"The Box. Pułapka": O PRODUKCJI
"Zawsze są konsekwencje"
"Osią konstrukcyjną filmu The Box. Pułapka jest dylemat moralny." mówi scenarzysta i reżyser, Richard Kelly. "Co zrobisz, gdy nadarzy się okazja zdobycia wielkiego majątku, gdy wiesz, że ceną za to jest ludzkie życie? Życie kogoś, kogo nie znasz."
Takie pytanie stawia w swojej powieści zatytułowanej Button, Button mistrz suspensu, Richard Matheson. Książka zainspirowała Kelly'ego i posłużyła jako podstawa dla scenariusza The Box. Pułapka. "Zawsze uwielbiałem Mathesona za jego wyjątkowy talent do budowania historii, które jednocześnie przerażają i bawią." mówi reżyser. "Ta pozornie prosta opowieść wciągnęła mnie od pierwszej strony i chciałem dowiedzieć się więcej. Skąd wzięło się pudełko? Co to znaczy? Czy ludzie, którzy nacisną przycisk, mają nadzieję, że kiedykolwiek uda im się odkupić swą winę? W jaki sposób? Dręczyła mnie nieodparta chęć poznania zakończenia, chciałem przeskoczyć do kolejnej strony, by dowiedzieć się, co będzie dalej."
Producent Sean McKittrick, którego pierwszym filmem zrealizowanym we współpracy z Richardem Kelly'ym był słynny debiut reżysera, Donnie Darko, uważa, że The Box. Pułapka jest klasyczną, choć lekko zakręconą, opowieścią z suspensem, a zarazem studium psychologicznym bohaterów. "Zawsze, gdy ludzie mają do czynienia z pieniędzmi, ma to wpływ na ich moralność i etykę. I trzeba pamiętać, że zawsze są jakieś konsekwencje." twierdzi McKittrick.
Cameron Diaz, odtwarzająca postać Normy Lewis, ma na ten temat podobne zdanie: "Wciąż zadajemy sobie to pytanie. Myślę, że nikt tak naprawdę nie wie, co by zrobił, dopóki nie znajdzie się w takiej sytuacji i nie będzie musiał podjąć decyzji. Na pozór wydaje się to - każdy powie 'Wiem dokładnie, jak bym postąpił.' Ale tak naprawdę decydują odmienne okoliczności i czas, w jakich znajduje się osoba, która miałaby podjąć taką decyzję. To nie jest wcale takie proste, jak się wydaje."
Norma i Arthur Lewis są przeciętną parą, o zainteresowaniach i aspiracjach podobnych, jak u wielu innych ludzi. Jak mówi Kelly "Istota pomysłu polega na tym, że ludzie, którzy postawieni zostali przed mogącym odmienić ich los wyborem, są tacy sami jak ty czy ja, jak nasi rodzice czy sąsiedzi. W Lewisach nie ma nic fatalnego, ani nic, co czyniłoby ich wyjątkowymi. To dobrzy, ciężko pracujący, kochający ludzie, którzy wychowują dziecko i żyją może nieco ponad stan - sytuacja równie często spotykana dzisiaj, jak i wówczas, gdy powstała książka."
Akcja filmu rozpoczyna się w momencie, gdy Arthur dowiaduje się, że nie dostanie spodziewanego awansu, jego zdolny syn nie będzie mógł dłużej chodzić do najlepszej spośród okolicznych szkół, a jego żona, Norma, będzie musiała zrezygnować z ważnego dla niej zabiegu chirurgicznego. To właśnie w tym szczególnym momencie w domu Lewisów pojawia się Arlington Steward ze swą zadziwiającą propozycją, która jest związana z niewielkim drewnianym pudełkiem wyposażonym w czerwony przycisk.
To, co oferuje im Steward, to, jak mówi Kelly, "możliwość ocalenia" - wyjście z sytuacji. Używając ogólniejszych kategorii reżyser zauważa: "Fascynuje mnie złożony charakter natychmiastowej gratyfikacji. Żyjemy dzisiaj w 'społeczeństwie naciskającym guziki' - z naszymi wszystkimi kieszonkowymi urządzeniami, pilotami telewizyjnymi, komputerami i tymi wszelkimi sposobami, dzięki którym bez wysiłku
i wygodnie rozwiązujemy problemy albo zaspokajamy nasze większe i mniejsze potrzeby. Czy nacisnąć guzik? - dla Normy i Arthura to była być może najtrudniejsza decyzja w całym ich życiu."
