"Teściowie": PRODUKCJA
"Większość z nas przeszła, lub będzie przechodzić trudny proces zawierania małżeństwa i poznawania nowej rodziny" – mówi producent Bill Gerber. "Wszyscy wiemy, że jest on związany ze stresem i chaosem. A teraz wyobraźcie sobie, że oprócz trudów weselnej logistyki, ustalania terminów i rozmieszczenia gości przy stole, niekończących się przymiarek strojów ślubnych, macie jeszcze taki orzech do zgryzienia: ojciec pana młodego porywa ojca panny młodej i wciąga w międzynarodową aferę z przemytem broni. Dodajcie do tego oddział agentów federalnych, psychopatycznego króla nielegalnego handlu bronią i jego atomowy okręt podwodny. W takich okolicznościach kolor wiązanki ślubnej przestaje mieć znaczenie."
Inspiracją dla powstania tego filmu była komedia „The In-Laws” z 1979 roku. Opowiada ona historię o dwóch ojcach, którzy kompletnie różnią się od siebie pod względem stylu życia i charakteru i poznają się w przededniu ślubu swoich dzieci. Jeden z nich, nie wiadomo, czy na zlecenie CIA, próbuje zatuszować jakąś międzynarodową aferę, która mogła zagrozić życiu milionów ludzi, nie wspominając już o planowanym weselu. Na tym kończą się podobieństwa między oboma filmami. W „Teściach” zostały pogłębione wątki stosunków ojciec-syn i ojciec-córka, pozytywną przemianę przechodzi Steve, a nie Jerry, jak w poprzedniej wersji.
Reżyserem filmu został Andrew Fleming, który ma na swoim koncie filmy „Dick” i „Szkoła czarownic”: "Uważam że śluby są kopalnią komediowej inspiracji. Są jak gigantyczna samonapędzająca machina. Powodują, że ludzie dostają obsesji i tracą kontakt z rzeczywistością. Planowana jest wzruszająca uroczystość, a kończy się żałosną psychodramą. Wspaniały prezent, jaki dostałem jako reżyser, w postaci Michaela Douglasa i Alberta Brooksa w rolach głównych, spowodował, że z tym większym zapałem zabrałem się do pracy."
Douglas, znany ze swych wspaniałych dramatycznych ról w „Traffic”, „Cudowni chłopcy”, „Wall Street”, udowodnił także swoje talenty komediowe takimi filmami, jak: „Miłość, szmaragd i krokodyl”, „Wojna państwa Rose”. Lubi grać w komediach, choć twierdzi, że wcale nie jest to łatwe, bo na panie filmowym gra się w próżni, zamiast salw śmiechu, słyszy się martwą ciszę.
O swoim bohaterze Douglas mówi: "Steve jest tajnym oficerem operacyjnym CIA, działa w gangach narkotykowych i wśród nielegalnych handlarzy bronią, zastawiając na nich misterne pułapki. Lata pracy spowodowały, że właściwie bardzo się do nich upodobnił.
Adrenalina zawładnęła jego życiem do tego stopnia, że zaniedbał rodzinę. I choć chciałby być inny, to nie może funkcjonować, bez ciągłego smaku ryzyka. W rezultacie zostawiła go żona, a stosunki z synem są tak luźne, że prawie zapomniał o jego ślubie."
Albert Brooks, znany z takich komedii, jak: „Muza”, „Co z oczu, to z serca” był pierwszym kandydatem do roli Jerry’ego. Producent Joel Simon wyjaśnia, na czym polegało odpowiednie dobranie aktorów do duetu: "Ich osobowości musiały być zupełnie różne, włączając w to sposób mówienia, gestykulacji i wygląd fizyczny. Wiele najśmieszniejszych momentów wynika z wyrazu twarzy i min Alberta. Są bezcenne. Równocześnie patrzymy na spokojną twarz Michaela i wiemy, że to tylko fasada, za którą nieustannie planuje i kombinuje, jak zmanipulować daną sytuację. Obaj stanowią idealne połączenie."
Brooks tak opisuje swoją postać: "To szczęśliwy, prostolinijny i konwencjonalny facet. Od lat szczęśliwie żonaty, oddany pracownik, który bierze urlop raz na 4 lata. Ślub córki jest dla niego najbardziej podniecającym i najdonioślejszym wydarzeniem ostatnich lat. Ten człowiek ceni sobie stabilność i planowanie, a tu nagle jakiś Steve ładuje się z butami w jego życie, zamieniając je w piekło. Tworząc postać Jerry’ego musiałem uważać, by zrównoważyć szaleńcze komediowe sceny, stworzyć „ uziemienie”. Widz musi uwierzyć, że ma do czynienia ze śmiertelnie przerażonym lekarzem, który zmuszony jest do skoku na spadochronie z najwyższego budynku w Chicago."
W rolach młodej pary, Marka i Melissy obsadzono Ryana Reynoldsa i Lindsay Sloane. Oboje wcześniej pracowali z Flemingiem: Reynolds przy „Dicku”, a Sloane przy serialu „Grosse Pointe”.
Reynolds: "Mój bohater całe życie ukrywał fakt, że ma ojca – tajnego agenta CIA. Nawet ukrył to przed swoją narzeczoną, co stało się przyczyną poważnego konfliktu. Stosunki między ojcem a synem są dość napięte, dochodzi to kłótni, bo Steve tak naprawdę nie zna swojego syna. Mało się nim zajmował, a teraz nagle wtrąca się w ślubne plany, co doprowadza do szału Marka i wszystkich innych zainteresowanych."
Jako Melissa, Lindsay Sloane musiała wyczuć równowagę między prawdziwą miłością do ojca i rosnącą frustracją, gdy ojciec zamienia jej skromny ślub nad oceanem w imprezę pełną przepychu: "Ojciec doprowadza mnie do szału, bo robi ze mnie biernego świadka własnego ślubu. Do tego dochodzi chaos wprowadzany przez stukniętego teścia – i wszystko wymyka się spod kontroli. Nic dziwnego, że Melissa robi się nieco nerwowa."
W postać byłej żony Steve’a wcieliła się Candice Bergen: "Judy jest jedyną na świecie osobą, przed którą Steve czuje respekt. Jest w sympatyczny sposób świrnięta. Właśnie skończyła terapię, która pomaga jej dojść do siebie po niestabilnym związku ze Stevem. Domyślamy się, że był to związek toksyczny, okazjonalnie okraszony dobrym seksem."