"Terytorium wroga": REŻYSER O OBSADZIE
Czy rolę dowódcy jednostki napisał pan specjalnie dla Djimona Hounsou?
Nie, ale pomyślałem o nim niedługo po ukończeniu scenariusza. Widziałem Krwawy diament, w którym zagrał fantastycznie. Wiedziałem, że pochodzi z Beninu i w wieku 12 lat przyjechał do Paryża, gdzie życie go nie rozpieszczało, ale podejmowanie ryzyka i spotkanie właściwych ludzi pozwoliło mu zrealizować w pełni amerykańskie marzenie. Ma imponującą posturę i wielką klasę. Bardzo go polubiłem i chciałem jako pierwszy zaproponować mu główną rolę we francuskim filmie. Postawiłem na niego, a on udowodnił, że to był właściwy wybór.
Pomysł Djimona Hounsou jako dowódcy jednostki podobał mi się tym bardziej, że patrząc na obsadę, każdy założy, iż jest nim Benoît Magimel, największa francuska gwiazda. Kreuje to więc efekt zaskoczenia, podnosi wiarygodność tej grupy mężczyzn. Benoît zdziwił się jako pierwszy, przeczytawszy scenariusz, ale szybko zorientował się, że jego pojawienie się będzie tym bardzie wyczekiwane, a tym samym, znaczące. Idealnie nadawał się do roli Tic Taca, pozornie czarującego i bardzo cool, ale kryjącego w sobie silne napięcie.
Jak zebrał pan pozostałą część obsady?
Nie licząc Mariusa, dla którego napisałem rolę specjalnie, szukałem aktorów, najlepiej uosabiających poszczególnych bohaterów. Następnie trzeba było przekonać się, czy podejmą się wyzwania, jakim miała być praca w filmie, zarówno pod względem fizycznym jak i emocjonalnym. Musieli być przygotowani na 20 godzin nieprzerwanej jazdy samochodem, spanie w jurtach, jedzenie tego, co będzie dostępne, wspinaczkę na wysokości 4000m. Marius odszedł ze służby akurat, kiedy skończyłem scenariusz, więc był dostępny. Jako wysokiej klasy specjalista Sił Specjalnych był nieocenioną pomocą dla aktorów na etapie przygotowań. A oni z kolei, jako zawodowcy w swojej dziedzinie, odwdzięczyli mu się na planie filmowym. Uwielbiali się! O Alainie Figlarzu do roli Victora pomyślałem prawie od razu. Jest doskonałym specjalistą od efektów kaskaderskich i moim kumplem. Jest też zabawny i czarujący, więc doskonale nadaje się na kompana w podróży. Odkryłem też, że jego wizerunek twardziela, osiłka, który staje się czarującym facetem, gdy tylko zaczyna się śmiać, uwiarygodnił jego postać i ludzką stronę tego bohatera. Jak każdy, byłem zaskoczony, gdy odkryłem Denisa Ménocheta w Bękartach wojny. Polubiliśmy się od pierwszego spotkania, a on od razu przyjął rolę. Ma budowę rugbysty i twarz dziecka, co sprawia, że idealnie pasuje do roli Lucasa, który wypełnia misję, ale jest uparty jak osioł, w typowy dla Francuza sposób. Jest raczej niedojrzały i nieporadny w codziennym życiu, co nie znaczy, iż brak mu rozumu czy serca. A gdy już się nimi posłuży, robi tym większe wrażenie. Jeśli chodzi o rolę Eliasa, granego przez Raphaëla Personnaz, sprawdziłem wielu obiecujących aktorów, ale jego wyróżniał talent i młodzieńcza energia. Ma iskrę w oku. Elias jest samotnikiem i doskonałym snajperem, wojownikiem o duszy poety. To młody rekrut, który reprezentuje przyszłość. Potem okazało się, że w prawdziwym życiu Raphaël przyjaźni się z Denisem, a Alain Figlarz jest dobrym kumplem Benoît, co wzmocniło więzi między nimi w filmie. Zrodziło się coś naturalnego, czego nie trzeba było odgrywać.
Co zadecydowało o wyborze Diane Kruger?
Znam wiele zagranicznych korespondentek i często są to piękne kobiety. Trudno sobie wyobrazić, widząc je w Paryżu, że są w stanie żyć samotnie na drugim końcu świata, w dżinsach, trampkach, pijąc whisky w barze! Wszystkie mają jedną cechę wspólną: twardą fasadę, ewidentnie pełniącą rolę ochronnego muru. Są twarde, ostre jak brzytwa, lecz kiedy pokazują swoje ludzkie oblicze, jest ono tym bardziej przekonujące. Cechy te można odnaleźć też w moim ulubionym typie aktorek, począwszy od Tippi Hendren, przez Meryl Streep i Jodie Foster, po Diane Kruger. Niebieskookie, nieco niedostępne blondynki, które wydają się chłodne, lecz gdy pokażą swoje wnętrze, stają się jeszcze bardziej pociągające. Diane jest niezwykłą aktorką, która potrafi fascynująco szybko przejść od jednej emocji do innej. W ciągu sekundy zmienia śmiech w łzy, osiem razy z rzędu, a do tego lecąc helikopterem. Według mnie Elsa powinna być ładna, żeby chłopakom chciało się ją nieść przez góry. To nie jest fakt bez znaczenia. Jednak nie trafiła tam ze względu na urodę. Widz zdaje sobie sprawę, że zbudowała osobistą więź z tym krajem, rozumie jej zaangażowanie w sprawę afgańskich kobiet oraz przyjaźń z jedną z nich, co z kolei wyjaśnia, dlaczego wróciła, by się z nią zobaczyć. Nie po to, żeby zdobyć sensacyjny materiał, lecz z powodu poczucia, iż jest jej to winna.
Co więcej, nie została porwana dla okupu, ani w celu wywarcia presji, lecz jako sposób na uzyskanie rozgłosu przez porywacza, talibskiego przywódcę. Szanse na wynegocjowanie jej uwolnienia są nikłe, dlatego do akcji zostają wysłane Siły Specjalne. Elsa jest kobietą z charakterem, czasem wręcz twardą jak skała, więc kiedy nie jest w stanie powstrzymać łez, wiemy, że sprawa jest poważna. Początkowo Elsa przyjmuje postawę pod tytułem: "Wcale was nie prosiłam, żebyście po mnie przyjechali". Jednak kolejne stające na ich drodze przeszkody zaczynają budzić w niej poczucie winy. Starałem się tak ją poprowadzić, żeby z każdym mężczyzną, należącym do tej jednostki łączyła ją inna relacja. Jest centralną postacią filmu, wokół której obracają się wszystkie pozostałe.