James Marsden również dotyka tego wątku w swoich komentarzach: "Żyjemy w świecie, w którym możemy osiągnąć prawie wszystko, gdy tylko naciśniemy jakiś przycisk. Na pozór to wydaje się czynić nasze życie łatwiejszym, ale coś mi mówi, że na dłuższą metę możemy zapłacić za to bardzo wysoką cenę." Marsden, który gra młodego męża i ojca, Arthura Lewisa, także zauważa, że ich osobista historia ma szersze implikacje. "To opowieść o doświadczeniu konkretnego małżeństwa, ale może mieć szerszy zasięg i dotyczyć całego społeczeństwa."
A być może historia ta sięga jeszcze dalej, poza granice społeczeństwa...
"The Box. Pudełko nie zawiera wielu scen przemocy, na ekranie nie leje się litrami krew. To raczej thriller, które przykuwa do kinowego fotela." mówi Kelly.
Producent Dan Lin dodaje: "Film powoduje lęk znacznie głębszy, ponieważ rodzina Lewisów śledzona jest przez tajemniczego mężczyznę, który wydaje się znać każdy ich ruch. Ale ta historia przeraża również na poziomie psychologicznym,
z powodu prowokujących pytań, które stawia. Jak daleko jesteś w stanie się posunąć, by ratować swoją rodzinę? Jak dobrze znasz swoich bliskich, swojego męża czy swoją żonę? Jako wielbiciel filmu Donnie Darko wiedziałem, że Richard nie zrobiłby typowej fabuły o zagrożonym związku. Znalazł sposób, by poszerzyć i rozwinąć problem, sposób odpowiadający jego wyjątkowemu stylowi i szczególnemu punktowi widzenia."
"W dziełach Richarda ujmuje mnie najbardziej to, to że autor zadaje pytania, których nie zadalibyśmy sobie sami, ponieważ obawiamy się odpowiedzi." zauważa Cameron Diaz. "Jest znawcą natury ludzkiej i sporo wie o kłamstwach, którymi raczymy samych siebie."
"Jest obdarzony umysłem, który potrafi funkcjonować poza schematami, który, jeśli można użyć tego określenia, nie da się zamknąć w pudełku." dodaje Frank Langella, który wcielił się w postać enigmatycznego Stewarda. "Ta historia ma szczególne przesłanie i zawiera haczyk w postaci pytania 'a co, jeśli...', co bardzo mi się podoba. By zacytować słowa, które Steward wypowiada na ekranie w odpowiedzi na zdanie jednego z bohaterów 'To wszystko jest tak bardzo tajemnicze', 'Cóż, lubię tajemnice. A wy nie?'"
Sean McKittrick uznaje, że podobnie, jak w przypadku ich poprzedniego wspólnego dzieła, tak również tutaj "niektóre pytania świadomie pozostawiamy bez odpowiedzi, dając widzom możliwość dokonania swobodnej interpretacji. To intrygująca idea, wykorzystana przez Mathesona, a my mamy nadzieję, że udało nam się przenieść ją do tej subtelnej, mrocznej i przerażającej filmowej opowieści, która wprowadza publiczność na nieznane terytorium."
Ostatecznie, jak twierdzi Kelly: "To film o odpowiedzialności. Pytanie brzmi: co poświęciłbyś dla tych, których kochasz? I czy przyjąłbyś odpowiedzialność za swoje czyny? Co to znaczy być odpowiedzialnym za życie innego człowieka i jakie są kryteria oceny tego - gdzie ta odpowiedzialność się zaczyna i gdzie ma swój kres? Chcę myśleć, że nie nacisnąłbym guzika, ale tak naprawdę tego nie wiem. Może jednak bym to zrobił. Może każdy z nas by to zrobił."
Historia stworzona przez Richarda Mathesona pobudziła moją wyobraźnię i wypełniła umysł dręczącymi pytaniami - problemami, z którymi musimy się mierzyć w takim czy innym momencie naszego życia." ciągnie reżyser "Moją intencją było, by widzowie weszli w sytuację Normy i Arthura, postawili się na ich miejscu i zapytali samych siebie 'Co ja bym zrobił?'"
"Chcemy tylko, żeby to się skończyło. Nie chcemy, by ktokolwiek cierpiał"
W miarę przekształcania noweli w film fabularny Kelly rozwijał postacie Normy i Arthura i starał się uczynić całą historię bardziej osobistą. Kryzys moralny
w widoczny sposób dotyka ich domu. I to właśnie dom był tym miejscem, które stało się dla reżysera inspiracją. "To bardzo ważne, że Norma i Arthur są przyzwoitymi, sympatycznymi, uczciwymi ludźmi - takimi ludźmi, z którymi widzowie mogą się utożsamić." twierdzi Kelly.
Historia miłości Normy i Arthura stanowi zasadniczy składnik opowieści przedstawionej w The Box. Pułapka. A ich uczucie poddane zostaje surowej próbie.. "Widz musi uwierzyć w ich miłość i w ich małżeństwo, a wszystko poza tym pełni tylko funkcję dekoracji." twierdzi Marsden. "Istotą filmu jest relacja między Normą i Arthurem - wszelkie życiowe zakręty pokonują razem. Wszystko, co im się przydarza, choć jest tak bardzo trudne, zbliża ich do siebie."
Kelly uważa, że po to, by pudełko mogło wiarygodnie i skutecznie pełnić funkcję etycznego testu, powinno być powierzane ludziom możliwie najmniej skłonnym do upadku dla osiągnięcia osobistych korzyści. Proponowanie takiego wyboru komuś wyraźnie chciwemu czy amoralnemu byłoby bezcelowe - w tym przypadku reakcja jest przewidywalna i bezzwłoczna. "Dowiedzenie, że każdy, w odpowiednich okolicznościach może zostać skuszony taką propozycją, jest prawdopodobnie częścią planu Stewarda." dodaje reżyser.
Patrząc z perspektywy Normy, Cameron Diaz tłumaczy sytuację: "Naciśnięcie guzika nie jest decyzją, którą bohaterka podejmuje lekko, ale w momencie, gdy robi to po głębokim namyśle, to właściwie jest coś, co dzieje się poza nią. Myślę, że każdy z nas był kiedyś w takiej sytuacji, w której zdawał sobie sprawę z konsekwencji swojego działania, ale do końca miał nadzieję, że one nie nastąpią. Wyobrażał sobie, że może to zignorować albo wycofać się i powiedzieć 'Ok, nieważne, ja tylko żartowałem'. I to wcale nie musi być sytuacja wyboru pomiędzy życiem i śmiercią. Jest wiele chwil w naszej codzienności, gdy wybieramy pozornie najprostsze wyjście, wierząc, że to uwolni nas od problemu. Wszystko w gruncie rzeczy sprowadza się do rozróżnienia na życie świadome i nie. To, w moim przekonaniu, jest kluczowa kwestia, ważniejsza nawet od podjęcia zasadniczej decyzji - nacisnąć przycisk czy też nie. Spójrzmy na te wszystkie małe przyciskii, które ktoś podsuwa nam każdego dnia..."
"To, co podoba mi się w tej historii, to fakt, że konsekwencje są natychmiastowe i - można powiedzieć - namacalne. 'Zrobiłeś coś, dokonałeś wyboru i od razy widzisz jego następstwa'." Przycisk jest ostrzeżeniem, przypomina, że "Nie ma nic za darmo." dodaje aktorka.
Jak zauważa producent, Sean McKittrick: "Cameron miała wiele przemyśleń na temat rozwoju swojej postaci. Bez końca rozmawialiśmy o odkupieniu i poświęceniu siebie. Ona włożyła w analizę tej postaci znacznie więcej niż wynikało ze scenariusza i efekty tego widoczne są w filmie."
Dla męża Normy pudełko jest prawdziwym wyzwaniem, a nie tylko łamigłówką. "Arthur ma umysł naukowca" mówi Marsden. "Przyjmuje racjonalną, logiczną postawę. Rozbiera pudełko i odkrywa, że w środku nic nie ma. Przypuszcza, że to jakaś sztuczka, podejrzewa rodzaj jakiejś szczególnie przemyślanej zachęty do zakupu i nie traktuje całej tej sytuacji poważnie. Bo jakim sposobem ktokolwiek mógłby dowiedzieć się, czy w ogóle nacisnęli przycisk? Jednak wszystko ulega zmianie, gdy po jego naciśnięciu świat nieomal rozpada się na oczach Arthura."
"James wnosi mnóstwo uroku i dobroci do portretu swojego bohatera, a chemia między nim a Cameron jest fantastyczna" mówi Kelly. "Aktor zrozumiał głębię rozczarowania Arthura, gdy ten nie dostał się do programu przygotowawczego dla astronautów. Bardzo prawdziwie oddał to, jak taki stan umysłu może przełożyć się na problemy, z którymi małżonkowie muszą borykać się w domu."
Ale rzeczywistym katalizatorem ich duchowych rozterek jest Arlington Steward, nieskazitelnie ubrany gentleman o doskonałych manierach, którego pochodzenie i motywacje pozostają nieznane, a który pojawia się niespodziewanie pewnego dnia, by zaoferować Lewisom rodzaj swoistego "paktu z diabłem."
"To, kim właściwie jest i co robi Steward, jest przedmiotem domysłów i spekulacji" przyznaje reżyser i dodaje żartobliwie: "Można myśleć o nim jako o rodzaju międzygwiezdnego agenta ubezpieczeniowego albo poborcy podatkowego. Jest potężny, ale zarazem nie nieomylny. W pewnym sensie jest ograniczony."
Najprostsze objaśnienie, jakie proponuje Langella, brzmi: "To człowiek, który został trafiony piorunem i wyraźnie nie jest już tym, kim był przedtem. I to właściwie jedyna rzecz, która powinna zostać wyjawiona, jeśli chodzi o tę postać. To jedyne, czego jesteśmy pewni."
Langella przedstawia straszliwego Stewarda oszczędnie, za pomocą skromnych środków wyrazu, unikając stereotypu łajdaka i kierując się raczej w stronę bardziej subtelnej groźby. "Czujemy, że Steward mógłby być bardzo eleganckim sprzedawcą, kimś obdarzonym charyzmą, kto potrafi sprawić, że ta propozycja brzmi atrakcyjnie." Sean McKittrick zauważa: "Frank niewątpliwie ma charyzmę. Ma zdolność porywania ludzi i wprowadzania ich we własny świat."
Dopełnieniem głównej obsady są znakomite postaci drugoplanowe - znany już publiczności między innymi z filmu Donnie Darko Holmes Osborne wciela się w postać ojca Normy, Dicka Burnsa, detektywa, który znalazł się nieco na uboczu w sytuacji kryzysu, który dotknął jego rodzinę. Weteran ról charakterystycznych, James Rebhorn, zagrał Norma Cahilla, kierownika wyższego szczebla w NASA i jednego z mentorów Arthura. W roli syna Lewisów, Waltera, widzowie zobaczą trzynastoletniego Sama Oza Stone'a. Ten utalentowany i obiecujący dzieciak staje się coraz bardziej świadomy, że wokół niego dzieje się coś dziwnego i niebezpiecznego, mimo że rodzice robią wszystko, co w ich mocy, by go chronić.
"Może wyglądam jak potwór, ale zapewniam, że jestem... tylko człowiekiem"
Subtelny portret psychologiczny zagadkowego posłańca, jaki stworzył Langella, kontrastuje mocno z jego odrażającą szpetotą.
"Steward jest ofiarą uderzenia pioruna, jego twarz stanowi żywe wspomnienie o tym, co go spotkało." mówi kierownik zespołu zajmującego się efektami specjalnymi, Thomas Tannenberger, który ostatnio pracował na planie filmu 2012. Twarz Arlingtona pokryta jest tkanką tworzoną głównie przez blizny. Właściwie pomiędzy zębami można zajrzeć mu do wnętrza jamy ustnej, bo nie ma lewego policzka. Scenograf, Alexander Hammond i jego zespół wykonali ogromną pracę. Znaleźli odpowiednie oświetlenie, a szef zespołu charakteryzatorów, Louis Lazzara, stworzył niesamowity makijaż.
Łącząc technologię CGI i praktyczne efekty udało się wykreować surowe oblicze Stewarda. Kelly opisuje ten proces jako "odejmowanie", czyli, jak wyjaśnia: "Zamiast nakładać kolejne warstwy prostetycznej gumy i tradycyjnej charakteryzacji, usunęliśmy niektóre elementy twarzy aktora. Malując Franka na zielono i stosując specjalne narzędzia komputerowej obróbki stworzyliśmy mechanizm, za pomocą którego mogliśmy zrobić cyfrową charakteryzację bezpośrednio na twarzy, szpecącą aktora, a zarazem nie przeszkadzającą mu mówić czy posługiwać się mimiką.
Langella, który na planie filmu Frost/Nixon (za tę rolę otrzymał nominację do Oskara), znosił codziennie dwie godziny charakteryzacji, by upodobnić się do prezydenta USA, był zadowolony, że transformacja w Arlingtona Stewarda zajmuje jedynie czterdzieści minut. "Pierwszego dnia, po tym, jak spędziliśmy czas żartując z 'wykropkowywania' mojej twarzy, nikt nie myślał o niczym innym." wspomina aktor. Marsden również zapewnia, że każde ukazanie się ucharakteryzowanego Langelli było rozrywką dla jego kolegów z obsady. "Wszystko, co należało robić, to patrzeć Frankowi w oczy - cała reszta może zostać wymazana."
Choć sama w sobie nie jest innowacyjna, technika, którą zastosowano na planie The Box. Pułapka, rzadko wykorzystywana jest w taki sposób. Jak mówi Tannenberger: "Zazwyczaj robi się to w fazie preprodukcji i postprodukcji - w oparciu o obróbkę cyfrową. Rejestruje się występy aktora w próżni, a następnie za pomocą technologii CGI tworzy się jego awatara. Jednak w naszym przypadku to działo się na żywo, na planie." Do kręcenia każdej sceny, w której występował Langella, filmowcy używali sześciu kamer zdejmujących pusty plan, by można było potem zastąpić te miejsca tłem, które publiczność widzi poprzez dziury w policzku bohatera.
Cyfrowe uzupełnianie zdjęć z udziałem Stewarda zajęło osiem miesięcy.