Reklama

"Twarda laska": DOBÓR OBSADY

Po znalezieniu Dugana, filmowcy rozpoczęli nabór aktorów, którzy mieli zagrać grupę zwariowanych bohaterów. Udało im się skłonić do współpracy jednych z najbardziej zapracowanych i cenionych aktorów młodego pokolenia Hollywood. "Mieliśmy dużo szczęścia z obsadą. Udało nam się namówić do współpracy wszystkich, o których myśleliśmy. Byliśmy pewni, że świetnie razem wypadną" - mówi Dugan.

Jason Biggs zagrał rolę bezradnego, romantycznego Darrena Silvermana. "Nie mogłem przestać się śmiać" - przypomina sobie Biggs. "To był chyba najbardziej śmieszny scenariusz, jaki czytałem od czasów American Pie". Biggs uważa, że jego postać to przeciętny facet, który naprawdę wierzy w to, że gdzieś tam jest jego „druga połówka". Silverman sądzi, że „tym kimś" jest Sandy (Amanda Detmer), cheerleaderka, z którą spotykał się w liceum. Niestety, zanim zdołał wyznać jej, co do niej czuje, Sandy dołączyła do cyrku, gdzie występowała na trapezie. "Mijają lata. Dopiero wtedy, tak naprawdę, zaczyna się akcja filmu. Grana przeze mnie postać wciąż wierzy, że to właśnie Sandy była tym kimś jedynym i właściwym. Moje uczucie do niej nie wygasło. A potem spotykam tę dziewczynę – Judith i niemal natychmiast się w niej zakochuję. W rzeczywistości to ona sprawia, że wydaje mi się, że jestem w niej zakochany. Mija zaledwie kilka tygodni, a mieszkamy razem i zaręczamy się. Zdołała przekonać mnie, że to właśnie ona jest moją drugą połówką" - mówi Biggs.

Reklama

Bohater grany przez Steve'a Zahna, Wayne, nie do końca aprobuje ten związek. Prawdę mówiąc, uczyni wszystko, co w jego mocy, by powstrzymać swego przyjaciela przed zrujnowaniem swojego życia i łączącej ich przyjaźni. "Jestem kimś w rodzaju przywódcy tych trzech facetów" - wyjaśnia Zahn swoją rolę. "To ja decyduję dokąd idziemy, jak się ubieramy... Nawet kiedy porywamy Judith. To wyłącznie moja decyzja. To ja tam rządzę. Jednak, mimo tego, mój bohater ma wiele słabości, co starałem się pokazać, grając jego rolę" – dodaje. Jednym z takich czułych punktów charakteru Wayne'a jest jego „kosmiczne powiązanie" z legendarnym piosenkarzem Neilem Diamondem. Jak się okazuje, Wayne urodził się podczas koncert Neila Diamonda w pewną parną, sierpniową noc w 1972 roku. Jego fanatyczne uwielbienie dla Diamonda przenosi się na Darrena i J.D. Razem, w hołdzie wokaliście, tworzą zespół grający wyłącznie covery jego piosenek, noszący nazwę „Diamonds in the Rough".

Jack Black, który niedawno wystąpił w filmie Johna Cusacka Przeboje i podboje, a w rzeczywistości także pisze piosenki i śpiewa we własnym zespole, Tenacious D, odtwarza rolę J.D., ostatniego spośród trójki przyjaciół. "J.D to prosty facet o nieskomplikowanych potrzebach. Jemu naprawdę nie trzeba wiele do szczęścia. Nasza trójka jest niczym trzech muszkieterów. Jesteśmy swoimi najlepszymi kumplami i to chyba właśnie ja jestem z nich najgłupszy. Hmm, prawdę mówiąc wszyscy trzej nie jesteśmy zbyt mądrzy" - mówi Black o odtwarzanej przez siebie postaci.

Przyczyna niezadowolenia Wayne'a i J.D. nazywa się Judith Snodgrass-Fessbeggler, a w jej rolę wcieliła się Amanda Peet. Judith, piękna brunetka, zarabiająca na życie jako psychoterapeutka. Nie trzeba chyba dodawać, że w pełni wykorzystuje swą wiedzę. Peet opowiada o motywach działania swej postaci: "Modus operandi Judith jest prosty - być z Darrenem Silvermanem. Większa część filmu poświęcona jest temu, jak usiłuje zrealizować swój cel, Niektórzy mogą myśleć, że Judith jest po prostu zła, ale publiczność sama musi poznać prawdziwe motywy jej działania".

Przeciwieństwem terapeutki jest anielska Sandy, odtwarzana przez Amandę Detmer. Aktorka z uznaniem wypowiada się o ekipie: "Cała obsada tego filmu jest jak towarzystwo wzajemnej adoracji. Wydaje mi się, że wszyscy tutaj doceniamy nawzajem swoje talenty. No i naprawdę bardzo trudno jest zachować kamienny spokój - wszyscy są tacy zabawni".

Najważniejszą część obsady zamyka doświadczony aktor R. Lee Ermey, grający cieszącego się podejrzaną sławą Trenera. Mimo ukończenia szkoły przez trzech przyjaciół, nadal wywiera on duży wpływ na życie Silvermana i jego dwójki kolegów. Ermey mówi o swej postaci: "To dla nich wzór. Zawsze, gdy mają jakiś problem, z którym nie mogą dać sobie rady, idą do trenera po radę. Potem robią tak, jak powiedział im trener, kierując się jego podejściem do sportu. Problem w tym, że ten facet jest po prostu wariatem. Bardzo różni się od wszystkich postaci, jakie grałem do tej pory. Świetnie się bawiłem na planie".

Dzięki pomysłowi reżysera, Dennisa Dugana, w historii pojawił się Neil Diamond. Reżyser wspomina: "Powiedziałem do scenarzystów, że w całej opowieści powinniśmy mieć jakiegoś muzyka, a nie chciałem, żeby był to ktoś z pokolenia Darrena, Wayne'a i J.D. Jak dla mnie nie było to wystarczająco pokręcone. Pamiętajcie, że dla tej trójki liczył się tylko jeden artysta - Neil Diamond. Dodaliśmy go więc do scenariusza, bardzo dbając o jego rolę. Wiecie - sami jesteśmy jego fanami".

Koncert, który pojawia się w finałowej scenie filmu, był największą i najbardziej skomplikowaną sekwencją całej "Twardej laski". Nakręcono go w Pacific Coliseum w Vancouver, przy udziale 4000 osób, które przyszły zobaczyć jak śpiewa i gra Neil Diamond. "Podeszliśmy do tego jak do każdego innego koncertu. Dennis co jakiś czas pytał mnie jak idzie, a ja mówiłem, że to będzie coś wspaniałego. Że będzie to prawdziwy koncert. Widzowie w kinach nie będą wiedzieć, że te ujęcia nie zostały nakręcone podczas prawdziwego koncertu i o to nam właśnie chodzi" – mówił Warren Carr, współproducent filmu.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Twarda laska
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy