Reklama

"Transformers": AKCJA/EWOLUCJE KASKADERSKIE

"Nigdy nie wyobrażałem sobie, że zagram w filmie akcji o takim rozmachu," mówi LaBeouf. "Nie uważam, że robiłem na planie jakieś wyjątkowo niezwykłe rzeczy, ale jestem pewien, że 90% aktorów, których znam nie miało nigdy szansy na to, co wykonałem wspólnie z Megan w trakcie zdjęć. Mam na myśli to, że gwiazdy kina akcji po prostu nie są takie głupie," śmieje się, "żeby zwisać z dachu 15-to piętrowego budynku na jednej tylko linie i mając pod sobą tylko asfalt. To było totalne szaleństwo!"

Olbrzymi entuzjazm Baya, co do monstrualnych sekwencji akcji wydawał się zarażać wszystkich aktorów. Nawet sześćdziesięciokilkuletni Jon Voight uwielbiał to, co nazywał "fizycznością roli". W jednej ze scen, kiedy jego bohater zostaje poważnie ranny, Voight zaszokował całą ekipę, rzucając się na betonową podłogę hali zdjęciowej, tak jak gdyby rzeczywiście został trafiony zabłąkanym pociskiem.

Reklama

LaBeouf otrzymał rolę Sama Witwicky w czasie, kiedy pracował na planie filmu DreamWorks "Niepokój" (Disturbia). Ważył wtedy około 70 kilogramów, dla celów jednak kolejnej roli musiał intensywnie popracować nad swoim ciałem. Do czasu więc, kiedy przyjechał na plan do Nowego Meksyku ważył już prawi 12 kilo więcej i imponował masą mięśniową. Pierwszy dzień zdjęciowy LaBeouf spędził będąc ściganym przez psy obronne i wkrótce zauważył, że jego trening polegający głównie na zwiększeniu masy, nie był tym czego potrzebował. Jego rola wymagała większej sprawności i szybkości.

Aktorka Megan Fox twierdzi, że nabrała masy mięśniowej - około 5 kilogramów - dzięki intensywnemu bieganiu i ćwiczeniom siłowym, których wymagała rola. Aktorka jest pełna uznania dla operatorów, którzy byli w stanie dotrzymać jej tempa. "Naprawdę zasługują na oklaski," mówi Fox, "za to, że za nami nadążali. Otrzymywaliśmy od reżysera ogólne wskazówki, w którą stronę biec i tam biegliśmy. W tego rodzaju filmie jest jednak prawie niemożliwe, aby udać się w dokładnie wyznaczonym kierunku."

Jedną z najbardziej niebezpiecznych sekwencji w filmie była ta realizowana na autostradzie międzystanowej 210, zwanej Foothill Freeway. Swoje zdjęcia realizuje tam mnóstwo ekip filmowych, jeden z jej odcinków jest bowiem do dzisiaj nie ukończony i autostrada wydaje się ciągnąć w nieskończoność. O tej sekwencji reżyser myślał od chwili, kiedy podjął się realizacji filmu - transformacje robotów przy prędkości około 150 km na godzinę. Wspólnie z koordynatorem kaskaderów pracowali nad efektami, które byłyby bardziej imponujące niż pościg na drodze MacArthur Causeway (łączącej Miami z Miami Beach) jaki rozegrał się w filmie "Bad Boys II."

Dla Michaela Bay najważniejsze jest zawsze bezpieczeństwo na planie, zależy mu jednak także na tym, aby poszczególne sceny, nawet dramatyczne sekwencje akcji, rozwijały się w sposób jak najbardziej realistyczny. Aktorzy otrzymują ścisłe instrukcje, gdzie i kiedy biec, kiedy na planie następują eksplozje, nigdy jednak nie wiedzą dokładnie, która "bomba" wybuchnie, w którym momencie sceny.

"To jak granie w drużynie futbolowej," mówi LaBeouf, który uwielbia nagłe skoki poziomu adrenaliny. "Ludzie od efektów dokładnie oznaczają każdą bombę, więc nie ma zagrożenia, jednak nie mamy pojęcia, która z nich eksploduje pierwsza, która druga, itd. A ja jestem przecież normalnym kolesiem," mówi udając zdesperowanie, "Nie muszę chyba znać tych wszystkich sztuczek w stylu Jeta Li."

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Transformers
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy