"Ukryta strategia": Robert Redford i Andrew Garfield dyskutują w Berkley
Kiedy Janine Roth i senator Irving spierają się w Waszyngtonie, inny pojedynek toczy się w gabinecie wykładowcy na drugim ko ncu Ameryki. Tu, w scenie kluczowej dla UKRYTEJ STRATEGII, historyk dr Malley zmierzył się ze studentem, o którym sądzi, że potrafi dokonać właściwych wyborów, o ile zostanie do nich właściwie przekonany.
Od chwili, kiedy po raz pierwszy przeczytał scenariusz, Redford widział w roli Malleya samego siebie, po części dlatego, że zawsze fascynowali go nauczyciele i proces nauczania, po drugie dlatego, że zawsze mu zależało na stworzeniu młodym płaszczyzny wypowiedzi - co, miedzy innymi, pchnęło go do zorganizowania festiwalu Sundance.
W postaci Malleya zobaczył też przedstawiciela ginącego gatunku, co bardzo go poruszyło. "On jeszcze wierzy - mówi Redford - że edukacja jest ważnym narzędziem kształtowania wartości demokratycznych, czemu poświęcił całe swoje życie. Student, z którym się spotyka, jest w jakimś sensie symboliczny. Todd ma ogromny potencjał intelektualny, ale marnotrawi go, bo woli lekkie życie, ale Malley ostatnim wysiłkiem próbuje go nakłonić do zmiany tej decyzji".
Rozmowa Malleya z Toddem dotyka sedna jednego z najbardzoiej prowokacyjnych tematów filmu: "Malley od lat spotyka młodzież dryfująca bez celu i popadającą w apatię: dlaczego mam się angażować, czemu nie mogę poszukać sobie sposobu na życie lekkie i wygodne? Być może wydaje się jej to śmieszne - angażować się w system, będący w stanie permanentnego kryzysu. Ale Malley dostrzega w Toddzie kogoś, kto prowadząc lekkie życie mógłby spróbować zaryzykować - o ile zechce".
Do roli Todda, zdolnego studenta, który zrazu próbuje walczyć z Malleyem, by w końcu z ciekawością go wysłuchać, Redford wybrał interesującego debiutanta: Andrew Garfielda - brytyjskiego aktora scenicznego, Amerykanina z pochodzenia, który zagrał także w filmie "The Rother Boleyn Girl". "To człowiek nowy w branży, ale bardzo utalentowany - mówi Tracy Falco. - Przesłuchaliśmy do tej roli niemal wszystkich aktorów w wieku 18-30 lat i wybraliśmy najlepszego kandydata do tej roli".
Zdaniem Redforda Garfield okazał się cennym odkryciem nie tylko dlatego, że pochodząc z Anglii nie miał amerykańskiego doświadczenia uniwersyteckiego. "Nie będąc Amerykaninem miał trudniejsze zadanie, ale okazał się na tyle zręczny i inteligentny, że świetnie sobie poradził - twierdzi reżyser. -Doprawdy, praca z nim była przyjemnością".
Mimo że znał społecznego tła, Garfield ze zrozumieniem nakreślił swoją postać. "Todd jest tak bardzo inteligentny, jak leniwy - zauważa młody aktor. - Jest wygadany, przezorny i ma ogromny potencjał, ale woli łatwe życie - dziewczyny, kolegów i imprezy. Czyli to, co większość młodzieży w jego wieku. Dzisiejszy świat jest zbudowany właśnie na tym, więc sądzę, że trudno byłoby mu się temu przeciwstawić".
Ale wyrozumiałość dla Todda nie oznacza automatycznie łatwości w jego portretowaniu. "Trudno było zwłaszcza - przyznaje Garfield - osiągnąć ten poziom apatii. To uczucie było mi dotąd całkowicie obce".
Mimo to Garfield pozostaje pod wrażeniem utarczki, do jakiej dochodzi między nim i Malleyem - niezwykłej rozmowy o tym, co się w życiu liczy. "Todd jest autentycznie poruszony tym, co usłyszał od Malleya - zauważa. - Ten facet przemówił wprost do jego duszy: popatrz, jesteś tak utalentowany i nie robisz nic z tym, czym cię obdarowano, czym zmusił go spojrzenia w siebie głębiej niż zwykł dotąd czynić. Sądzę, że tym samym przed Toddem otwiera się furtka, której dotąd nie chciał zauważyć, został bowiem zmuszony do zajęcia stanowiska".
Przyjmując rolę Garfield sam musiał się zmierzyć z propozycją debiutu w filmie, gdzie nieb tylko zagra z Redfordem, ale i będzie przez niego wyreżyserowany. "Początkowo było to dla mnie jak cios obosiecznym mieczem - wyznaje aktor. - Była to propozycja podniecająca i zarazem przerażająca - jak sen na jawie. Aby w to uwierzyć, potrzebowałem ze trzech dni. Ale kiedy spotkaliśmy się na planie, okazało się, że to wspaniały facet - bezpretensjonalny i skromny. Kiedy gra potrafi być bardzo żywiołowy, kiedy jednak reżyseruje - staje się skupiony i wyciszony".
Dodatkową trudnością dla obu wykonawców było takie rozgranie ich długiej rozmowy twarzą w twarz, by na ekranie wyglądała żywo i dynamicznie - taj jak na zasługuje pełne emocji starcie dwóch pokoleń. "Dużo rozmawialiśmy o tej scenie - wyjaśnia Garfield. - To było trudne zadanie, bowiem z zasady sceny rozmowy są statyczne, a poza tym nasza dyskusja dotyka spraw o sporym ciężarze gatunkowym. Spróbowaliśmy jednak nadać jej nieco lekkości i dynamiki".
Zdaniem Garfielda to, do czego doszło w gabinecie Malleya, może odmienić życie Todda w sposób, jakiego by nie przewidział. "Malley zasiał ziarno - podsumowuje Garfield. - Powiedział, by być przezornym, czytać prasę, nie godzić się z zastanym stanem rzeczy i zaznaczyć swą obecność na świecie. Nie podsunął Toddowi żadnej prostej odpowiedzi, po prostu przekonał go, że ma właściwie użyć swego potencjału".