Reklama

"Terminal": WEJŚCIE NA POKŁAD

Jeśli podróżujesz samolotem, nawet czasami, możliwe jest, że kiedyś utknąłeś na lotnisku. “Prawie każdemu zdarzyło się utknąć na lotnisku”, twierdzi reżyser/producent Steven Spielberg. “Nie znam ani jednej osoby, która chociaż raz nie spędziła więcej czasu na lotnisku niż na pokładzie samolotu. Lotniska stały się małymi mikrokosmosami społeczeństwa. Są tam miejsca, gdzie można cos zjeść, zrobić zakupy, spotkać się z kimś...”.

Producent Walter F. Parkes dodaje: “Jeśli już mamy gdzieś utknąć, lotnisko może okazać się w takim wypadku fascynującym miejscem. Są to miejsca pełne silnych uczuć – ludzie żegnają się lub witają. Można być świadkiem gorących powitań lub nerwowego wyczekiwania rozłąki. Na lotnisku można zobaczyć przekrój człowieczeństwa, i jeśli spojrzymy na to z tej strony, nie jest to najgorsze miejsce, w który można spędzić kilka godzin.”

Reklama

Pomimo tego, większość ludzi wciąż uważa przymusowy kilkugodzinny pobyt na lotnisku za dużą niedogodność. Ale spróbujmy sobie wyobrazić, jak te godziny przeciągają się w dni... tygodnie... a nawet miesiące. Taka niecodzienna sytuacja stanowi kanwę filmu “Terminal”.

Pierwotnym zamysłem Andrew Niccola (producenta wykonawczego) była historia człowieka, który został zatrzymany na lotnisku i w końcu zamieszkał w terminalu. Niccol rozwinął ten pomysł wraz ze scenarzystą Gervasim, który wspomina: “pomyślałem, że to wspaniałe miejsce dla usytuowania wydarzeń, w które większość ludzi nigdy by nie uwierzyła.”

Pomysł przerodził się w scenariusz do filmu “Terminal”, który przedstawia historię Viktora Navorskiego, całkowicie fikcyjnej postaci z równie fikcyjnego wschodnioeuropejskiego państwa Krakozja. Viktor jest w drodze do Nowego Jorku, gdy w jego kraju wybucha wojna. Mężczyzna ląduje w Nowym Jorku, gdzie odkrywa, że jego tożsamość stała się ofiarą wojny w ojczyźnie i dowiaduje się, że “Ameryka jest zamknięta”... przynajmniej dla niego.

Parker stwierdza, “Jest to jedna z tych historii, które tak naprawdę ukazują najmniejsze momenty interakcji międzyludzkich, a scenariusz Gervasiego ujmuje ją w niezwykle osobisty sposób. Mężczyzna spotyka garstkę ludzi w bardzo zamkniętym środowisku, ale nie można oprzeć się wrażeniu, że w pewien sposób właśnie tam dowiaduje się, czym jest Ameryka. Myślę, że czyni to historię naprawdę interesującą.”

Gervasi dodaje, “Wydawało się to niezwykle głębokie, a zarazem ironiczne, że człowiek, który prawdopodobnie nigdy nie będzie mógł stanąć na amerykańskiej ziemi, pomimo tego doświadcza prawdziwego życia w Ameryce… przeżyje amerykański sen w terminalu.”

Z tymi słowami zgadza się Tom Hanks, który odtwarza postać Viktora Navorskiego: “Viktorovi udaje się przeniknąć do kultury amerykańskiej poprzez mini-świat terminalu. Mamy tu cały przekrój Amerykanów w pracy na lotnisku, możemy także obserwować amerykańską kulturę. Na lotnisku można łatwo zakosztować zróżnicowania rasowego oraz podziałów rasowych. Przeżycia Viktora na lotnisku to intensywny kurs na temat amerykańskiego tygla.”

Scenariusz dotarł w końcu do Stevena Spielberga. Reżyser przeczytał go wraz z innymi scenariuszami, których realizację rozważano w jego studiu. “Był to ostatni scenariusz, jaki przeczytałem, I sprawił, że zapomniałem o pięciu, które czytałem wcześniej. Stwierdziłem, że to wspaniały pomysł”, wspomina Spielberg.

Jeff Nathanson, który współpracował ze Spielbergiem przy realizacji “Złap Mnie, Jeśli Potrafisz”, później dołączył do załogi pracującej nad scenariuszem. “Projekt skusił mnie, ponieważ oczywiście jest to fascynujący okres w naszej historii”, mówi Nathanson. “Ta historia pozwala nam, w bardzo przyjemny sposób, zbadać kwestie, które według mnie są niezwykle zanczące dla wszystkiego, co dzieje się teraz w naszym kraju, więc kiedy dostałem ten scenariusz, odniosłem się do niego z dużym entuzjazmem.”

Spielberg zdecydował się na wyreżyserowanie filmu dopiero po przeczytaniu nowej wersji scenariusza. “Od razu poczułem sympatię dla historii Viktora. Myślę, że każdy z nas czuł się kiedyś tak jak Viktor – wysiedleniec w poszukiwaniu swojego życia.”

“Myślę, że ludzka komedia tej historii bardzo zainteresowała Stevena i była dla niego dużym wyzwaniem”, zauważa Parkes. “Nie zajmował się zbyt dużo tą tematyką, ale jest w tym bardzo dobry. Nie inaczej niż “Złap Mnie, Jeśli Potrafisz”, jest to rodzaj filmu, który pozwala mu rozwinąć talent komediowy.”

Po “Złap Mnie, Jeśli Potrafisz” chciałem nakręcić kolejny film, który będzie rozśmieszał, wzruszał i pozytywnie nastawiał do świata”, przyznaje Spielberg. “Chciałem zrobić coś jeszcze, co mogłoby wywołać uśmiech na twarzy. W dzisiejszych czasach potrzebujemy więcej uśmiechu, a hollywoodzkie filmy powinny zapewniać go ludziom w trudnych momentach.”

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Terminal
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy