ją przy użyciu filtrów zmiękczających, w ciepłej tonacji”. Pytany czy realizowana przez cztery dni scena zabójstwa, będąca punktem zwrotnym akcji i cezurą w życiu Toma Ripleya, miała wpływ na zmianę kolorystyki i oświetlenia w drugiej części filmu odpowiada, że: „Nie ma żadnej zmiany! Filmując taką scenę powinno się w zasadzie nadać światłu bardziej kontrastowy, zimniejszy charakter - przecież świat wokół Ripleya zmienia się, staje się bardziej niebezpieczny. Ale w rozmowie z Anthony'm. obaj zdecydowaliśmy, że zrobimy coś nieoczekiwanego. Postanowiliśmy, że pozostawimy miękkie, ciepłe i przyjazne światło przez cały film, by tworzyło kontrapunkt dla poczynań bohaterów. Świeciliśmy tak samo we wszystkich scenach, toteż ciepła tonacja nadała filmowi styl”. Znaczenie osadzenia akcji akurat w tym a nie w innym okresie historycznym podkreśla również sam Anthony Minghella. „Rzecz dzieje się bowiem wkrótce (konkretnie: w 13 lat) po zakończeniu II wojny światowej, w czasach, które przeszły do historii Włoch jako okres boomu gospodarczego tego kraju i wielkich przemian obyczajowych. Włochy w tamtej epoce wciąż tkwią na powojennych ruinach i rumowiskach” – powiedział reżyser , który "tamtą epokę" bardzo dokładnie przestudiował. Ale dodaje zaraz: „Ale tworzy się już także nowa jakość życia, na którą składają się Vespy, Lambretty, współczesna moda, zamożność obywateli. Wszystko to daje bogactwo scenerii, w której można umiejscowić akcję filmu”. Nieco inną opinię wyraziła Gwyneth Paltrow: „To była cudowna epoka: kobiety zachowywały się jak damy, mężczyźni jak dżentelmeni. Ludzie mieli dobre maniery. Co ciekawsze, akcja filmu rozgrywa się w czasach, kiedy świat był jeszcze bardzo staromodny, ale stał u progu wydarzeń, które miały go zupełnie odmienić: zabójstwa Kennedy'ego, kariery Beatlesów, wojny w Wietnamie, rewolty hipisów”. Myśl aktorki podchwycił Gary Jones, projektujący wespół z Ann Roth kostiumy do "Utalentowanego pana Ripleya": „Wyzwaniem dla nas było oddanie staromodnej aury i powszechnego wtedy wrażenia seksualnej niewinności. Czasami naprawdę trudno wyobrazić sobie nam, do jakiego stopnia ta niewinność przejawiała się w tamtych czasach. Nie ubierano się "na pokaz", nie uciekano się do wywoływania strojem podniety seksualnej. To wszystko przyszło w późnych latach 60”. Ann Roth, która zaprojektowała kostiumy do ponad 80 filmów - a były wśród nich tak znane jak "Pracująca dziewczyna", "Kowboj o północy", "Klute", czy "Hair" - dodaje: „Styl "Utalentowanego pana Ripleya", określany mianem "dolce vita", wiąże się ściśle z fenomenem późnych lat 50. i wczesnych 60. Ale odsyła nas raczej do czasów dawniejszych niż późniejszych i ma więcej wspólnego z II wojną światową niż, powiedzmy, z wojną w Wietnamie. Ludzie wtedy zakrywali się ubiorami. Ciało było odsłonięte w niewielkim stopniu. Ubiory, kostiumy kąpielowe zajmowały dużą część jego powierzchni. Ale i świat wydawał się duży; dlatego Ripley mógł przemierzać go wzdłuż i wszerz nierozpoznany”. Reżyser Anthony Minghella uprzedza jednak, że pietyzm, z jakim uszyto kostiumy i odtworzono najdrobniejsze detale z przeszłości, nie powinien skłaniać do widzenia w "Utalentowanym panu Ripleyu" utworu wyłącznie realistycznego. Minghella powiedział: ”Pomysł fabuły, jak mniemam, wywodzi się tyleż z rzeczywistości, co z fikcyjnego modelu. Cały czas kreowaliśmy przeszłość. Czym były Włochy w latach 1958-1959 zrozumiałem częściowo dzięki włoskiemu kinu. "Utalentowany pan Ripley" jest w pewnym sensie wzorowany nie tylko na włoskich realiach z tamtych czasów, ale również na włoskich filmach z późnych lat 50 - na dziełach Felliniego ("Słodkie życie" i "Wałkonie"), Viscontiego, Rosseliniego.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Utalentowany pan Ripley
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy